Telewizyjne zwierciadło

Prawie nie ma tygodnia, by polskie stacje telewizyjne nie rozpoczynały emisji nowych seriali. Żaden inny typ widowisk (z wyjątkiem najbardziej spektakularnych wydarzeń sportowych) nie gromadzi przed telewizorami tak wielkiej ilości widzów.

04.09.2007

Czyta się kilka minut

---ramka 532105|lewo|1---Słupki oglądalności mówią same za siebie: aż 11 mln Polaków śledzi losy bohaterów "M jak miłość", 7 mln - serialowy hit z USA "Prison Break" (emitowany u nas pod tytułem "Skazany na śmierć") oraz polskie "Na dobre i na złe", 6 mln do niedawna emocjonowało się losami "Zagubionych"... Dużą popularnością cieszą się wydania DVD, a w sieci roi się od poświęconych serialom stron i kwitnie piractwo, dzięki czemu amerykańskie seriale trafiają na ekrany naszych komputerów wiele miesięcy przed swymi polskimi premierami.

Choć czasem najprężniejszego rozwoju serialu telewizyjnego były dwie ostatnie dekady, jego historia sięga początków minionego stulecia. Wtedy to w kinach całego świata emitowane były cykle filmów fabularnych opowiadających losy jednego bądź grupy bohaterów. I tak za pierwszy ważny "serial" uznaje się "What Happened to Mary?", 12-odcinkową serię wyprodukowaną przez studio Thomasa Edisona w 1912 r. Jednak w odróżnieniu od swego praprzodka współczesny serial nie jest wyłącznie prostą rozrywką, a w mówieniu o ważnych problemach społecznych nierzadko wyręcza skostniałe kino fabularne.

Neurotyczni widzowie

Wystarczy szybki rzut oka na serialowe premiery ostatnich lat, by zrozumieć, jak ważną funkcję pełni dziś ten gatunek. "Ally McBeal", "Ostry dyżur", "Rodzina Soprano", "Bez skazy", "Boston Public" czy "Sześć stóp pod ziemią" mówią więcej o współczesnym świecie niż wielkie hollywoodzkie produkcje. Zachowując walor stricte rozrywkowy, pełnią funkcję zwierciadła, w którym odbijają się nastroje społeczne, stereotypy i wzorce.

O przemianach w podejściu do seksualności w kulturze Zachodu traktowały "Ally McBeal" i "Seks w wielkim mieście". Liczna publiczność identyfikowała się z ich bohaterkami, a ogromna popularność zwłaszcza pierwszego z tych seriali dowodzi, że neurotyczna bohaterka to postać doskonale uosabiająca takie problemy jak zagubienie w nowoczesnym świecie i samotność w tłumie. Twórcy "Ally McBeal" czy "Ostrego dyżuru" wykorzystywali formułę serialu, by mówić o kwestiach nurtujących społeczeństwo amerykańskie. Często zmieniający się bohaterowie seriali "medycznych", "sądowych" czy "policyjnych" ukazywali różne dramaty: biedę, nierówności społeczne, narkomanię, AIDS, rozpad więzi międzyludzkich... i szybko okazało się, że ich popularność odzwierciedla nastroje społeczne. Właśnie dlatego spadająca oglądalność "Seksu w wielkim mieście" przez wielu odczytywana była jako symbol odradzania się kultury patriarchalnej... Prawdziwym publicystycznym traktatem jest serial "Bez skazy". Jego bohaterowie to dwaj przyjaciele ze studiów, chirurdzy plastyczni prowadzący prywatną klinikę. Już w pierwszym odcinku jeden z nich tak mówi do kochanki: "Niech te skazy będą dla ciebie bodźcem. Niech cię pchają dalej, niż sięga twoja wyobraźnia. Gdy przestaniesz dążyć do perfekcji, będziesz martwa". Ameryka jest tu opanowana przez kult fizycznego piękna, rozpasanej seksualności i materialnych bogactw.

Wojciech Kuczok pisał kiedyś, że "pop-kino szafuje śmiercią na niby, niewiarygodną, ale za to odrażającą; straszy nią jak odpustową maszkarą, ale się nią nie przejmuje; nie interesuje go umieranie jako proces, lecz śmierć jako nagłe wydarzenie, mors repentina jako widowisko". Trup tłumnie ściele się w wielu produkcjach komercyjnych, które nie próbują nawet dotknąć istoty umierania i śmierci. Kino autorskie często eksploruje ten teren ludzkiego doświadczenia, jednak filmy takie jak "Pokój syna" Nanniego Morettiego czy "Życie jako śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową" Zanussiego rzadko mają okazję zajmować czołowe miejsca w rankingach popularności. Tym ciekawszym zjawiskiem pozostaje więc frekwencyjny sukces jednego z najciekawszych seriali produkowanych przez amerykańską telewizję HBO - znanego w Polsce jako "Sześć stóp pod ziemią".

Każdy z jego odcinków otwiera scena śmierci, jednak autorzy serialu nie skupiają uwagi na samym akcie umierania i nie rozsmakowują się w efektownych scenach. Jego twórców (wśród nich Alana Balla, scenarzystę "American Beauty" Sama Mendesa) nie interesuje śmierć sama w sobie, lecz jej społeczny odbiór, celebracja i sposób jej przeżywania. Jest paradoksem, że to właśnie odsądzana od czci, wiary i inteligencji telewizja w sposób dojrzały mówi o kulturowych przemianach, o przemijaniu, strachu i śmierci. Pokazuje, jak bardzo dzisiejszy człowiek oddala od siebie jej obecność, jak ją tabuizuje, wreszcie, jak "komercjalizacja włącza śmierć w cykl konsumpcji", a "funeral director wyrasta na wyłącznego zarządcę śmierci" - by zacytować klasyczną "Śmierć w cywilizacji Zachodu" Michela Vovelle'a.

Rzemiosło i sztuka

Serialowe zwierciadło Ameryki nie zawsze przybiera taką postać, jak w "Sześciu stopach...". Na telewizyjnym rynku nie brak miejsca dla pozycji stricte komercyjnych, ale także one mogą wiele powiedzieć o nastrojach społecznych. Nieuświadomione lęki i utrwalone stereotypy znajdują odzwierciedlenie w najliczniejszej grupie produkcji. Tak jak popularność literatury science fiction rosła wraz z poczuciem zagrożenia domniemywaną inwazją obcych, tak współczesny serial telewizyjny żywi się opowieściami o terroryzmie i spiskach politycznych. Poruszając temat islamskich ekstremistów, twórcy "24 godzin" trącili wrażliwą nutę amerykańskiej duszy, autorzy "Zagubionych" i "4400" także wygrali swą popularność na lękach Amerykanów, a spiskowa teoria polityki zaproponowana przez twórców świetnego "Prison Break" przysporzyła ich serialowi rekordowej widowni.

Komercyjne produkcje łatwo jest zbagatelizować. Jednak o ile ich tematyka może wydawać się śmieszna, o tyle sposób filmowej kreacji świata musi budzić uznanie. Profesjonalizm i rzemieślnicza sprawność seriali amerykańskich przewyższa często nie tylko produkcje kinowe z Europy, ale i filmy hollywoodzkie. Wystarczy wspomnieć nietypową organizację kadru "24 godzin" czy precyzyjną konstrukcję dramaturgiczną "Zagubionych" i "Prison Break", by dostrzec, ile współczesne kino popularne może się nauczyć od telewizji. Zawdzięcza im także odkrycie wybitnych aktorów: James Gandolfini ze znakomitej "Rodziny Soprano", Robert Kneeper wcielający się w psychopatycznego T-Baga w "Prison Break", Cynthia Nixon z "Seksu w wielkim mieście" oraz Rachel Griffiths i Peter Krause z "Sześciu stóp pod ziemią" nie doczekali się dotąd ról kinowych, które mogłyby ujawnić skalę ich talentu.

Mówiąc o serialowych arcydziełach, nie sposób pominąć "Kompanii braci", wojennej produkcji Stevena Spielberga i Toma Hanksa. "Kompania..." przez wielu uważana jest za najlepszy serial w historii amerykańskiej telewizji. W roku 2001 dziewiętnastokrotnie nominowana była do nagród Emmy, zdobywając także statuetkę Złotego Globu. Hanks i Spielberg, twórcy głośnego "Szeregowca Ryana", w "Kompanii braci" opowiedzieli losy słynnej Kompanii E 506 Spadochronowego Pułku Piechoty armii amerykańskiej, która w 1944 r. na froncie zachodnim rozpoczęła walkę z wojskami hitlerowskimi. Odtwarzane z pietyzmem realia historyczne, sprawność reżyserska, świetne aktorstwo i piękne, monochromatyczne zdjęcia składają się na dzieło wielkiej filmowej klasy. Nie do przecenienia jest też dydaktyczna rola serialu HBO, który propaguje wśród młodych Amerykanów zarówno wiedzę o historii II wojny światowej, jak i postawy patriotyczne. Może nadszedł czas, by i nasze telewizje zadbały o pamięć historyczną młodszego pokolenia Polaków?

Przed premierą "Ekipy"

Marzenia o polskiej "Kompanii braci" zapewne na zawsze pozostaną mrzonką. Nasza rzeczywistość serialowa daleka jest bowiem od tego, co prezentują telewizje zza Oceanu. Podczas gdy serial amerykański rości sobie pretensje do realizmu, polski tworzy światy całkowicie fikcyjne. Kiedy Amerykanie realizują "Gotowe na wszystko", rodzimi twórcy kręcą "Magdę M." oraz "Kasię i Tomka"; gdy w Ameryce ogląda się "Ally McBeal", my mamy "Sędzię Annę Marię Wesołowską"...

Z nadchodzącym telewizyjnym sezonem zmieni się zapewne niewiele. Choć ramówki rodzimych telewizji puchną od kolejnych seriali, tylko nieliczne budzą nadzieje. Jednym z nich jest z pewnością polsatowska "Ekipa", reżyserowana przez trzy spokrewnione ze sobą reżyserki: Agnieszkę Holland, Magdalenę Łazarkiewicz i Kasię Adamik. Będzie to pierwszy polski serial z gatunku political fiction, który ma pokazać inną twarz naszej polityki. W USA ten typ seriali należy do najpopularniejszych, jednak polscy widzowie nie polubili nawet świetnego, prezentowanego na naszych ekranach "Prezydenckiego pokera" ("West Wing"), który w Stanach zdobył aż 26 nagród Emmy. W ciągu 6 lat emisji serial ten stał się osobliwym alternatywnym światem polityki, w którym autorzy przywoływali bieżące wydarzenia, by z perspektywy lewicowej ukazać inne sposoby rozwiązywania aktualnych problemów. I choć autorki "Ekipy" zapewniają, że ich serial nie będzie miał bezpośredniego odniesienia do smutnej politycznej rzeczywistości IV RP, to sytuacja, w której bohatera oskarża się o współpracę z PRL-owską bezpieką, wygląda dziwnie znajomo. Być może napięta sytuacja polityczna sprawi, że "Ekipa" zainteresuje polskich widzów.

Jednym z elementów wykorzystywanych przy promocji serialu Agnieszki Holland jest znakomita obsada, z Januszem Gajosem i Andrzejem Sewerynem. O ile jednak w przypadku "Ekipy" możemy wierzyć, że za świetnym aktorstwem pójdzie fabularna niebanalność, o tyle w innych polskich produkcjach aktorzy swą popularnością, charyzmą i talentem mają unieść miałką opowieść. W "Ja wam pokażę!" wg Grocholi na antenie Jedynki wystąpią Edyta Jungowska i Radosław Krzyżowski, a w polsatowskim "Tylko miłość" zobaczymy m.in. znanego z "Magdy M." Bartka Świderskiego, Małgorzatę Kożuchowską i Urszulę Grabowską. I choć obsada tych produkcji (podobnie jak "Barw szczęścia", kolejnego serialu Ilony Łepkowskiej produkowanego dla TVP 2)­

prezentuje się interesująco, one same nie wniosą z pewnością powiewu świeżości (być może wyjątkiem od tej reguły będzie "Regina", reklamowana jako "polskie »Miasteczko Twin Peaks«", z udziałem m.in. Dominiki Ostałowskiej, Mirosława Baki i Kingi Preis, którą od września oglądać będziemy w TV4).

Więcej można się spodziewać po serialach kryminalnych, które w ostatnich latach bronią (w miarę swych możliwości) honoru polskich telewizji. W nadchodzącym sezonie niemal każda stacja przygotowała tego typu propozycję: obok "Ekipy" Polsatu oraz "Reginy" TV4 otrzymamy także "Determinatora" (TVP2), w którym Robert Gonera będzie walczył ze złem tego świata, oraz "Twarzą w twarz" Patryka Vegi (TVN) z udziałem m.in. Pawła Małaszyńskiego. Ten ostatni wystąpi również w jednej z najgłośniejszych produkcji jesieni: "Tajemnicy twierdzy szyfrów" wg Bogusława Wołoszańskiego, którą przygotowała Jedynka. O tym, że Polacy lubią filmy wojenne i kostiumowe, przekonuje chociażby popularność serialu "Rzym". "Tajemnica…" to murowany serialowy hit jesieni; choć zapewne nie zdetronizuje nieśmiertelnych "Czterech pancernych...", ale może przypomni, że o naszej przeszłości można mówić w sposób atrakcyjny.

Obok rodzimych produkcji polscy telewidzowie będą mogli zobaczyć wiele seriali amerykańskich i europejskich. W HBO ruszyła już emisja ostatniego, 6. sezonu "Rodziny Soprano" oraz drugiej serii "Rzymu". TVP 1 pokaże na jesieni kolejną część "Zagubionych", zaś Polsat - drugi sezon "Prison Break" oraz dalsze przygody "Gotowych na wszystko". Do serialowej wojny o widza włącza się także TVP2, w której obejrzymy m.in. świetną "Brzydulę Betty", komediowe "My name is Earl" oraz medycznego "Dr. Who"...

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 36/2007