Telefon

Dopiero w dniu Jej pogrzebu, późnym wieczorem, zadzwonił telefon i dowiedziałam się, że umarła Danusia Szczepańska, żona Janka.

19.01.2007

Czyta się kilka minut

Wróciły nagle dawne, burzliwe, długo ciągnące się w noc rozmowy. Rzadko brała w nich udział i tylko z kuchni czy innego pokoju dobiegały odgłosy, bo zawsze coś robiła, czymś była zajęta, ktoś od Niej czegoś potrzebował. Potem wchodziła, siadała na chwilę i mówiła kilka rzeczowych zdań, pełnych mądrego spokoju i przywracających wszelkim sprawom ich właściwą hierarchię. To Ona tworzyła tę niezapomnianą atmosferę Domu, prawdziwego, tradycyjnego, rodzinnego domu - czy to na Helclów w Krakowie, czy w górskiej Kasince. Żyła w cieniu Janka, będąc Jego rzeczywistą połową.

Dopiero po tym telefonie zdałam sobie sprawę, że Janek odszedł naprawdę.

Granica

Od starożytności po współczesność (patrz ostatnie numery "TP") filozofowie zastanawiają się nad niewidzialną granicą, niezauważalnym momentem oddzielającym przeszłość od przyszłości i przemijanie od stawania się, nad nieuchwytnym "jest", pomiędzy "było" i "będzie".

Tylko niektórym ludziom - zwłaszcza po wypiciu sporej ilości szampana - wydaje się, że otarli się o taką granicę, słuchając ostatniego uderzenia zegara, bijącego dwunastą w ostatni dzień starego roku. Ale granicy nie ma i wszystko płynie, płynie, płynie...

Dzień

Piszę to czwartego stycznia wieczorem, w dniu, przez który od rana galopowały wiadomości i komentarze o sprawie, która dla człowieka wierzącego nie jest tylko sensacyjnym "niusem". Jest niełatwa do uniesienia, tym trudniejsza, im mniej się ją rozumie. Chcę się podzielić jedną tylko refleksją z tego dnia.

Myślę, że chroniczną, niebezpieczną chorobą czasu, w którym żyjemy, jest niecierpliwość. Chcemy wszystko poznać, przeżyć, dowiedzieć się - już, natychmiast. Tak, jakby coś żyło tylko wtedy, kiedy o tym mówimy, a odłożone na chwilę - umierało. Tak jakby każda decyzja, rozstrzygnięcie, rozwiązanie - miało własny czas, którego nie wolno przekroczyć, czas wyznaczony przez nas. Cierpliwość zaś, ta może nieefektowna, ale wielka cnota, jest dziś zupełnie zlekceważona i zapomniana.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 04/2007