Tam, gdzie Żydzi byli sami

W sporze o pomnik Polaków ratujących Żydów nie chodzi o ideę ich upamiętnienia, lecz o miejsce, gdzie to uczynić. Rzeźbiarz Dani Karavan nie ma prawa lekceważyć głosów Polaków i Żydów domagających się uszanowania przestrzeni w środku getta.

25.07.2016

Czyta się kilka minut

„TP” 30/2016: ...będzie basen i reflektory wokół wzniesienia z lipą tuż za Muzeum POLIN... Dani Karavan: No właśnie. Wybraliśmy wzniesienie na głównej osi muzeum... / Fot. Beata Zawrzel / REPORTER
„TP” 30/2016: ...będzie basen i reflektory wokół wzniesienia z lipą tuż za Muzeum POLIN... Dani Karavan: No właśnie. Wybraliśmy wzniesienie na głównej osi muzeum... / Fot. Beata Zawrzel / REPORTER

W 2013 r. Zygmunt Rolat, jeden z najhojniejszych darczyńców Muzeum POLIN, powołał do życia Fundację Pamięć i Przyszłość, której celem jest upamiętnienie Polaków ratujących Żydów. Upamiętnienie ma znaleźć swój materialny wyraz w bezpośrednim otoczeniu gmachu POLIN: jakiekolwiek inne lokalizacje nie wchodzą w grę. Właśnie tam zobaczy go najwięcej ludzi, a o to właśnie chodzi. Wyłoniony w międzynarodowym konkursie projekt austriackich artystów Eduarda Freudmanna i Gabu Heindl prezes Rolat odrzucił, twierdząc, że pozwalają na to założenia konkursu, po czym zwrócił się z ofertą do Daniego Karavana, izraelskiego rzeźbiarza urodzonego w Tel Awiwie.

Decyzja o lokalizacji pomnika wywołała liczne protesty. Nie przeciwko wzniesieniu pomnika upamiętniającego heroiczne czyny Polaków ratujących Żydów, bo to nie podlega dyskusji, lecz przeciw jego lokalizacji. W kwietniu 2013 r. list protestacyjny wystosowały różne organizacje żydowskie w Polsce, w tym Gmina Wyznaniowa Żydowska w Warszawie i Stowarzyszenie Żydowski Instytut Historyczny. Oświadczenie w tej sprawie wydało Centrum Badań nad Zagładą Żydów przy IFiS PAN.
O co chodzi protestującym? Najkrócej mówiąc – o poszanowanie Miejsca. Najpełniej wyraziła to w „Gazecie Wyborczej” Barbara Engelking: „Myślę, że cierpienie wymaga ciszy i przestrzeni. Potrzebuje miejsca, by można było je w ogóle zauważyć. Nie można go pomijać czy lekceważyć, a tym bardziej zasłaniać lub zagadywać. Wokół budynku Muzeum powinien być obszar ciszy dedykowany Żydom warszawskiego getta. (...) Postawienie pomnika Sprawiedliwych na miejscu przesiąkniętym żydowskim cierpieniem może być odczytane – zapewne wbrew intencjom pomysłodawców – jako przejaw próżności i strachu. Oraz pychy, która wymaga, by »nasze« było na wierzchu i racja była po »naszej« stronie”. Prezes Sądu Rabinackiego w Massachusetts, rabin Joseph Polak, oświadczył: „Upamiętnienie Sprawiedliwych w miejscu kaźni warszawskich Żydów może sugerować, że zagłada Żydów w Polsce była w jakiś sposób złagodzona przez działania niektórych dobrych ludzi. Takie działanie przesłania pełną grozę tego, co w rzeczywistości tu zaszło. (...) [stanowi] podważanie powagi prawdy historycznej, stanowi pogwałcenie halachicznego prawa »lekayem et divrei hamet« o poszanowaniu godności zmarłych”.

Kimże jest Dani Karavan, żeby pozwalać sobie – w rozmowie opublikowanej w „Tygodniku” przed tygodniem – na impertynencje w rodzaju: „chcę pomnik Sprawiedliwych zrealizować właśnie w tym miejscu, przy Muzeum POLIN. Nieważne, czy to się komuś podoba, czy nie”? Co usprawiedliwia arogancję izraelskiego rzeźbiarza, zwracającego się do środowisk żydowskich i polskich kwestionujących zasadność tej lokalizacji: „a dajcie mi święty spokój”? Kto Karavanowi dał prawo, aby nas tak traktować? „Ktoś inny znów powiedział: ta ziemia jest święta, tu było getto. A ja nie wierzę w świętość ziemi, a nawet jeśli – to tym bardziej jest to właściwe miejsce, by ten pomnik postawić! Sprawiedliwi byli święci, i kropka. Należy im się”.
Jeśli pan Karavan wypowiada się o miejscu, gdzie stoi gmach POLIN, to mam prawo do komentarza. Podejrzewam, że rzeźbiarz ma blade pojęcie o tym, co tu się działo podczas niemieckiej okupacji. Ja badam to od ponad 20 lat. W dzieciństwie rozbijałem sobie kolana na szkolnym boisku przy ul. Anielewicza (czyli Gęsiej), ponieważ wyłaziły z niego pokruszone cegły zgładzonego getta. Chodziłem po muranowskiej ziemi, przykrywającej gruzy i szczątki wymordowanych Żydów, które wciąż tam spoczywają!

Karavan oskarża o agresywność tych, którzy zwracali się do niego na piśmie z prośbą o rozważenie decyzji i wzięcie pod uwagę ich argumentów. Byłem jednym ze współautorów tych listów – niezwykle spokojnych, godnych, koncyliacyjnych. Niestety to właśnie ich odbiorca bywa agresywny, czasami wręcz niegrzeczny. Chciałbym przypomnieć panu Karavanowi, że przyjeżdża do Warszawy „z dalekiego kraju”, i doradzić mu więcej szacunku wobec tego miejsca. Nawet gdyby był największym rzeźbiarzem świata, nic nie upoważnia go do takiego stylu wypowiedzi o sprawach najdroższych sercu bardzo wielu ludzi.
Karavan dotyka fundamentalnego doświadczenia XX wieku, wznosi pomnik na terenie byłego getta. Lekceważenie tego dziedzictwa, stawianie się ponad nim – dyskredytuje go w moich oczach.

Strasznie to wszystko przykre i smutne. Dokładnie tam, gdzie będzie stał pomnik, była „Himmelweg” warszawskiego getta. Ulicą Zamenhofa przeszło na Umschlagplatz i do Treblinki 300 tysięcy Żydów. Nie towarzyszył im w tym miejscu tłum Sprawiedliwych. Byli sami. Miałem nadzieję, że tę samotność – jedno z kluczowych doświadczeń ofiar Zagłady – uda się ocalić. ©

​JACEK LEOCIAK jest kierownikiem Zespołu Badań nad Literaturą Zagłady w Instytucie Badań Literackich PAN i członkiem Centrum Badań nad Zagładą Żydów. Współautor „Getta warszawskiego. Przewodnika po nieistniejącym mieście”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 31/2016