Taki mały test

To było kilka niedziel temu. Przed kościołem spotkały nas harcerki. Dziewczynki z podstawówki, w mundurkach, z koszyczkami w rękach. Poinformowały, że zbierają na misje. Faktycznie, uświadomiliśmy sobie, to przecież niedziela misyjna. Ale mało kto zwracał na nie uwagę, ludzie nie chcieli spóźnić się na Mszę.

16.11.2010

Czyta się kilka minut

W kazaniu zostaliśmy poinformowani, że celebruje misjonarz, że to jego rejon w Afryce mamy wesprzeć, na ile zdołamy. Ale przed zakończeniem liturgii są jeszcze ogłoszenia. A w ogłoszeniach komunikat, że młodzież z takiej to a takiej szkoły czy uczelni bardzo prosi o wsparcie zbiórki na leczenie koleżanki. Koszty operacji za granicą (krajowa nie daje szans) mają wynieść sześćdziesiąt tysięcy euro.

Przy wyjściu z kościoła już nie trafiamy na "harcereczki misyjne", lecz na sympatyczną gromadkę młodych ludzi (jeden z dzieckiem na ręku), uśmiechniętych, częstujących wypiekami. Podsuwana skarbonka co i raz wypełnia się następnym darem. Ale odchodząc, zauważam wtuloną we framugę drzwi starą kobietę trzymającą przed sobą mały kartonik. Nawet nie zdołałam przeczytać, co na nim napisane, ale pewnie była to prośba o pomoc. Tyle że nikt nie zwracał na nią uwagi. Była sama i bezradna, była niezauważalna.

Pomyślałam, że tak musi być co niedziela. Że i tu liczy się bycie przekonującym i że niekoniecznie zależy ono od tego, która potrzeba jest rzeczywiście najbardziej nagląca... Wiemy to choćby z komunikatów medialnych o pomocy, którą organizuje się dla różnego rodzaju gwiazd albo wypadków szczególnie poruszających wyobraźnię. Są wyjątkowe i ich rezultat też jest wyjątkowy - in plus. Szara bieda nie może wydostać się z szarej strefy. A misje, najrzetelniejszy heroizm pomocy nieustannie pełnionej i nieustannie na nowo potrzebnej, przez samą odległość geograficzną nie potrafią nabrać charakteru wyjątkowej atrakcyjności...

Czy więc nawet w dziełach pomocy skazani być musimy na prawo rywalizacji?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, publicystka, felietonistka, była posłanka. Od 1948 r. związana z „Tygodnikiem Powszechnym”, gdzie do 2008 r. pełniła funkcję zastępczyni redaktora naczelnego, a do 2012 r. publikowała felietony. Odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 47/2010