Sztuka bycia w cieniu

W PSL-u nikt nie ma pomysłu na nowy wizerunek partii. Dotychczasowa strategia nie sprawdza się w sytuacji, gdy główny koalicjant nie traci popularności i pozostaje pieszczochem mediów.

27.05.2008

Czyta się kilka minut

Poszarzały budynek przy ulicy Kopernika 36/40 w Warszawie stoi nieco z boku. To taka spokojna zatoka, usytuowana nieopodal ruchliwego Krakowskiego Przedmieścia. Wszędzie stąd blisko: i do ministerstw, i do Sejmu. Przede wszystkim jest tu jednak cicho i kameralnie. Niegdyś na tym przedwojennym gmachu widniał duży napis "Fundusz Wczasów Pracowniczych", teraz w centralnym punkcie rozbrzmiewa hasło OPZZ "Chcemy Europy socjalnej". Oprócz związków zawodowych i PSL-u znalazły tu siedzibę: Związek Żołnierzy Batalionów Chłopskich, redakcja "Zielonego Sztandaru", fundacje, biuro europosła, kancelaria prawna. Nad wejściem do budynku wciąż tkwi socrealistyczna płaskorzeźba - spracowane ręce dzierżące gęsie pióro, młot i kłos zboża.

W środku to tylko zwykły, mało komfortowy biurowiec. Na schodach urządzono palarnię. Ciemno od papierosowego dymu. Ścisk, bo pokoiki malutkie. Niektórzy starsi członkowie partii wciąż nie mogą odżałować budynku na Grzybowskiej, dawnej siedziby ruchu ludowego. Kilka lat trwała walka o jego uzyskanie, aż prezydent Warszawy w trybie bezprzetargowym sprzedał PSL--owi prawo do wieczystego użytkowania. I dwa lata temu Grzybowska poszła w ręce prywatnego inwestora za 44 miliony zł.

Zwyciężać jest wspaniale

Pokój jednego z głównych strategów PSL-u Jana Wypycha tonie w gazetach. Na wierzchu stoi bestseller "Winning znaczy zwyciężać". Autorem jest Jack Welch.

Jest poniedziałek, tuż po obradach Rady Naczelnej PSL. Wypych przegląda prasę.

- Jak czytam artykuły, to mam z tego kupę śmiechu. Jestem specjalistą w dziedzinie nauk społecznych i uważam, że jest w nich tyle prawdy o nas, co alkoholu w piwie bezalkoholowym. Wizerunek PSL-u w mediach jest oparty na fikcji.

"Ludowcy wymyślili strategię wobec PO" - czyta na głos fragment artykułu z poniedziałkowej "Gazety Wyborczej" (12.05.). "Skoro Platforma nie konsultuje z nami projektów ustaw, to my będziemy robić to samo - mówi prominentny polityk PSL". Wybucha śmiechem: - Nie wiem, czy my jakieś ustawy zgłosimy. Ale w sumie nie piszą tu źle - ocenia.

Gorzej było po ukazaniu się artykułu we "Wprost" pod tytułem "Pasożyty podatkowe". W PSL zawrzało. Waldemara Pawlaka zabolał nie tyle sam tekst, co umieszczenie go na okładce z Renatą Beger.

- Typowa zagrywka dziennikarska. Na pierwszej stronie "pasożyty podatkowe", a w treści było już całkiem, całkiem - komentuje Wypych. - Pawlak nie był zadowolony, ale wiedział, że musi to ścierpieć. Połączyli go z Beger, a on jako żywo nie miał z nią nigdy żadnych kontaktów: ani dobrych, ani złych. To po prostu psucie wizerunku PSL-u. Zresztą kto jak kto, ale "Wprost" nie jest naszym przyjacielem. Nawet jak piszą obiektywnie, muszą ubrać to w takie słowa, żeby nie było słodko.

Choć ostatnie sondaże umieszczają PSL na granicy progu wyborczego, to w partii panuje spokój i zadowolenie.

- Czy my mamy dobry wizerunek? - zastanawia się Wypych. - Jeśli miernikiem wizerunku jest popularność, to popularność mamy żadną. Znaczyłoby to, że nasze kształtowanie wizerunku jest do niczego. Szczególnie z punktu widzenia naszych aspiracji.

- Nasza strategia? Liczy się efekt, a efekt mamy taki, jaki mamy. Z całą pewnością mamy problem z komunikacją ze społeczeństwem. Bo jakie mamy środki komunikacji? Żadne - wyznaje. - Najważniejsze są u nas kanały bezpośrednich spotkań. Festyny, spotkania samorządowe to prawdziwa siła partii.

- Tisze jediesz, dalsze budiesz - mówi Jarosław Kalinowski, z którym rozmawiam przez telefon. Sygnał co chwila ucieka, bo marszałek jedzie na spotkanie w terenie. Które to już w tym tygodniu? Nawet nie liczył.

- Gdybyśmy chcieli być widoczni, to byśmy byli. Wystarczy spojrzeć, jaki los spotkał krzykliwych koalicjantów PiS. A sondaże? Przed ostatnimi wyborami dawano nam dwa, trzy procent. Przed samorządowymi - cztery, pięć. A wypadliśmy dużo, dużo lepiej. Nasz elektorat jest niedoszacowany. A zresztą wszystko zależy od ośrodka badania opinii publicznej... (sygnał znika). ...ludzie doceniają to, że jesteśmy partią spokojną, wprowadziliśmy nową jakość do polityki...

Sygnał znika na dobre.

Przyczajony tygrys, ukryty smok

Według Wojciecha Jabłońskiego, politologa z Uniwersytetu Warszawskiego, PSL jest jedną z najlepiej zorganizowanych partii. Mają nie tylko świetnych strategów, ale również doskonale potrafią wykorzystać sytuację polityczną.

- Pomysł PSL na uprawianie polityki ukształtował się we wczesnych latach 90. - tłumaczy Jabłoński. - Może już w 1992 r.,

gdy premierem z nadania Lecha Wałęsy został młody Waldemar Pawlak. Wtedy to było duże zaskoczenie, bo wydawało się, że partie postkomunistyczne, łącznie z ZSL/PSL, odejdą w przeszłość. Jednak Pawlak okazał się sprawnym i wyrafinowanym politykiem, który dość szybko pojął nową rolę PSL-u na scenie politycznej. Przekonał się o tym podczas pierwszej koalicji z SLD, kiedy Stronnictwo ledwo weszło do parlamentu.

Strategia, która wówczas powstała, funkcjonuje do dziś.

- Po pierwsze: nie należy iść w pierwszym szeregu, a w przypadku kryzysu wysyłać do wyborców przekaz, że partia jest mniej lub bardziej zdominowana przez silniejszego koalicjanta. Poza tym kreować wizerunek partii środka: "my pójdziemy z każdym do koalicji dla dobra Polski" (oczywiście dobro Polski jest też dobrem PSL-u) - mówi politolog.

Z drugiej strony: PSL nieustannie stara się umacniać swoje struktury. Szczególnie widać to na poziomie samorządowym. Stanowiska zajmowane są w zupełnej ciszy. Poza mediami. Najważniejsze, aby mało o tym mówiono.

- By przekonać się, jak dobrze jest robiona ich polityka, wystarczy uprzytomnić sobie, że od lat 90. nieustannie pojawiają się i znikają duże ugrupowania, a stale obecne jest tylko PSL - mówi Jabłoński.

Jeśli pojawiają się jakiekolwiek kontrowersje, z ust liderów PSL słyszymy, że trzeba rozmawiać, że problem jest, ale trzeba znaleźć konsens, że potrzeba mniej agresji i trzeba to wszystko przemyśleć. - PSL operuje całym słownikiem w celu realizowania tej strategii wizerunkowej - tłumaczy Jabłoński.

Większość posłów przechodziło odpowiednie kursy i szkolenia.

- PSL zawsze było partią dialogu, spokoju, kompromisu społecznego. Nigdy nie wywoływało społecznych rewolucji. Zawsze uważaliśmy, że reformy powinny odbywać się przez ewolucyjne zmiany. Gotowi jesteśmy współpracować z każdym, a bez PSL-u trudno byłoby zbudować większość w parlamencie - recytuje Jan Bury, sekretarz stanu w Ministerstwie Skarbu Państwa.

W koalicjach PSL zawsze staje z boku, ale trzyma rękę na pulsie: kluczem do politycznych sukcesów partii jest przejęcie w odpowiednim momencie inicjatywy informacyjnej. Z reguły ludowcy nie wychodzą z cienia ani za wcześnie, ani za późno. Teraz jednak pojawił się problem.

Jabłoński: - Strategie pozostawania w cieniu i przyjmowania roli arbitra są dobre przy założeniu, że wizerunek politycznego partnera jest zły albo w krótkim czasie stanie się zły. Dlatego PSL ma dziś kłopot. Okazuje się, że trafiło na wyjątkowe zjawisko w polskiej polityce, ponieważ poparcie dla głównej partii rządzącej jest na stałym, wysokim poziomie. Media, nie mogąc znaleźć elementu wywołującego sytuację kryzysową w PO, zaczynają się interesować "cichym" PSL-em.

Jabłoński zauważa również wizerunkową dysproporcję: - Z jednej strony mamy medialnego Tuska, który chętnie rozmawia z dziennikarzami. Z drugiej jest milczący Pawlak, który nic nie mówi - zgodnie z logiką mediów - ma coś do ukrycia. Stąd pojawiły się w mediach sprawy przepisania majątku Pawlaka, okładka "Wprost" czy artykuły mówiące o "skoku" PSL-u na stanowiska.

Od chłopa do liberała?

Waldemara Pawlaka w latach 90. nazywano terminatorem, cyborgiem, osobą nieprzystępną, chłopkiem-roztropkiem, człowiekiem-maską - a jego rządy (1993-1995) uznano wówczas za jedne z najgorszych od 1989 r. Słynął z tego, że był chorobliwie nieufny. Samo PSL w obu koalicjach z SLD było - delikatnie mówiąc - partnerem trudnym. Co rusz wybuchały kryzysy, pojawiały się groźby wycofania się PSL-u z rządu. Ludowcy, aby osiągnąć własne cele, skutecznie stosowali taktykę delikatnego szantażu. I tak np. w zamian za poparcie referendum przedakcesyjnego zażądali od SLD przeforsowania kilku ustaw, m.in. o biopaliwach. Od mediów ludowcy otrzymali łatkę "skutecznie walczących o stołki".

- Myślę, że PSL w koalicji z nami był całkowicie innym koalicjantem, niż jest obecnie przy PO - mówi Jerzy Wenderlich, poseł SLD. - Waldemar Pawlak także się zmienił. Widać, że zdobył olbrzymie doświadczenie. W latach 90. dochodziły w nim do głosu emocje wynikające z młodości, teraz tego nie ma. Nieporozumienia pomiędzy nim a Aleksandrem Kwaśniewskim wynikały nawet nie z jakichś istotnych różnic, tylko z ambicjonalnego sporu, kto będzie przewodził w koalicji. Jestem przekonany, że gdyby dziś mieli współpracować, byliby znakomitym tandemem.

Czy Pawlak rzeczywiście się zmienił, a razem z nim PSL? Wizerunkowo bez wątpienia tak. Na konferencjach prasowych zawsze pojawia się w starannie skrojonym garniturze, potrafi żartować, bywa ironiczny i złośliwy. Przestał być arogancki, co mu się często zdarzało za czasów premierostwa, rzadziej obraża się na media, choć te go specjalnie nie rozpieszczają.

- PSL chce uchodzić za ugrupowanie, które nie daje się prowokować, z którym można po partnersku wyjaśniać spory, bez konfliktów. Pamiętam, jak w poprzedniej kadencji Sejmu wicemarszałek Kalinowski w trakcie debaty sejmowej odebrał mi głos. Ja próbowałem ten głos odzyskać i wywiązało się m.in. krótkie spięcie, aż wicemarszałek wyłączył mi mikrofon - wspomina Wenderlich. - Jakiś czas później spotkałem się z jednym z posłów PSL-u, który mi powiedział, że Jarosław Kalinowski był w partii bardzo krytykowany za swoją postawę. W swojej pysze myślałem, że to gest przyjaźni wobec mnie, ale za chwilę spotkałem kolejnego polityka PSL-u, który powtórzył, że Jarek Kalinowski był krytykowany, ale nie dlatego, że zachował się nieprzyjaźnie wobec mnie, ale dlatego, że burzył wizerunek partii, która jako jedyna na tym polu bitewnym z nikim nie wchodzi konflikty.

W tę strategię pokoju i przyjaźni doskonale wpisują się stosunki personalne panujące wewnątrz PSL-u. Kiedy Pawlak wyczerpał swoje zdolności polityczne i wizerunkowe, pojawił się Kalinowski. Kiedy sondaże źle wróżyły partii pod jego rządami, do gry wrócił Pawlak. Do wyborów dwaj liderzy, którzy nie darzą się specjalnym zaufaniem i sympatią, poszli razem, w imię wspólnego interesu partyjnego.

- Przeżyliśmy wolty i odejścia liderów, którzy chcieli razem z PiS-em zaszkodzić PSL-owi - mówi Jan Bury. - Myślę, że w dużej mierze dzięki Wojciechowskiemu i Podkańskiemu, którzy poszli do PiS i razem z nim atakowali PSL, mogliśmy się zjednoczyć. Jeszcze nigdy nie byliśmy tak spójni.

W PSL-u bacznie obserwują zmiany zachodzące w ich elektoracie.

- Ciągle najważniejsza jest dla nas wieś - mówi poseł PSL, Andrzej Grzyb. - Jednak naszym elektoratem coraz rzadziej są drobni rolnicy korzystający z pomocy państwa. Oni przeszli do elektoratu PiS-u czy Samoobrony. Sama geografia naszego elektoratu jest bardzo ciekawa. Mamy dużo lepsze wyniki w regionach, które nie podlegały ruchom migracyjnym. Dużo trudniejszym terenem dla nas są takie miejsca jak Dolny Śląsk czy Pomorze. Również współczesna migracja ma niewątpliwie negatywny wpływ. Dostrzegamy, że wiele osób, które przemieszczają się z Polski powiatowej do miast, zmienia swój stosunek do PSL. Przestają na nas głosować. Dlatego będziemy starać się docierać do miejskiego elektoratu.

Zrealizować ten cel może być tym łatwiej, że Pawlak po doświadczeniu pracy na stanowisku prezesa Warszawskiej Giełdy Towarowej, gdzie tworzył internetowy system aukcyjny, ma poglądy stanowczo bardziej liberalne niż w latach 90. Przecież dawny Pawlak nigdy by sobie nie pozwolił na wypowiedź wobec żon górników z Budryka: "To już nie jest PRL, żeby sprawy górnictwa załatwiać w Warszawie".

Reformy według PSL

Polityka PSL-u wobec koalicji z Platformą będzie zapewne przebiegała dwutorowo. Jeżeli sondaże PO utrzymają się na niezmienionym poziomie, to PSL będzie - jak dotychczas - podkreślało niezwykłe przymioty koalicji.

- Byłem wraz z premierem Pawlakiem w grupie, która negocjowała umowę koalicyjną. Jesteśmy traktowani po partnersku - zapewnia Eugeniusz Grzeszczak, sekretarz stanu w Kancelarii Premiera. - Nie czujemy się marginalizowani. Rozmawiamy nawet o trudnych sprawach, takich jak KRUS czy podatek liniowy, i potrafimy się porozumieć, bez awantur. Jesteśmy otwarci wobec podatku liniowego. Dyskutujemy w atmosferze spokoju. Nastąpiła nowa jakość w polityce i tę nową jakość deklarowaliśmy już w kampanii wyborczej: PSL równa się normalność. Spokój, właściwa rozmowa, a nie awanturnictwo polityczne.

W odpowiedzi na dobrą politykę informacyjną Platformy, politycy PSL mają podkreślać, które projekty przygotowane zostały przez ich ludzi. Popularyzować w mediach choćby program "Solidarność pokoleń - 50+" oraz reformę samorządową, na której szczególnie zależy ludowcom.

- Nie należy oczekiwać głębokich zmian takich instytucji jak KRUS. Jestem przekonany, że PSL stanie murem za swoim podstawowym elektoratem, zmiany będą tylko kosmetyczne - uważa Jabłoński.

- Jesteśmy otwarci na dyskusję o zreformowaniu KRUS-u, ale to muszą być zmiany kompleksowe - mówi Jan Bury. - KRUS jako instytucja była pierwszą, która przyszła do nas - jeszcze w PRL - z Europy Zachodniej. Dokładnie odwzorowaliśmy francuski system ubezpieczeń rolniczych. Zbudowaliśmy dobrze funkcjonującą instytucję ubezpieczeniową, w której wcale nie ma wielkiego zatrudnienia. Nie bardzo rozumiem, skąd te wszystkie krzyki i waśnie nad KRUS-em. W innych krajach europejskich budżet również dopłaca olbrzymie pieniądze do ubezpieczeń rolniczych.

Trudne czasy dla Platformy dopiero nadchodzą. Ludowcy doskonale zdają sobie sprawę, że brak reform jest dla Platformy zabójczy, ale sami nie są zainteresowani reformowaniem państwa w takim stopniu jak współkoalicjant. Według posłów SLD, doświadczonych koalicjami z PSL-em - już wkrótce - gdy tylko sondaże będą dla Platformy mniej przychylne, za wszystkie próby reformy państwa trzeba będzie ludowcom "zapłacić" bądź to stanowiskami, bądź zmianami w ustawodawstwie korzystnymi dla elektoratu PSL-u.

Jabłoński: - PSL to partia bardzo elastyczna, która wyciągnie pewnie jeszcze niezłe profity z tej koalicji. Za kilka lat może się okazać, że wszyscy będą krytykować Platformę, a PSL znajdzie się w politycznej poczekalni, z której wyciągnie ją kolejna silna partia - następca PO.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 22/2008