Św. Peregryn od raka

To było na początku mojej choroby, gdy byłem przerażony i zaskoczony jednocześnie, gdy znajomi dzwonili, pytali, pisali... Kuzynka Hania, poza miłymi słowami, przysłała tekst "Modlitwy o cud" o. Petera M. Rookeya OSM: "Św. Peregrynie, patronie chorych na raka, wszyscy aniołowie i święci, proszę, przyjdźcie mi ku pomocy". To chorzy na raka mają patrona? Wzruszyłem się i zacząłem szukać o nim informacji; jedynym ich źródłem okazał się internet. Myślałem wówczas o tych, którzy cierpiąc, wymizerowani, popodłączani do rurek i kroplówek, walczący z bólem i samym sobą, w zmaganiach z chorobą potrzebują wsparcia, pocieszenia i wiary w zwycięstwo. Ilu z nich wie, że ma swojego orędownika?

Peregryn urodził się w 1260 (1265?) roku w Forli, w północnych Włoszech, w zamożnej rodzinie Laziosich. Ponieważ jego ojciec był przywódcą Gibelinów, zwolenników cesarza walczących z papiestwem, i on zaangażował się w działalność polityczną. Gdy w czasie kolejnych rozruchów papież wysłał do Forli negocjatora, o. Filipa Benizi, zapalczywy młodzieniec Peregryn Laziosi uderzył go w twarz podczas kazania nawołującego do zgody. O. Benizi spokojnie nadstawił drugi policzek i pomodlił się w intencji Peregryna. Pokora, dobro i cierpliwość ojca poniewieranego przez tłum wstrząsnęły nim - poczuł żal i wyrzuty sumienia. Potem objawiła mu się Matka Boska, polecając wyjazd do Sieny, gdzie Peregryn wstąpił do zakonu serwitów. Po zakończeniu nauki i otrzymaniu święceń wrócił do Forli, gdzie dał się poznać jako żarliwy kaznodzieja, wspaniały mówca i wyrozumiały spowiednik. Miał już 60 lat, gdy na jego nodze pojawiła się dziwna rana. Gdy rak był już tak zaawansowany, że jedynym wyjściem była amputacja nogi, w przeddzień zabiegu o. Peregryn modlił się przed obrazem Ukrzyżowanego, prosząc o uzdrowienie. Podczas snu objawił mu się Jezus: zszedł z Krzyża i dotknięciem zaleczył ranę. Po tym wydarzeniu tłumy przychodziły do klasztoru, prosząc Peregryna o modlitwę i orędownictwo. On pozostał jednak cichym i skromnym zakonnikiem, kochającym biednych, zawsze gotowym do pomocy, a jego pokora i cierpliwość sprawiły, że zaczęto nazywać go drugim Hiobem. Zmarł 1 maja 1345 r.

ZBIGNIEW URBAŃCZYK (Poznań)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 19/2006