Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Strasznie jest, kiedy w ciągu dnia, w toku różnych zajęć i spraw - nagle się to przypomni. Nieprzyjemne wzdrygnięcia, wstyd, obrzydliwy niesmak w ustach.
Pierwszy raz
Wszystko - nie wyłączając sposobów rządzenia państwem - ma swój pierwszy raz. Pierwszy raz zostało kiedyś użyte liberum veto, zawiązał się rokosz, jakiś magnat wziął od obcego państwa pieniądze za przeforsowanie korzystnej uchwały, oddziały obcego wojska weszły w granice Rzeczypospolitej i nie napotkały oporu. Towarzyszył temu mały szok, zdumienie, okrzyki oburzenia kilku patriotów, parę płomiennych pamfletów czy broszur. Potem szybko przyzwyczajono się: wyłom został zrobiony, uznawano rzecz za niemającą większego znaczenia i psucie państwa szło niepowstrzymanie dalej.
Taki właśnie "pierwszy raz" przydarzył nam się w ostatnim tygodniu kwietnia. Zastanawiam się, jak szybko skład rządzącej nami koalicji uznamy za rzecz bez większego znaczenia i przestaniemy się tym przejmować?
Ulotki
Jednym z rytuałów współczesności - takich jak zakupy w supermarketach, pisk po wykonaniu utworu rockowego czy nierozerwalna więź z telefonem komórkowym - jest ulotka dołączona do leku. Dawniej informacja, jak lek zażywać, znajdowała się na pudełku, potem na karteczce w środku. Dziś jest utopiona w tysiącach słów wypisanych mikroskopijnym druczkiem na dwóch-trzech stronach ulotki. Wiadomo, że potrzebna jest producentowi leku, by zabezpieczył się przed ewentualnymi kruczkami w ewentualnym procesie. Pacjent więc wyrzuca zwykle ulotkę do kubła, zwłaszcza że opis wszystkich porażeń, konwulsji, zatorów, wylewów i możliwych zejść śmiertelnych mógłby go do leku zniechęcić.
Czy więc - wyjąwszy producenta - ulotka jest niepotrzebna? Otóż nie. Każdy, kto miał nieprzyjemność usłyszeć w telewizji reklamę leku, wie, że zawsze kończy ją zdanie, aby przed użyciem przeczytać dołączoną ulotkę, względnie skontaktować się z lekarzem lub farmaceutą. Zdanie to, wyrecytowane z szybkością kulomiotu, by zaoszczędzić na opłacie za czas antenowy, poprawia znacznie dykcję aktorów nagrywających reklamy. Niektórym bardzo się to przyda.