Stereotyp i typ. Felieton Stanisława Mancewicza

Ku zdumieniu absolutnie wszystkich, czyli i znawców, i amatorów, i wielbicieli, i wrogów, supernowoczesna rzekomo armia rosyjska na ukraińskich terenach okupowanych zachowuje się jak ze stereotypowego obrazu.

04.04.2022

Czyta się kilka minut

FOT. GRAŻYNA MAKARA /
FOT. GRAŻYNA MAKARA /

Zwykło się uważać – rzecz jasna słusznie – że stereotyp jest krzywdzącym, bardzo uproszczonym przeświadczeniem, wynikającym zresztą ze skłonności do myślenia (a może niemyślenia) spontanicznego. W Wikipedii znajdujemy przyjazną każdemu rozumowi definicję stereotypu. Każdy w niej znajdzie i coś dla siebie, i oczywiście – o sobie. Słowem, warto na definicję tę rzucić okiem, choćby po to, by nieco oczyścić umysł ze stereotypowego widzenia siebie. Ponieważ nie jest to tekst o rewolucyjnej terapii psychologicznej, polegającej na czytaniu haseł w internetowej encyklopedii, przejdźmy do rzeczy.

Chodzi nam o obecne w tutejszej pamięci społecznej stereotypowe przeświadczenia na temat behawioru armii rosyjskiej, zwanej ongiś Czerwoną czy radziecką. Określanie tego wojska jako barbarzyńskiego wydawało się już od dawna nieaktualne. Że to stare dzieje. Przez ostatnie dziesięciolecia skupiano się raczej na zdolności armii rosyjskiej do modernizacji, czyli – jak to się powiada – na jej raźnym wchodzeniu w XXI wiek. Ot, można było przeczytać w różnych – też w polskich – mediach zajmujących się wojskowością bardzo fachowe analizy. Że jest to teraz wojsko dlatego niebezpieczne, że arcyprofesjonalne i nowocześnie wyposażone, z szokującą ewentualnych przeciwników sprawnością, mobilnością i pozaziemskimi możliwościami rakietowymi. W nawale specjalistycznych terminów wątków na temat morale było stosunkowo niewiele, a na temat np. zachowywania się rosyjskich żołnierzy na zajmowanych terenach nie wiadomo było zgoła nic, no bo skąd. Działo się tak chyba z powodu oddalenia i egzotyki konfliktów, w których armia rosyjska brała ostatnio udział, na pewno z powodu barier komunikacyjnych i w sumie z bardzo słabego zainteresowania owymi działaniami opinii publicznej Zachodu. W telewizji oglądaliśmy, jak to gdzieś na Kaukazie, może na Krymie (nikt tego na Zachodzie nie rozróżnia) jedzie czołg, idą żołnierze, jak się dymi dom i lata śmigłowiec. Tyle. W dużym skrócie, ale przecież niewiele więcej.

Polski, niewygasły stereotyp zachowania żołnierza rosyjskiego w okupowanym miasteczku czy na wsi, oparty na doświadczeniu sprzed ośmiu dekad, wydawał się zbyt starożytny i nieaktualny. Tymczasem nie jest inaczej, ku zdumieniu absolutnie wszystkich, czyli i znawców, i amatorów, i wielbicieli, i wrogów, supernowoczesna rzekomo armia rosyjska na ukraińskich terenach okupowanych zachowuje się jak z owego stereotypowego obrazu. I nie jest to tylko fantazja czy fobia, ale zeznania mnóstwa świadków i tysiące filmów. Głodni i obdarci wojacy, rozstrzeliwania cywilów, gwałty, łapanki i wywożenie ludzi w głąb Rosji, ale też rabowanie kur, jajek, zabieranie – tak! – zegarków, telewizorów, futer, kołder, biżuterii, zwitków banknotów. Nawet pojawił się gdzieś napis „Na Berlin”. No i picie. Czegokolwiek. Ciągle brakuje w tym wszystkim dźwięku harmoszki i tańców, ale pewnie i to zobaczymy. Rzec trzeba, że ta replikacja, powielenie wizerunku i zachowania się armii znanego z odległej historii, jest co najmniej frapujące, zapewne do szerszego zbadania i być może do opisania przy okazji – oby – sądzenia sprawców.

Tak czy owak, dzięki możliwości rejestrowania obrazu i dźwięku przez niemal każdego człowieka, wojna w Ukrainie, po zaledwie ponad miesiącu trwania, powiedziała światu o armii rosyjskiej więcej niż ów świat o niej wiedział – śmiemy to stwierdzić – odkąd ta armia w ogóle istnieje, czyli, załóżmy, od czasów Tuchaczewskiego.

Dużo tu było o stereotypach. Zasadne jest teraz pytanie: gdzie jest tytułowy typ? Odpowiedź jest krótka jak strzał z ­kałacha. Bum: Macierewicz wrócił. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 15/2022

W druku ukazał się pod tytułem: Stereotyp i typ