Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Odkąd dziennikarz lokalnej prasy w Idaho Jeff Selle ujawnił, że ta podająca się za czarnoskórą 37-latka nie ma czarnych przodków, ruszył medialny serial. Nagłośniono, że w 2002 r., jako biała studentka „tradycyjnie czarnego” Howard University, przegrała sprawę, w której oskarżyła uczelnię o dyskryminację na tle rasowym. Pojawiły się doniesienia z życia prywatnego: Rachel miała być wychowywana w izolacji od świata, bita przez rodziców i molestowana przez brata, a później doświadczać przemocy ze strony męża. Jej rodzice należą do kreacjonistycznej sekty; jako działacze ruchu pro-life adoptowali też czwórkę ciemnoskórych dzieci, a po kilkunastu latach oddali Rachel prawa do opieki nad jednym z nich.
Kolejne sensacyjne wieści i zmienne oświadczenia Dolezal (twierdzi, że od dziecka czuła się czarna) podgrzewają spór. Jedni sądzą, że kobieta cierpi na zaburzenia psychiczne; inni, że to zwykła oszustka; jeszcze inni, że ma prawo do dowolnej identyfikacji. Pojawia się ciekawe pytanie: czy poczucie przynależności rasowej może być inne od DNA? Jeśli tak, to czy niedawne odwołanie Dolezal z pełnionych funkcji nie było dyskryminacją, a wyjawienie jej biologicznej tożsamości – naruszeniem prawa do intymności? Przy okazji do słownika wchodzą nowe pojęcia: osoba transrasowa i birasowa.
Dyskutowanie tych kwestii przychodzi Amerykanom tym łatwiej, że ostatnio mieli debatę o osobach transseksualnych – za sprawą mistrza olimpijskiego i gwiazdy TV Bruce’a Jennera, który na okładce „Vanity Fair” przedstawił swą nową kobiecą tożsamość: Caitlyn Jenner. Ten huczny coming out był też arcydziełem PR; przyćmiła go dopiero sprawa Dolezal.
Niezależnie od pytań i wątpliwości jedno jest pewne: nieznany dotąd dziennikarz lokalnej gazety wciąż może prześcignąć speców od wizerunku i zatrząść światowymi mediami. ©℗