Sport? Nigdy nie uprawiałem

Wielu z nas żyje w błogim przekonaniu, że WF to sprawa dotycząca osób krzepkich i młodych – przecież „w moim wieku” nie będę startował w żadnej dyscyplinie, bo żyjąc zgodnie z bon motem Churchilla dożyłem swoich lat i jakoś nic się złego nie dzieje.

08.03.2021

Czyta się kilka minut

 / Fot. Maciej Zienkiewicz dla TP
/ Fot. Maciej Zienkiewicz dla TP

Znane jest powiedzenie Winstona Churchilla na temat sportu: „Moje długie życie [zmarł mając 91 lat – red.] zawdzięczam sportowi. Nigdy go nie uprawiałem”. Zdanie zabawne, ale nieprawdziwe. Wiadomo np., że Churchill był wyjątkowo dobry w szermierce i nawet miał jakieś osiągnięcia w tej dziedzinie. Wiadomo też, że od młodości uwielbiał jeździć konno. Ktoś przypomniał, że przecież był żołnierzem, służył w 4. pułku huzarów, a wątpię – napisał komentator – żeby do wojska przyjmowali ludzi, którzy w życiu żadnego sportu nie uprawiali. Wcześniej ukończył królewską akademię wojskową. „I niby co tam robił? Grał w szachy?” – napisał ów anonimowy komentator. Tak więc w dyskusjach o wuefie proszę się nie powoływać na bon moty Churchilla ani innych, nawet wielkich polityków. Lepiej będzie posłuchać ekspertów, np. przeczytać znajdujące się w tym numerze artykuł Przemysława Wilczyńskiego i rozmowę Marka Rabija z psychologiem sportu prof. Jerzym Nowocieniem.

Wielu z nas żyje w błogim przekonaniu, że WF to sprawa dotycząca osób krzepkich i młodych – przecież „w moim wieku” nie będę startował w żadnej dyscyplinie, bo żyjąc zgodnie z bon motem Churchilla dożyłem swoich lat i jakoś nic się złego nie dzieje. Tymczasem z doświadczeń życiowych i naukowych badań (o których we wspomnianych tekstach jest mowa) wynika, że przeciwnie – to sprawa nas wszystkich. I że wcale nie wszyscy jesteśmy skazani na nadwagę, skoliozę, patologię kości krzyżowej, wady w piersiowym odcinku kręgosłupa, wypukły brzuch i charakterystyczny dla pracujących zbyt dużo przy biurku „wdowi garb” – by wymienić przypadłości, o których mówią nasi autorzy. Rzecz w tym, że na ogół te i podobne przypadłości powstają powoli i bezboleśnie, a zapobieganie im zwykle nie wymaga żadnych nadzwyczajnych ani kosztownych terapii. Tylko trzeba o tym wiedzieć i się stosować.

W 2010 r. Komisja Nauki, Edukacji i Sportu Senatu Rzeczypospolitej Polskiej zorganizowała konferencję „Wychowanie fizyczne i sport w szkole”. Po lekturze materiałów z niej zaczynam podejrzewać, że słabo korzystamy z dorobku poprzedników, wolimy odkrywać Amerykę od nowa i od nowa. I tak np. dr hab. Krystyna Górna-Łukasik (AWF w Katowicach) przypomniała wtedy, że wychowanie fizyczne powinno być „wspomaganiem rozwoju psychomotorycznego, zdrowia, sprawności i urody ciała oraz przygotowaniem do podtrzymywania i pomnażania tych właściwości w życiu późniejszym”. Tak więc celem WF nie jest produkowanie rekordzistów, ale przekazanie wiedzy, motywującej do sensownej aktywności fizycznej w dorosłym życiu.

Wtedy z tym wychowaniem dobrze nie było i po dziesięciu latach też nie jest najlepiej. Prof. Wiesław Osiński z poznańskiej AWF w wykładzie „Homo sedentarius” przytoczył ówczesne dane: dla ponad 50 proc. dzieci i młodzieży WF w szkole jest jedyną formą aktywności fizycznej (typu rekreacyjnego, sportowego, profilaktycznego).

W Polsce wśród dorosłych procent zadowalająco aktywnych ocenia się na 3 do 10 proc. (w Finlandii powyżej 45 proc.). Około 1 proc. starszych mieszkańców Warszawy uczestniczy w zorganizowanych formach aktywności fizycznej (w Niemczech około 25–30 proc.). Po roku pandemii i kolejnych lockdownów jest jeszcze gorzej.

I na koniec – wybaczcie deformation professionnelle – muszę wyznać, że niepokoi mnie wysoki procent grubych księży. Może w seminariach przydałby się mistrz od WF, a przy kuchni przynajmniej doradca-dietetyk? ©℗


W imieniu własnym i naszej rodziny serdecznie dziękuję za współczucie i bliskość okazane nam w czasie choroby i po śmierci naszej siostry śp. Krystyny Fredro-Bonieckiej. Za ogromne, cudowne wsparcie w trudnym czasie jej choroby dziękujemy Domowemu Hospicjum przy parafii św. Zygmunta w Warszawie. Niech Wam Bóg wynagrodzi.

KS. ADAM BONIECKI

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 11/2021