Spod wawelskiej gwiazdy

Lektura "Klątwy Konstantyna" to nie tylko zajmująca podróż przez kryminalną fabułę, ale także przez historię kultury popularnej - pisze Mariusz Czubaj.

02.11.2011

Czyta się kilka minut

Małgorzata i Michał Kuźmińscy, autorzy „Sekretu Kroke” oraz „Klątwy Konstantyna” / fot. Grażyna Makara /
Małgorzata i Michał Kuźmińscy, autorzy „Sekretu Kroke” oraz „Klątwy Konstantyna” / fot. Grażyna Makara /

"Klątwa Konstantyna" - kryminał Małgorzaty i Michała Kuźmińskich - jest daniem sporządzonym z tradycyjnych dla tego gatunku specjałów: są tu i szpiedzy różnej maści, i przepowiednia sprzed wieków, gwałtowne zwroty akcji, trup ścielący się jak należy i wielka historia w tle. Powieść ta równocześnie pozwala zapytać, cóż takiego widzimy w tej odmianie literatury, którą nazywamy kryminałem retro i dlaczego tak chętnie po nią sięgamy.

Wszystkie drogi prowadzą do...

"Historia się jeszcze nie kończy". To ostatnie zdanie "Klątwy Konstantyna" oddaje istotę fabularnych zdarzeń przedstawionych w powieści. Oto mamy lato 1945 r. I dla niektórych ludzi wojna nie tyle zamiera, ile zaczyna się od nowa. W tym zastępie znajdzie się Michaił Mikołajewicz Romanow, niegdyś agent niemiecki, obecnie na usługach Amerykanów, a także Andrzej "Segal" Mewa, wytrenowany w Szkocji cichociemny, zesłany na wysypisko dziejów. Już ten dziarski duet byłby wystarczającym wehikułem dla fabularnych zdarzeń, a w "Klątwie" mamy jeszcze Awnera Koena, bojownika palestyńskiego, który ma osobiste powody, by ścigać konfidentów i szmalcowników oraz sowieckiego majora budzącego grozę wyglądem (jednooki oficer zawsze robi takie wrażenie) oraz czterema literkami - NKWD - które za nim stoją.

Losy tego kwartetu skrzyżują się w Krakowie za sprawą pewnej legendy - tu oddajmy głos jednemu z bohaterów - "której treść poznają tylko wybrani. Która krąży po tajnych komnatach sekretnych stowarzyszeń. Bractw rycerskich. Spiskowych sprzysiężeń. Masońskich loży".

Legendę ową zawdzięczać mamy cesarzowi Konstantynowi, który na łożu śmierci ujrzał przyszłość Europy: kontynentu na zawsze podzielonego, pękniętego, po wsze czasy obłożonego klątwą. Istnienie dokumentu będącego świadectwem tego objawienia budzi najwyższy niepokój polityków ze Starego Świata, ale i tych za Wielką Wodą. I jedni więc, i drudzy wysyłają swoich zaufanych ludzi, by w grodzie nad Wisłą (bo gdzieżby indziej mógł zostać ukryty?) odnaleźli źródłowy tekst. A wówczas świat wkroczy w nowe koleiny. Stalin odetchnie z ulgą. I inni współcześni sukcesorzy cesarza, namaszczeni i urojeni, również.

Pulp z Casablanką w tle

Nie będziemy tu, rzecz jasna, zdradzać biegu zdarzeń, skądinąd toczących się wartko, skompresowanych jak w powieściach Dana Browna (nie tylko zresztą w cytowanym wyżej fragmencie autorzy porozumiewawczo spoglądają w stronę amerykańskiego pisarza). Bowiem "Klątwa Konstantyna" - druga po "Sekrecie Kroke" powieść w dorobku Kuźmińskich - to nie tylko zajmująca podróż przez fabułę, ale także przez historię kultury popularnej.

Czegóż więc tu nie mamy? Autorzy odwołują się zarówno do schematów XIX-wiecznej powieści przygodowej oraz literatury tajemnic spod szyldu Eugeniusza Sue (wraz z wyobrażeniami miasta jako tajemniczego labiryntu). Główny bohater, Rosjanin (w literaturze polskiej to zresztą ważny motyw od czasów Stefana Żeromskiego i Stanisława Brzozowskiego) jest jeszcze jednym w galerii tricksterów - trochę łotrów, najczęściej nieudaczników, którzy swoimi działaniami sieją spustoszenie i przenicowują świat na opak. Romanow bardziej przypomina Jacka Sparrowa (Kuźmińscy czynią zresztą czytelne aluzje do bohatera "Piratów z Karaibów") niż posępnego, trawionego dylematami moralnymi szpiega z powieści Johna le Carré.

Ale nasz bohater to zarazem osobnik, który umie użyć pięści jak, nie przymierzając, Kliczko w walce z wiadomo kim: "Michaił Mikołajewicz Romanow, książę i szpieg, zablokował cios i płynnie wykręcił bark tłuściocha. Chrupnął staw, a napastnik poleciał do przodu, wprost na kolano agenta, które rozbiło mu nos. Nie zdążył jeszcze upaść, gdy Romanow okręcił się niemal tanecznym ruchem i huknął tego pierwszego łokciem w szczerbaty uśmiech. Ten zakołysał się i chwycił za buchające krwią usta. Puścił dziewczynę, która osunęła się na bruk. Romanow pochwycił ją wpół. Na ułamek sekundy złapał spojrzenie jej czarnych oczu".

Cytuję ten fragment z przyjemnością, gdyż obecne w nim przeładowanie świata, te "chrupiące stawy", "buchające krwią usta" i omdlałe - z emocji oraz podziwu - niewieście spojrzenie, należą do kanonu literatury pulpowej, której niedościgłym mistrzem pozostaje Mike Spillane. Ta papkowa literatura (bez niej trudno wyobrazić sobie szeroki nurt amerykańskiego "czarnego kryminału") jest dziś już klasyką i Kuźmińscy sięgają po nią nader chętnie.

Gdy trzeba jednak, Romanow ukazuje się nie tylko jako twardziel, ale i bohater o miękkim sercu. Ostatnie sekwencje powieści rozgrywają się na pasie startowym, a bohaterami owego długiego pożegnania jest, oprócz Michaiła Mikołajewicza, piękna Rebeka oraz Awner Koen. Ta scena i pełen buzujących emocji trójkąt jest, a jakże, przetworzeniem legendarnego finału "Casablanki". Odpowiedź na pytanie, który z bohaterów wystąpi tym razem w roli Ricka, pozostawmy czytelnikom.

Judasz i FBI

Ta gra z konwencjami kultury popularnej (dodać trzeba, że Kuźmińscy uprawiają ją bezpretensjonalnie i z większą swobodą niż w pierwszej powieści, "Sekrecie Kroke") pokazuje, dlaczego chętnie sięgamy po kryminały dziejące się w przeszłości. Dość trudno wyobrazić dziś sobie autorów, którzy - narażając się na zarzut naiwności (a być może i grafomanii) - "na serio" chcieliby pisać, jak wielcy kreatorzy literatury przygodowej w XIX weku: od, powiedzmy, Dumasa po Verne’a. Świat wydobywany z przeszłości daje natomiast dobre alibi, by powrócić do zamierzchłych formuł powieściowych i, zarazem, odpowiednio je przefiltrować przez doświadczenia współczesnej popkultury.

Zabiegi takie mogą przybierać zresztą rozmaite kształty. Może być więc tak, jak w przypadku wielotomowego cyklu powieści Borisa Akunina z urzędnikiem carskim Erastem Fandorinem w roli głównej, że kolejne jego części są hołdem składanym innej tradycji (ot, choćby "Lewiatan" jest hołdem złożonym Agacie Christie i "Śmierci na Nilu"). Może być i tak, jak w przypadku Philipa Kerra i jego trylogii "Berlin Noir", gdzie bohater - detektyw działający w faszystowskich Niemczech w latach 30. XX wieku - jest jeszcze jednym wcieleniem Philipa Marlowe’a z powieści Raymonda Chandlera.

Możliwych wariacji jest zresztą bez liku. Można do sprawy podejść nieco staroświecko, jak czyni Robert Harris, autor "Ghostwritera", ale także trylogii "Imperium Rzymskie". Bohaterem tego cyklu jest Marek Tuliusz Cyceron, jego przygody zaś przedstawione są tak, jak to bywa w rasowym thrillerze prawniczym. Coraz częściej jednak pisarze łączą historie sprzed wieków z nowoczesnymi technologiami. Czyni tak w "Księdze tajemnic" brytyjski pisarz Tom Harper, opowiadając o przygodach współpracownika FBI, specjalisty od komputerowej rekonstrukcji dokumentów Nicka Asha, który musi rozwikłać tajemnicę bestiariusza, jaki wyszedł spod prasy samego Gutenberga.

Z kolei amerykański autor James Rollins powołuje do życia SIGMĘ - tajną jednostkę odpowiedzialną za zdobywanie i neutralizowanie technologii ważnych ze względu na interes Stanów Zjednoczonych. I tu, jak w "Wirusie Judasza" (tytuł zresztą mówi w tym przypadku wszystko) tyleż superdzielni, ile supertajni agenci trafiają na trop flotylli Marco Polo z końca XIII wieku. Zdarzenia zaś - jak to bywa w pobrownowskiej wersji thrillera - prowadzą czytelnika niczym współczesnego turystę przez, obowiązkowo, Watykan i Wenecję, ale także Bangkok oraz legendarne kambodżańskie ruiny Angor Wat. Czytelnik kryminałów retro krąży z powieścią niczym bedekerem, a ta możliwość konfrontowania świata ukazanego w powieściach z własnym doświadczeniem oraz wiedzą jest jeszcze jednym z wabików, jaki zarzucają dziś na odbiorców tych dzieł autorzy specjalizujący się w takiej literaturze.

Świat zaczarowany

Wróćmy jeszcze do kryminałów, których zasadniczy zrąb fabularny osadzony jest w przeszłości. Ten świat - bez wszelkich gadżetów i dobrodziejstw, jakie zawdzięczamy Steve’owi Jobsowi - wydaje się może naiwny, ale ma jedną niezaprzeczalną przewagę nad współczesnością. Jest to bowiem świat, który - by przywołać sławną formułę wielkiego socjologa niemieckiego Maxa Webera - nie został jeszcze odczarowany. Spowija go aura tajemnicy. W takiej rzeczywistości zbrodni nie rozwikła system komputerowy porównujący kod DNA sprawcy z bazą danych, medycyna sądowa i kryminalistyka znajdują się w fazie tylko nieco wykraczającej poza stan embrionalny, a bohaterowie mogą być postaciami z krwi i kości, działającymi z pełną autonomią. Ba, jak w "Klątwie Konstantyna" mogą wypełniać krakowski Kazimierz oraz inne dzielnice.

Taką minioną rzeczywistość utkać można ze smaków podawanych wtedy potraw i śpiewanych wówczas piosenek. A także z nagłówków gazet: choćby z "Tygodnika Powszechnego", gdy "redakcja upominała się na pierwszej stronie o poszanowanie dla jednostki, zaś nagłówek nad winietą anonsował przedruk listu episkopatu w sprawie reformy prawa małżeńskiego".

Zapewne dobrze też się stało, że wizja, która ukazała się cesarzowi Konstantynowi, przynajmniej w przypadku świata literackiego, wciąż się sprawdza. Świat podzielony i zróżnicowany jest zawsze ciekawszy od najbardziej nawet ekscytującej jednorodności, czego kryminał retro najlepszym przykładem. Niby wszyscy piszą tu podobnie, ale jednak nie tak samo. Ku uciesze fanów tej literatury.

Mariusz Czubaj - profesor antropologii kultury w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej. Zajmuje się kulturą popularną. Autor powieści kryminalnych "Aleja samobójców", "Róże cmentarne" (obie z Markiem Krajewskim) oraz "21:37" i "Kołysanka dla mordercy".

Małgorzata Fugiel-Kuźmińska, Michał Kuźmiński, "Klątwa Konstantyna", Świat Książki, Warszawa 2011

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 45/2011