Śpiewnik

Ta wystawa pokazuje, jak złożone są relacje między muzyką a sztukami plastycznymi. Dla współczesnych artystów staje się ona tematem i źródłem inspiracji, ale też sposobem reakcji na historię i politykę.

07.07.2009

Czyta się kilka minut

Związki muzyki ze sztukami wizualnymi są długie. Wystarczy cofnąć się do początku XX w. Erik Satie, twórca słynnych "Gymnopédies", wpłynął m.in. na Picassa. Muzykę za wzór stawiali sobie malarze abstrakcyjni, m.in. Paul Klee czy Kandinsky. Ten ostatni z pewną emfazą pisał: "Ton muzyczny dociera do duszy bezpośrednio, znajduje w niej oddźwięk natychmiastowy, gdyż człowiek »nosi muzykę w sobie«". Według niego malarstwo przyszłości, uwolnione od rygoru naśladowania, miało - niczym dzieła kompozytorów - oddziaływać na widza bezpośrednio. Można również pisać o znaczeniu Johna Cage’a dla poszukiwań plastycznych drugiej poł. ubiegłego wieku...

O dawnych związkach muzyki i sztuk wizualnych Zachęta przypomina w sposób wręcz banalny - do ekspozycji włączono obrazy Malczewskiego i Makowskiego. Choć muzyka była ważnym motywem ich płócien, trudno przecież mówić, by dzieła te miały zaświadczać o ważności muzyki dla rozwoju sztuki XX w.

Znacznie ciekawiej "Inwazja dźwięków" pokazuje współczesność, choć mało miejsca, niestety, poświęcono muzyce wchodzącej w dialog ze sztuką czy czerpiącej z jej doświadczenia. Do nielicznych wyjątków należy instalacja dźwiękowa Krzysztofa Knittla "Pory roku". To cztery kompozycje zarejestrowane w różnych stadiach roku, odtwarzane w ciemnym pomieszczeniu. Dźwięki docierają z różnych stron, wręcz fizycznie atakują widza. Innym przykładem jest utwór Pawła Mykietyna inspirowany obrazem Tomasza Tatarczyka. Możemy go wysłuchać, siedząc przed samym płótnem, konfrontując dźwięki z widokiem mrocznej doliny. Na wystawie dominują jednak sztuki plastyczne.

Muzyka bywa dla współczesnych twórców tematem. Wilhelm Sasnal wielokrotnie odtwarzał na swych obrazach okładki płyt, malował sprzęt muzyczny czy koncerty. Christian Marclay w pracy "Kwartet wideo" wykorzystał fragmenty filmów i rejestracje koncertów. Możemy zobaczyć, jak różne formy przybierała muzyka w minionym stuleciu: wojskowe marsze mieszają się z komicznymi kupletami, wzniosłym scenom towarzyszą najbardziej trywialne wydarzenia. Peter Kogler salę wypełnił instalacją, w której dźwięki przekształcają się w obrazy "malowane" światłem na ścianach.

Znacznie skromniejsza jest praca Su-Mei Tse. W filmie o wysmakowanej kolorystyce artystka gra na wiolonczeli na tle gór. Melodie powtarza echo. Kultura konfrontuje się z naturą, ingeruje w nią, ale też ulega sile górskich przestrzeni. Muzyka wpływa na odbiór tego, co oglądamy. Odpowiedni dobór utworów pozwala rozmaicie odczytywać mijane krajobrazy, nadawać odmienne znaczenia tym samym wydarzeniom. Każdy - na własną rękę - może tego doświadczyć, podróżując z iPodem.

Muzyka stwarza także przestrzeń, w której można się schronić. Daje szansę realizacji marzeń, spełniania fantazji. Dla Katarzyny Kozyry taką moc ma opera, kreowany przez nią sztuczny świat. W "Il Castrato" artystka wciela się w śpiewaka obdarzonego niezwykłym głosem, ale by go nie stracić, musi zapłacić wysoką cenę, stać się kastratem. Wszystko tu jest grą, nic nie dzieje się naprawdę. Z kolei w najnowszej pracy, zatytułowanej "Letnia opowieść", artystka kreuje bajkowy świat - piękny, ale też groźny, w którym muzyka staje się narzędziem komunikacji między bohaterami. Tylko na scenie - zdaje się mówić Kozyra - można bezkarnie zmieniać rolę, z łatwością ukrywać się za przebraniem, przybierać różne tożsamości.

Bywa, że muzyka staje się lepszym narzędziem opisu rzeczywistości. Pozwala mówić o problemach społecznych, a nawet poruszać kwestie polityczne. W pracy wideo Libii Castro i Ólafura Ólafssona "Opiekunki" oglądamy codzienne zajęcia emigrantek z Europy Wschodniej, które zajmują się starszymi ludźmi: karmienie podopiecznych, sprzątanie. Obrazowi towarzyszy pieśń wykonywana przez sopranistkę. Utwór w pierwszej chwili przypomina klasyczną kompozycję. To złudzenie, bo wyśpiewywany jest artykuł włoskiego dziennikarza opisujący zjawisko emigracji zarobkowej. Piękno dźwięków kontrastuje z dosadnością publicystycznego artykułu.

Wreszcie, w muzyce zapisana jest tożsamość. Francis Al?s w wideoinstalacji "Cantos patrioticos" sięgnął po ludową muzykę Meksyku. Balladę o oślepłym pracowniku promu pływającego po Rio Grande wykonuje zespół niewidomych muzyków, uliczny skrzypek, wreszcie el mariachi. Z kolei Marina Abramovic w filmie "Bohater" siedzi na koniu z białą flagą w ręku, niczym na jakimś dawnym portrecie. Obrazowi towarzyszy pieśń "Hej! Slováci", niegdyś hymn Jugosławii. Praca jest hołdem dla ojca artystki, przywołaniem odległej, rodzinnej historii, ale też pogmatwanych dziejów tamtego regionu.

Inny hymn, tym razem polski, pojawia się w pracy Artura Żmijewskiego "Nasz śpiewnik". Odśpiewują go, a raczej próbują odśpiewać pensjonariusze izraelskich domów opieki, wywodzący się z naszego kraju. Nie pamiętają już pełnych słów "Mazurka Dąbrowskiego", podobnie jak i innych pieśni, jakie poznali, zanim wyemigrowali z Polski. Jednak przywoływane w filmie utwory w pewien sposób łączą starszych ludzi z ich dawną ojczyzną (niektórzy przyjechali do Palestyny w latach 30.). Ich głos chwilami załamuje się, słowa się rwą, tekst bywa przekręcany. To ślady ich indywidualnej przeszłości, ale śpiewem przywołują też pamięć o nieistniejącej już wspólnocie II RP. Bywa, że przypominają teksty dziś nam nieznane. W pamięci bohaterów filmu Żmijewskiego przechował się nasz polski śpiewnik. Muzyka, o czym opowiada wystawa w Zachęcie, czasami potrafi posiadać zaskakującą moc.

"Inwazja dźwięku. Muzyka i sztuki wizualne", kuratorzy: Agnieszka Morawińska i François Quintin, Narodowa Galeria Sztuki Zachęta, Warszawa, wystawa czynna do 2 sierpnia 2009 r.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk sztuki, dziennikarz, redaktor, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Laureat Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy za 2013 rok.

Artykuł pochodzi z numeru TP 28/2009