Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Zachodzę w głowę, dlaczego prof. Zygmunt Bauman stał się niekwestionowanym i uwielbianym prorokiem współczesności, choć jest on prorokiem lęku, niepokoju i niepewności. Dlaczego wszyscy zdają się pokornie i z szacunkiem schylać głowę przed jego autorytetem, przytakując żarliwie wszystkim jego tezom i diagnozom? Czy nie ma nikogo zdolnego do krytycznej analizy i kwestionowania praw „płynnej nowoczesności”? Czy ta płynna nowoczesność stała się dla nas takim aksjomatem, jak aksjomaty Euklidesa, i takim oczywistym prawem jak prawo grawitacji? Nawet jeśli tak się stało, to należy pamiętać, że istnieje też geometria nieeuklidesowa, a po Newtonie był Einstein.
Profesor Bauman nas zasmuca. Wszystko jest nie tak. Na życiowej skali od lęku do nadziei jesteśmy wszyscy niebezpiecznie blisko punktu lęku. Czy nie pamiętamy, co mówił Antoni Kępiński? Życie polega na bezustannym odchylaniu się człowieka raz ku lękowi, raz ku nadziei. Długotrwałe przegięcie w stronę lęku kończy się śmiercią. Człowiek potrzebuje zaczerpnąć od czasu do czasu haust nadziei, aby żyć. Profesor Bauman utrzymuje, że jesteśmy w punkcie nieskończenie dalekim od nadziei. Nie mogę się z tym zgodzić. Konsekwencje „zjeżdżania” ku lękowi byłyby widoczne i o wiele dotkliwsze niż nasza dostępna potocznemu doświadczeniu rzeczywistość. Ludzie bezustannie zagubieni i lękliwi nie mogliby prowadzić normalnego życia, nie potrafiliby zaangażować się w jakiekolwiek konstruktywne działanie, zmierzaliby prostą drogą ku destrukcji. Tak nie jest. Ktokolwiek rozejrzy się trzeźwo wokół siebie, widzi, że takie pesymistyczne podejście jest jednostronne i tendencyjne. Ludzie budzą się, wstają z łóżek, idą do pracy, wychowują dzieci, cieszą się sobą od czasu do czasu, idą do kościoła cieszyć się nadzieją z innymi.
Jeśli chodzi o to, że nigdy dotychczas nie byliśmy w takiej sytuacji, to zdanie to jest prawdziwe w odniesieniu do każdego człowieka w historii. Może kiedyś rzeczywistość nie zmieniała się w takim tempie, ale może jednak teraz jesteśmy ewolucyjnie przygotowani do szybszych zmian i adaptacji. Po rewolucji francuskiej świat już nie był taki sam, po wojnie secesyjnej także. Po odkryciu promieniotwórczości świat się zmienił, po wynalezieniu internetu również. Wielu ludzi w historii musiało zmagać się z adaptacją do zmian. Nie jest to jednak powód, by tracić nadzieję.
Profesor Bauman przypomina mi Michela Houellebecqa, nihilistę i proroka beznadziei oraz bezsensu. Jego powieści jednak lubię, ponieważ są wyrazem jego wnętrza, jego ciemnej i depresyjnej strony natury. Poza tym on tworzy powieści, które nie próbują objawiać prawd naukowych.
Czy profesor Bauman nie ma żadnej liczącej się opozycji?