Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W piątek 21 września, po 15-godzinnym przesłuchaniu, aresztowano bp. Franca Mulakkala z diecezji Jalandhar (Kerala, Indie). Sprawa wyszła na jaw w czerwcu, gdy siostra ze zgromadzenia Misjonarek Jezusa oskarżyła hierarchę o 13-krotny gwałt. Do przestępstwa miało dochodzić przez dwa lata, gdy przebywała ona w klasztorze Kuravilangad w Kochi.
Przez ponad 70 dni od wniesienia oskarżenia policja nie przesłuchała hierarchy, co władze tłumaczyły powodzią, która nawiedziła ten rejon. Jednak w ostatnich tygodniach wydarzenia przyspieszyły: lokalny polityk pytał na konferencji prasowej, czemu zakonnica zgłosiła gwałt po tak długim czasie, i stwierdził, że nikt nie ma wątpliwości, iż chodzi o prostytutkę.
Siostra rzeczywiście zgłosiła się na policję 28 czerwca, choć gwałty miały mieć miejsce w latach 2014-16. Tłumaczy, że najpierw bała się zgłaszać sprawę przełożonym. W liście do nuncjusza (z 8 września) wyjaśnia, że szukała pomocy u innych hierarchów. Pisze, że w styczniu 2018 r. wysłała już jeden list do nuncjusza, w maju zaś przesłała trzy pisma do Watykanu (również do papieża), w czerwcu zaś do sekretarza stanu, kard. Parolina. Nie doczekała się odpowiedzi, natomiast śledztwo wykazało, że bp Mulakkal przekonywał podlegający mu zakon Misjonarek Jezusa do ukarania zakonnicy. Sugerował, że miała romans z żonatym mężczyzną i powtarzał to jeszcze wielokrotnie po tym, jak zarzucono mu gwałt.
Dzień przed aresztowaniem biskupa papież mianował tymczasowym administratorem diecezji bp. Angela Rufina Graciasa z Bombaju, gdyż oskarżony prosił o czasowe zwolnienie z obowiązków.
REAKCJĘ KOŚCIOŁA wymusiło, jak się wydaje, dopiero zainteresowanie mediów, a zwłaszcza protest zakonnic. Siostry ze zgromadzenia Misjonarek Jezusa od 8 września siedziały na ruchliwym skrzyżowaniu w Kochi, domagając się aresztowania hierarchy. – Nie walczymy z biskupem jako osobą, ale z jego postępowaniem i milczeniem Kościoła – tłumaczyła jedna z nich. To jej ojciec pokazał prasie list, w którym córka pisała o zastraszaniu przez otoczenie biskupa, a potem ujawnił nagranie, na którym ksiądz próbuje ją przekupić, by zrezygnowała z protestu.
Akcję sióstr poparły inne zakonnice i księża, choć wiele zgromadzeń wydało im nieoficjalne zakazy. Jedna z sióstr dostała nawet od proboszcza zakaz rozdawania komunii i prowadzenia katechezy – uchylony dzień później, gdy przed parafię przyszło ok. dwustu wiernych, którzy dali księdzu 10 minut na zmianę decyzji.
Rada biskupów w Kerali oświadczyła, że jest zasmucona aresztowaniem, a protesty „doprowadziły do tego, że antykościelne siły mogą uderzyć w Kościół i kapłaństwo”. Oczywiście trzeba pamiętać, że sprawa rozgrywa się w Indiach, gdzie rosną antychrześcijańskie nastroje, jednak bp Oswald Gracias, przewodniczący lokalnego episkopatu, wyraził pełne zaufanie do tamtejszego wymiaru sprawiedliwości.
POSZKODOWANA – nietypowo jak na ofiarę molestowania – znalazła w sobie i w swojej wspólnocie siłę do walki o sprawiedliwość. Znała jednak historię zakonnicy, która została sfilmowana pod prysznicem przez seminarzystę: mimo obietnic, że Kościół zajmie się sprawą, sprawca został wysłany na studia do Rzymu, podczas gdy poszkodowana musiała odejść z zakonu.
Może właśnie dlatego teolożka Astrid Lobo Gajiwala mówiła na spotkaniu chrześcijańskich grup kobiecych w Hajdarabadzie, że przypadki molestowania trzeba zgłaszać poza strukturami hierarchicznymi. Spotkanie zakończono decyzją o stworzeniu przy Christian Women’s Movement komisji prawnej, która będzie odnotowywała przypadki molestowania, wspierała poszkodowane i zaproponuje nowe procedury reagowania.
O nowych procedurach mówią też indyjscy biskupi. W sierpniu sekretarz episkopatu Theodore Mascarenhas obiecał, że Kościół zajmie się problemem „systematycznie i kompleksowo”.
PRZYPADEK INDYJSKIEJ ZAKONNICY pokazuje, z jakimi problemami mierzymy się w Kościele, gdy chodzi o przypadki molestowania. Pierwszy to relacja podległości: jak przypomniała akcja #MeToo, sprawia ona, że ciężko mówić o dobrowolnej decyzji dwojga dorosłych, którzy godzą się na relację seksualną. Drugi: szukająca pomocy u innych hierarchów zakonnica słyszała, że niewiele mogą zrobić, bo każdy biskup jest niezależny. Trzeci: choć reakcją przełożonego powinno być ustąpienie ze stanowiska i umożliwienie niezawisłego postępowania, bp Mulakkal stał na czele diecezji przez wiele miesięcy, wykorzystując swoją pozycję wobec zakonnic. Zadziałała też inercja władzy świeckiej wobec władzy biskupa.
Indie to nie jedyny kraj, w którym organy ścigania odnoszą się do hierarchów z pobłażliwością.©℗