Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Dlatego post wciąż kojarzy się z gastronomią. Rybka, a nie schabowy, może trochę mniej wódeczki czy piwka, albo bardziej wyrafinowanie, mniej słodyczy. Nie mówię, że powstrzymywanie się od pokarmów mięsnych czy nakładanie na siebie innych ograniczeń jest bezwartościowe. Stają się jednak takimi, gdy post tylko do nich ograniczamy.
Tu i ówdzie bierzemy jeszcze udział w drodze krzyżowej, gorzkich żalach, częściej w rekolekcjach i tzw. spowiedzi wielkanocnej, i nie tak zwanej komunii wielkanocnej. Nawiasem mówiąc, tym wszystkim, którym zależy na porządnej spowiedzi, odradzam odkładanie jej na Wielki Tydzień. Nie każdy spowiednik jest świętym Janem Vianneyem; jako spowiednicy mamy ograniczoną wyporność fizyczną, a jeszcze bardziej psychiczną. Nie ma zresztą czegoś takiego jak spowiedź wielkanocna. Przykazanie, jeśli już, mówi o komunii wielkanocnej, a spowiedź na ten przykład można odbyć nawet w wakacje. Może więc warto przypomnieć, jak obecnie wyglądają, ustalone przez polskich biskupów, kościelne przykazania: „1. W niedziele i święta nakazane uczestniczyć we Mszy świętej i powstrzymać się od prac niekoniecznych. 2. Przynajmniej raz w roku przystąpić do Sakramentu Pokuty. 3. Przynajmniej raz w roku, w okresie wielkanocnym, przyjąć Komunię świętą. 4. Zachowywać nakazane posty i wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych, a w czasie Wielkiego Postu powstrzymywać się od udziału w zabawach. 5. Troszczyć się o potrzeby wspólnoty Kościoła”. Jednym słowem, Wielki Post jest uważnym przyglądaniem się temu, co się je i co się pije, czym się karmi siebie i innych. Czy karmimy siebie sobą, np. tylko przeżyciami związanymi z wielkopostnymi i wielkanocnymi obrzędami i zwyczajami, które oderwały się od Chrystusa tu żyjącego i stały się erzacem, zapomnianym już tzw. produktem czekoladopodobnym? Czy też naszym pokarmem jest Chrystus? Na każdej mszy Jezus przypomina, że sens postu polega na przyjęciu Jego sposobu życia: Bierzcie, jedzcie i pijcie wszyscy moje Ciało i moją Krew, czyli Mnie. I nie chodzi zaraz o jakieś nadzwyczajne wyczyny, które wspaniałomyślnie Bogu ofiarujemy.
Kardynał Pietro Parolin mówi: „Bóg nie wymaga od nas, byśmy byli jakimiś »superbohaterami«. On wcale nie wymaga, byśmy się wypierali tego, czym jesteśmy w trakcie życia z trudnościami, i zakładali maskę kogoś, kto jest »ponad« tym, co go upokarza czy ogranicza. Bóg wymaga od nas, byśmy Mu zawierzyli i zaufali. Wzywa nas, by »nie bać się«, bo On przychodzi, staje się bliski; bo On nas nie zapomina; bo my jesteśmy dla Niego ważni; bo my jesteśmy tymi, z którymi On chce się dzielić swoim własnym życiem”. Dlatego nie karmmy siebie i innych naszą religijnością, ale Chrystusem. ©