Seans zaklęć

Księże Prymasie, czy mógłby Ksiądz zainicjować spotkanie okrągłego stołu w sprawie kryzysu humanitarnego na granicach? Aktywiści nie mogą się doprosić, ale Ksiądz mógłby skrzyknąć wszystkich na naradę.

04.10.2021

Czyta się kilka minut

Fot. GRAŻYNA MAKARA /
Fot. GRAŻYNA MAKARA /

Licznik bije, a reżyser ujawniający całąprawdę o wszystkim miękko snuje opowieść głosem aktora Zelnika. Nie, to nie recenzja z festiwalu w Gdyni. Tu dzieje się festiwal polskiej duszy, obieg alternatywny, choć masowy, bo szybko pękło pół miliona odsłon filmu „Powrót do Jedwabnego”. Dodaję do tej puli swoją, z powodów służbowych. Trzeba czasem sprawdzić, co słychać u braci antysemitów. Nudy tu zresztą, eksperci ci, co zawsze. Z nowości: trwale zatroskany o sposób stanowienia prawa szef Ordo Iuris. Co oni tu robią? Ach, w końcu to eksperci w temacie niejawnych sieciowań i budowania wpływu. Do komentowania rzekomego żydowskiego spisku jak znalazł.

Może gdyby czas był inny, to oglądania samizdatowej produkcji rewidującej historię nie traktowałabym jak ucieczki. Ale ponieważ na granicy urządzamy w lasach masowy grób i już nie wiadomo, co ze sobą zrobić, to uciekam, jak inni w Netfliksa. Ponieważ wszystko się kojarzy: las, w lesie głodni i zmarznięci uciekinierzy, donoszący na nich obywatele, mundurowi tylko pełniący obowiązki… Też chcę się ukoić w krainie baśni. Proszę mnie też umocnić i wyszeptać mi miękkim głosem, jacy jesteśmy szlachetni, szkalowani, padający ofiarą. Jak nie pozwolimy sobie wmówić, że Polak też człowiek, więc skłonny do zła i musi uważać. Nie, na tej ziemi ze zbrodni przeszłości ta nauka o kondycji ludzkiej nie płynie. My jesteśmy ubezwłasnowolnieni przez historię i niekochani od co najmniej zawsze. Poproszę o ten seans zaklęć i zapewnień. Niedowiarek ze mnie, ale może przerażona i zastraszona tym, co się dzieje, wykarmię się tą fantazją. Zamiast trwać w osłupieniu, że mój kraj i jego służby popełniają zbrodnię przeciwko ludzkości, odeśpię i odetchnę. W końcu my, Polacy, jesteśmy organicznie do zbrodni niezdolni. Nasi dzielni mundurowi też nie. Granatowych mundurów zbrodnia się nie ima. Żeby tylko potem nie było, jak ktoś tu wyczyta ironię, że szkaluję naród albo obrażam czyjegoś wujka. Tylko coś tam słyszałam, że różnie bywało.

„Mamy przejść do historii jako kraj współpracujący z nazistami?” – dziwi się w filmie narrator głosem Jerzego Zelnika. Spokojnie, mam ochotę go pocieszyć, bo zatroskany. Akurat piszemy sobie nową kartę historii, naszą własną, podmiotową, bez okupacji i nie na kolanach. Choć prawdę mówiąc, szanse na poprawę wizerunku rysują się marnie, póki las pod Gibami – dotąd kwintesencja błogich wakacji i najlepszych pod lipcowym słońcem jagodzianek z Budwieci – zamienia się w masowy grób.

Niektórzy jeszcze pytają, gdzie jest w tym czasie episkopat. Na miejscu biskupów cieszyłabym się, że kogoś to wciąż interesuje. Mówią, żeby katolicy zrobili demo pod nuncjaturą. Albo napisali list. Myśmy się już nauczyli, że pisanie listów do biskupów w jakiejkolwiek sprawie to nie działanie. Biskupi jeszcze sądzą, że jak napiszą list do nas, a potem go cytują, to robią coś istotnego. I teraz medycy piszą do prymasa, licząc, że hierarcha może przebić mur obojętności rządzących, by pozwolili im ratować życie znajdujące się między poczęciem a naturalną śmiercią, więc zasadniczo w zakresie zainteresowania zarówno partii, jak i Kościoła. Prymas, odpisując ładnie i z właściwą sobie zawiłością, kończy: „Potrzebne są wspólne działania. Nie pozwólmy, by nasi bliźni cierpieli i umierali u naszych granic”. Jakieś konkrety, jak? Jakieś doprecyzowanie, kto owo niemogące pozwolić „my” stanowi?

Może tu trzeba jak przy wypadku na drodze – nie wołać do tłumu, lecz dawać konkretne zadania konkretnym osobom? Na przykład tak: Księże Prymasie, czy mógłby Ksiądz zainicjować spotkanie okrągłego stołu w sprawie kryzysu humanitarnego na granicach? Aktywiści nie mogą się doprosić, ale Ksiądz mógłby skrzyknąć wszystkich na naradę. Sala plenarna jest gotowa w episkopacie. Albo jeszcze inaczej: może trzeba jechać do tej strefy i nie odpuszczać, jak nie szosą, to leśnym duktem? Jechać i dać się choćby sponiewierać i aresztować, ale dać świadectwo? Już widzę te zdjęcia, gdy prymas przepasany arcybiskupim fioletowym pasem wciągany jest do policyjnej suki. Papież Franciszek lubi to.

A jakby koledzy purpuraci pytali, co Księdzu padło na głowę, to proszę im przypomnieć, że dopiero co na ołtarze wynieśli prymasa, który siedział w więzieniu. Myślał Ksiądz po prostu, że czasem tak trzeba. Na finał roku Wyszyńskiego będzie jak znalazł.©


MARYSIA ZŁONKIEWICZ, aktywistka Grupy Granica: Niektórzy migranci i uchodźcy są wyrzucani przez Straż Graniczną jeszcze po stronie polskiej, w jakimś trudno dostępnym miejscu. Po to, żeby ich zniechęcić.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Teolożka i publicystka a od listopada 2020 r. felietonistka „Tygodnika Powszechnego”. Zajmuje się dialogiem chrześcijańsko-żydowskim oraz teologią feministyczną. Studiowała na Papieskim Wydziale Teologicznym w Warszawie i na Uniwersytecie Hebrajskim w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 41/2021