Sao Paulo w Bytomiu

Pomysł był przedni - sprowadzić najbardziej dziś znaną spadkobierczynię Antonia Carlosa Jobima, by urządzić jazzowe ostatki w rytmach bossa novy i samby. Jednym słowem - przywieźć do Polski cząstkę Sao Paulo, skąd pochodzi Eliane Elias.

14.03.2004

Czyta się kilka minut

Okazało się jednak, że Nowy Jork, gdzie od ponad dwudziestu lat mieszka liderka Expanded Trio, ochłodził jej południowy temperament. Potwierdziła się też znana prawda, że trudno się żyje w cieniu wielkich osobowości, bo “lęk przed wpływem" daje o sobie znać. Ale wieczór w Operze Śląskiej przyniósł niemało jazzowych wzruszeń i rozgrzał zziębniętą publiczność, która z narażeniem życia przebrnęła przez zaśnieżony Śląsk (zima znów zaskoczyła drogowców).

Eliane Elias jest przede wszystkim ciekawą pianistką, która miała zawsze szczęście do przyjaciół - wystąpiła u boku Joe Hendersona na płycie z muzyką Jobima “Double Raibow", nagrała krążek w duecie z Herbie Hancockiem, przez jej własne zespoły przewijały się takie znakomitości, jak Jack DeJohnette, Eddie Gomez czy Marc Johnson, który pojawił się w Bytomiu. Fortepian uznaje Eliane za wehikuł służący “najczystszej i najbardziej wiarygodnej ekspresji swego najgłębszego ja", przez co daje mimochodem do zrozumienia, że śpiew jest dla niej samej czymś drugorzędnym. Krytycy brytyjscy napisali kiedyś, że “jej głos nie zdobyłby żadnej nagrody w jazzowej szkole wokalnej", dodając jednak uczciwie, że tak samo byłoby z Astrud Gilberto. Jej ulubionym składem jest trio, w którym - jak u Billa Evansa - kontrabas i perkusja nie są zdegradowane do roli sekcji rytmicznej. Trudno zresztą, żeby tak było, skoro w zespole gra Marc Johnson - legendarny basista, który współtworzył ostatnie trio Evansa (to on grał w 1980 roku w Keystone Korner!).

Duchy wielkich poprzedników ciążą niestety nad brazylijską pianistką. Kiedy sięga po repertuar Jobima, chce uciec od beztroskiej śpiewności i leniwych rytmów bossa novy (może syndrom nowojorskiej business-woman, a może bunt skazanej na Jobima Brazylijki?), co daje nadzieję na oryginalność, ale za cenę porażki w pojedynku z oryginałem. Najgorszą tego rodzaju przeróbką okazało się śpiewane w pośpiechu “So Danco Samba" i wieńczące koncert “Desafinado" (wyłącznie instrumentalne). Z kolei kiedy Brazylijka gra jazzowe standardy (np. “Just Friends"), widać wyraźnie, że Marc Johnson odznacza się większym wyczuciem swingu i interpretacyjnym smakiem.

Ale dość tego zrzędzenia, bo koncert miał przecież swoje blaski. I nie mam na myśli wyłącznie wrażeń wzrokowych, skądinąd miłych. Piękna Brazylijka najlepiej wypadła w kompozycjach własnych - latynosko- -tanecznych, ale i lirycznych, w których bossa nova sąsiaduje z francuskim impresjonizmem i z bluesem. Najbardziej przypadła mi do gustu muzyczna podróż przez Ameryki - od Południowej aż hen, na północ. To w kompozycji “The Time Is Now" zgrabnie mieszały się ze sobą rytmy samby, kubańskiego son i bluesa, a Satoshi Takeishi wydobył z podręcznego samplera piski znane miłośnikom nowojorskiej awangardy. Ciekawie zabrzmiał też utwór “Madagaskar", w którym było coś z habanery - Elias zabłysnęła delikatnym scatem, a Johnson olśnił wszystkich lirycznym solo ze smyczkiem. Inne, drapieżniejsze oblicze pokazało trio w skomponowanej przez Johnsona wariacji na temat “Nefertiti". “Blue Nefertiti" było tyleż bluesowe (i smutne), co rockowe - Elias (przypominając sobie zapewne dawne flirty z fusion) sięgnęła po transowe riffy, a Johnson z Tekeishim pokazali, że lubią mocne wrażenia.

Eliane Elias przywiozła do Bytomia sporo brazylijskiego słońca, choć nie udało się jej roztopić śniegów. 15 marca rozbłyśnie w tym samym miejscu słońce z Chicago. Mam nadzieję, że legendarny big band Sun Ra Orkestra ogrzeje nas jeszcze mocniejszym żarem.

Eliane Elias Expanded Trio; Eliane Elias: śpiew i fortepian, Marc Johnson: kontrabas, Satoshi Takeishi: perkusja. Koncert z cyklu “Jazz raz po raz", Opera Śląska w Bytomiu, 23 lutego 2004 r.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Łukasz Tischner - historyk literatury, publicysta, tłumacz, sporadycznie krytyk jazzowy. Ukończył filologię polską na Uniwersytecie Jagiellońskim, studiował też filozofię. Doktoryzował się na Wydziale Polonistyki UJ, gdzie pracuje jako adiunkt w Katedrze… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 11/2004