Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
I to zarówno w Brukseli, jak na wschodniej flance Unii. Wynik marcowych wyborów właściwie nie pozostawiał innego wyjścia, jak współpraca dwóch największych ugrupowań populistycznych. Choć Ligę i Ruch dzieli wiele, okazało się, że ważniejszy jest potencjał antysystemowej złości, którego oba te nurty są wytworem. Złości obecnej zwłaszcza w młodym pokoleniu.
Dlatego negocjując porozumienie programowe – sygnowane w miniony piątek – oba ugrupowania łatwo znalazły wspólny język w formułowaniu postulatu większej asertywności wobec Unii w polityce fiskalnej. Z końcowej wersji dokumentu zniknął wprawdzie postulat umorzenia przez Europejski Bank Centralny włoskich obligacji (wartych, bagatela, 200 mld euro). Ale liderzy obu ugrupowań zapowiadają, że nie będą stosować się do obowiązującego w strefie euro trzyprocentowego deficytu budżetowego (choćby dlatego, że zawarte w ich porozumieniu obietnice mają kosztować ok. 100 mld euro).
Ważnym punktem programu powstającego rządu jest też sprzeciw wobec sankcji nałożonych przez Unię na Rosję. Włochy, jeden z najważniejszych krajów „starej” Unii, stają się oto „koniem trojańskim” Moskwy. Liga Północna oficjalnie współpracuje z partią Putina – i wobec faktu, że to ona będzie kreować politykę zagraniczną Rzymu, rosyjskie flirty Orbána czy wątpliwe interesy niemieckich przyjaciół Gazpromu mogą wydać się niegroźne... W czerwcu Rada Europejska ma głosować nad przedłużeniem sankcji wobec Rosji – z powodu wymogu unijnej jednomyślności ich koniec wydaje się przesądzony. ©℗
Czytaj także: Naprzód, Włochy - Paweł Bravo o ostatnich wyborach w Italii