"Rzeczywistość jest cieniem słowa"

Niezwykły świat Brunona Schulza stanowi cel coraz to nowych przedsięwzięć odkrywczych. Propozycją scalenia i uporządkowania istniejącej wiedzy jest słownik poświęcony pisarzowi.

25.01.2004

Czyta się kilka minut

 /
/

Wciąż przybywa prac literaturoznawczych na temat Schulza, odbywają się wystawy i konferencje naukowe schulzologów. Czytelnicy otrzymują wznowienia prozy Schulza, publikacje dokumentujące jego zachowaną twórczość plastyczną i epistolarną. Co jakiś czas odżywa sprawa zaginionej powieści “Mesjasz", podobno najwybitniejszego dzieła pisarza. W roku 2001 świat ujrzał polichromie artysty, które dzięki poszukiwaniom Jerzego Ficowskiego i niemieckiego filmowca dokumentalisty Benjamina Geisslera wyłoniły się spod przemalowań w dawnym mieszkaniu gestapowca Landaua, później zaś zostały częściowo zabrane przez wysłanników Yad Vashem.

Po wielu latach starań w Drohobyczu, w 61. rocznicę śmierci Schulza, otwarto skromne muzeum, znajdujące się w jego gabinecie nauczycielskim w budynku dawnego Gimnazjum im. Jagiełły. Być może w przyszłości uda się stworzyć w tym “jedynym na świecie mieście" polsko-żydowsko-ukraińsko-niemieckie centrum zajmujące się dokumentacją i gromadzeniem schulzowskich archiwaliów, historią i kulturą wielonarodowej społeczności ziemi drohobyckiej oraz propagowaniem idei tolerancji.

“Jeszcze chwila - piszą autorzy “Słownika schulzowskiego" - i coraz powszechniej zacznie się odczuwać niedostatek jakiegoś orientacyjnego, wyraźnego punktu odniesienia, miejsca wspólnego, gdzie spotkać by się mogły indywidualne wysiłki interpretatorów oraz badaczy życia i dzieła Schulza. (...) Taką właśnie polifoniczną formą zebrania istniejącej wiedzy stać się może słownik pisarza". Trudno jednak jego znaczenie sprowadzić tylko do przeglądu czy inwentaryzacji dostępnej wiedzy.

"Dzieło w ruchu"

Bogactwo dorobku Brunona Schulza trudno unieruchomić w ramach wypowiedzi literaturoznawczej. Nie poszedł tą drogą najwybitniejszy “glosator i wyznawca", Jerzy Ficowski: kolejne wydania jego “Regionów wielkiej herezji" to “dzieło w ruchu", poszerzające schulzowską spuściznę o nowe wyciągnięte z niebytu znaleziska, uzupełniające ustalenia poczynione przed laty, otwarte na “olśnienia i zachwyty" następnych pokoleń schulzologów.

Pomysłodawcy “Słownika" przyjęli podobną zasadę. Porządkując wybrane zjawiska, przywołując konteksty interpretacyjne, gromadząc archiwalia, zespalając literacki i plastyczny wymiar twórczości autora “Sklepów cynamonowych", nie zmierzali w kierunku ujęcia monograficznego, uznając je, mimo zalet, za anachroniczne. “Monografia dąży bowiem - pisze we wstępie Stanisław Rosiek - do przetworzenia indywidualnych, więc subiektywnych punktów widzenia w wiedzę zobiektywizowaną, bo wspólną (...), sprowadza mnogość do jedności, odbiera interpretacyjnym sądom status tymczasowości w imię poszukiwania rozstrzygnięć, o ile to możliwe, definitywnych (...) Te »przyrodzone« wady monografii stawiają ją na marginesie cenionych wypowiedzi literaturoznawczych, które ożywia demokratyczny duch różnicy". Jak niemal każda publikacja poświęcona pisarzowi, ta również jest owocem “zachłannych medytacji nad jego dziełem", a jej kształt nie jest ostateczny.

"Instynkt całości"

Autorzy zwracają uwagę, że w ostatnim czasie ukazało się kilka publikacji słownikowo-encyklopedycznych poświęconych poszczególnym pisarzom, (m.in. Jarosława Marka Rymkiewicza “Leśmian. Encyklopedia", monografia zbiorowego autorstwa “Mickiewicz. Encyklopedia"). “Słownik schulzowski" obejmuje zarówno osobę, jak i dzieło pisarza, co w przypadku tego artysty ma szczególne znaczenie, jego twórczość jest bowiem ściśle związana z osobistym losem. Pisząc do Witkiewicza o “Sklepach cynamonowych" Schulz zauważał: “W jakiś sposób »historie« te są prawdziwe, reprezentują moją manierę życia, mój los szczególny. Dominantą tego losu jest głęboka samotność, odcięcie od spraw codziennego życia".

Koncepcja “Słownika" nawiązuje częściowo do formuły “słowników epok", co umożliwia zebranie w jednym tomie rozproszonej, często mocno spolaryzowanej tematyki, zezwala na zestawianie zjawisk z różnych dziedzin. Otwierając książkę na przykład na literze N, czytelnik napotka tak odległe od siebie hasła, jak “Nagrody", “Nałkowska" czy “Narcyzm", w innym miejscu nie budzi zdziwienia sąsiedztwo haseł “Przebudzenie", “Przekłady", “Przestrzeń". W ten sposób udało się w ramach “demokratycznej struktury" słownika uwzględnić wszystkie obszary wiedzy o autorze “Komety". “To jego pierwsza cecha: instynkt całości - czytamy we wstępie. - Do całości tej (więc i do słownika) należy nie tylko »życie« i »twórczość«, ale też »legenda« pisarza i »recepcja« jego dzieła".

Kształt ostateczny

Monotonna i szara egzystencja nauczyciela rysunków w prowincjonalnym liceum utrwalona została w hasłach, które dokumentują zdarzenia o charakterze typowym, jak i wyjątkowym. “Podróże", “Praca", “Dom", “Korespondencja", portrety osób bliskich i drogich czy “tylko" partnerów epistolarnych spotkań, tworzą pełny obraz pulsującego wewnętrznym blaskiem schulzowskiego świata. Ta zamknięta i ciasna przestrzeń zaczynała bowiem ożywać, “pękać i otwierać się w głąb", gdy tylko mogła liczyć na drugiego człowieka.

Osobne miejsce zajmuje obraz rodzinnego Drohobycza, miejsca narodzin Schulzowskich mitów, wzorca archetypicznej przestrzeni wielu opowiadań wraz z jej charakterystycznymi postaciami. Pamiętać jednak należy o krytycznym stosunku pisarza do prób utożsamiania artystycznej kreacji z rzeczywistością. Wśród haseł tej grupy znajdują się i takie, które, parafrazując jego słowa, można określić jako “unoszące się ponad chronologią". Mało kto na przykład pamięta, że autor “Jesieni" zmagał się z losem także na loterii państwowej. Niestety, tam również opatrzność nie była dlań łaskawa.

Poszczególne aspekty twórczości Schulza odzwierciedlone są przez hasła obejmujące poetykę i symbolikę jego dzieł. Próbie systematyzacji poddano motywy pojawiające się w jego utworach, na przykład groteskowo-fantastyczne (“Metamorfoza"), symboliczne (“Genialna epoka", “Materia"), autobiograficzne (“Autoportret", “Artysta"), erotyczno-masochistyczne (“Erotyzm", “Xięga Bałwochwalcza"). Skomentowano też osobliwości lingwistyczne Schulza; na kartach słownika odnajdziemy interpretacje słów o często niejasnej etymologii i znaczeniu (“Szpalety", “Farfarele") oraz katalog pojęć zajmujących najważniejsze miejsce w koncepcjach estetycznych artysty (“Słowo", “Sens", “Mit", “Poezja").

Niektóre cechy zbliżają twórczość literacką i plastyczną Schulza do modernistycznego ekspresjonizmu, stąd wśród haseł pojawia się “Franz Kafka", mimo że prozę obu autorów dzielą zasadnicze różnice. Napotkamy również Carla Gustava Junga, z którego poglądów dotyczących psychologii głębi Schulz mógł czerpać tworząc metaforyczną strukturę psychiki postaci. Światopogląd Schulza ma wiele źródeł, a ich precyzyjne określenie wywołuje burzliwe spory badaczy.

Przestrzeni dzieł literackich i plastycznych Schulza poświęcono bodaj najwięcej haseł. Przedmiotem prezentacji są m.in. odmiany beletrystyki autora “Ojczyzny", charakter fabuły i narracji, portrety wybranych bohaterów, miejsce akcji, rekwizyty świata przedstawionego. Autor wstępu stwierdza: “Do pewnego stopnia ich układ powtarza konfigurację tematów świata rzeczywistego, więc »biografii«, tyle że - na przykład - »Schulz Henrietta« przemieni się w »Matkę«, »Sklep« rodziny pisarza w »Labirynt«".

Słownik umożliwia różnorodne zabiegi porównawcze. Twórczość Schulza jest często miejscem spotkania słowa i obrazu, a to za sprawą przedmiotów czy postaci, którym pozwolił prowadzić w swym dziele podwójną egzystencję. Przykładem takiego zespolenia jest choćby figura “Ojca", która w różnych konstelacjach wiedzie podwójny, dramatyczny byt, podobnie jak powracający obraz “Powozu" zaprzężonego w dwa konie. Schulz poprzez słowo zmierzał do pierwotności istnienia, ukrytego sensu bytu. W “Mityzacji rzeczywistości" pisał: “Uważamy słowo potocznie za cień rzeczywistości, za jej odbicie. Słuszniejsze byłoby twierdzenie odwrotne: rzeczywistość jest cieniem słowa".

Powtórne otwarcie

Niekwestionowaną wartością “Słownika" jest dokumentowanie różnorodnych kontekstów twórczości Schulza, nawiązań do niej czy inspiracji z niej płynących. Imponujący materiał ilustracyjny towarzyszy hasłom poświęconym filmowym i teatralnym adaptacjom utworów Schulza. Jedyny pełnometrażowy film inspirowany prozą Schulza, “Sanatorium pod Klepsydrą" (1973) Wojciecha Jerzego Hasa, stanowi oryginalną próbę odczytania schulzowskiego przesłania w ramach odmiennego sposobu narracji. Ta “trafna intelektualnie interpretacja Schulza pozostaje kontrowersyjna w wymiarze estetycznym" - komentuje autor hasła. Uznaną pozycją filmową, nawiązującą do schulzowskiej prozy, jest animowany obraz braci Quay “Ulica Krokodyli" (1986).

Pierwsza inscenizacja teatralna Schulza na naszych scenach odbyła się w roku 1967 w Studenckim Teatrze Gliwice i miała charakter wariacji na temat “Wiosny". Od tego czasu “wielu inscenizatorów dostrzegło w kreacyjnym, zdradzającym prymat widzenia plastycznego pisarstwie Schulza coś więcej aniżeli tylko ogromne możliwości inscenizacyjne".

Nowością jest obecność twórczości i biografii Schulza w internecie, czemu także poświęcono osobne hasło. Na stronach coraz liczniejszych witryn zakładanych głównie przez miłośników Schulza oraz redakcje czasopism odnaleźć można recenzje i teksty poszczególnych utworów, reprodukcje jego dzieł plastycznych, bibliografię, fotografie i czasem adresy rozproszonych po świecie miejsc poświęconych pisarzowi.

***

289 haseł odzwierciedla różnorodność dostępnej dziś wiedzy o pisarzu. Niektórym “Słownik schulzowski" pozostawi pewnie poczucie niedosytu; pracom takim zawsze towarzyszy tęsknota za kompletnością. Jak zresztą zapewniają autorzy, “Słownik" nie przybrał jeszcze ostatecznej formy, tak jak otwarta pozostaje współczesna perspektywa obecności Schulza w kulturze. Wciąż aktualne są słowa artysty z listu do “Drogiej Pani Romy": “Teraz otwieram się jakby powtórnie na świat i byłoby wszystko dobrze, gdyby nie ten lęk i to wzdraganie się wewnętrzne, jak przed ryzykowną i Bóg wie gdzie prowadzącą imprezą".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 04/2004

Artykuł pochodzi z dodatku „Książki w Tygodniku (4/2004)