Ładowanie...
Rozpacz w Ramallah
Rozpacz w Ramallah
Nie otrzymujemy żadnej wdzięczności ani szacunku. Nie chcą nawet negocjować opóźnionego traktatu pokojowego z Izraelem. Najtrudniejszy wątek, Jerozolimę, usunęliśmy już wprawdzie ze stołu negocjacyjnego, ale Izrael miałby za to zapłacić więcej. Ale skoro Palestyńczycy nie chcą już rozmawiać o pokoju, dlaczego mamy ich dalej finansować?”. W minionym tygodniu administracja Trumpa ogłosiła, że decyzja wejdzie w życie.
Odpowiedź Ramallah była tyleż gwałtowna, co rozpaczliwa. Podczas spotkania z radą Organizacji Wyzwolenia Palestyny prezydent Mahmud Abbas nazwał działania Trumpa „wymierzeniem policzka” i rzucił w jego stronę arabskie przekleństwo: „niech twój dom zostanie zburzony!”. „To dzień, w którym upada porozumienie z Oslo. (…) Trump grozi, że odetnie finansowanie, bo negocjacje upadły. A kiedy, do diabła, się w ogóle zaczęły?!” – krzyczał Mahmud Abbas, dodając, że bierze już pod uwagę tylko międzynarodową społeczność jako negocjatora: „Nie zaakceptujemy przewodnictwa Ameryki”.
Abbas poprosił kraje europejskie i arabskie o pomoc w zapełnieniu finansowej luki w UNRWA, powstałej na skutek amerykańskich cięć.
Swoimi dotychczasowymi działaniami Donald Trump opowiedział się już po jednej – izraelskiej – stronie konfliktu, co nie przeszkadza mu oczekiwać, że zmusi Palestyńczyków do rozmów, i to na swoich zasadach. Rola prezydenta jako negocjatora w procesie pokojowym przestaje być wiarygodna, problem jednak w tym, że nie ma w tej chwili nikogo innego, kto mógłby go w niej zastąpić. Palestyńczycy są osamotnieni i sfrustrowani. Z Ramallah słychać już krzyk rozpaczy. ©℗
Autor artykułu

Napisz do nas
Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.
Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]