Różnica, która czyni różnicę

Jedność, o której mówił na Jasnej Górze kard. Stanisław Dziwisz, nie jest jednością bez różnic. Jest jednością bez rozłamów.

15.09.2007

Czyta się kilka minut

Kiedy na początku sierpnia pisałem na łamach "TP" ("Kościół ojca dyrektora", nr 31/07), że dialog i praca nad jednością w polskim Kościele musi się opierać o eklezjologię Vaticanum II, a nie o strukturę Radia Maryja, gdyż nikt inny nie spolaryzował polskiego Kościoła bardziej niż o. Rydzyk, wiedziałem, że nie jest to opinia odosobniona. W przestrzeni publicznej niektórzy duchowni jasno wyrażali niepokój związany z działalnością ojca dyrektora - i nie brakowało wśród nich także głosów hierarchów. Potem było oczekiwanie na przełom na Jasnej Górze i zmaganie się z mieszanymi emocjami po usłyszeniu oficjalnego komentarza w tej sprawie. Komentarz nie był jednak werdyktem, przełom nastąpił w inny sposób, o czym świadczy treść ujawnionego przez "Tygodnik" przemówienia Metropolity krakowskiego na częstochowskim spotkaniu. Po lekturze tego tekstu uwierzyłem, że w sprawie o. Rydzyka Kościół w Polsce przestał być "obezwładnionym olbrzymem". Opinię tę podtrzymuję śledząc głosy, jakie pojawiły się po opublikowaniu wystąpienia kard. Dziwisza.

Teologia polityczna

Zacznę od reakcji, która mnie nie zdziwiła, a która jedynie pokazuje, jak trafna jest diagnoza postawiona przez Metropolitę. Mentalność Jarosława Kaczyńskiego niewiele różni się od stylu myślenia o. Tadeusza Rydzyka: obaj są przekonani, że polski Kościół i jedność narodowa zbudowane są na nich, a centrum katolicyzmu nie znajduje się w "odległym" Watykanie, tylko w Toruniu. Obaj, każdy na swój sposób, przypominają to publicznie: czy to z wałów jasnogórskiego klasztoru, czy z polskiej stolicy, czy z "twierdzy" Toruń. Tak jak rzekoma IV Rzeczpospolita jest "dziełem jednego człowieka", tak - zdaniem premiera - toruńska rozgłośnia to "radio jednego człowieka". Wniosek nasuwa się oczywisty: ten narcyzm trzeba podnieść do rangi Bożego błogosławieństwa i uznać za opatrznościowy dla narodu i Kościoła.

"Teologia polityczna" szefa rządu nie jest na szczęście głosem polskiego Kościoła, więc traktuję ją jako swoisty folklor intelektualny, choć nie lekceważę konsekwencji takiego myślenia, bo mocno ociera się ono o urojenia o treści mesjańsko-zbawczej. Przejdę jednak do treści wystąpienia kardynała, które jest krótkie, treściwe i co najważniejsze: widać w nim moc potrzebną do tego, aby inspirować i budzić nadzieję na jedność, która przeciwstawi się pułapce niemocy związanej z osobą i dziełem toruńskiego redemptorysty.

Nowa nieprzejrzystość

Konflikty wewnętrzne obciążały Kościół od momentu jego powstania, a ich opisy znajdziemy na kartach Nowego Testamentu. Łatwo się więc do takiej sytuacji przyzwyczaić albo łatwo z niej rozgrzeszyć. Metropolita zaczął od przypomnienia fundamentalnej sprawy: jedność Kościoła nie jest ideałem czy luksusem, jest Chrystusowym nakazem i "naszą racją stanu". Nie chodzi tu o jedność bez różnic, ale jedność bez rozłamów. "Wszyscy oni trwali na wspólnej modlitwie, a razem z nimi były też kobiety, Maryja, matka Jezusa, i Jego bracia" (Dz 1, 14): te słowa trzeba przypominać sympatykom toruńskiej rozgłośni, bo ich re cepta na jedność oznacza "pluralizm": pomiędzy ojcem dyrektorem a niektórymi politykami prawicy.

Zdaniem Stanisława Michalkiewicza, publicysty związanego z "Naszym Dziennikiem" i Radiem Maryja, w wystąpieniu na Jasnej Górze "kardynał zaciera różnice pomiędzy dwoma porządkami: wiary i świeckim" ("Rzeczpospolita", 4 września 2007). Sęk w tym, że granicy tej już dawno nie ma w działalności ojca dyrektora, a Metropolita po prostu zakwestionował sytuację "nowej nieprzejrzystości" (określenie Jürgena Habermasa), jaką do polskiego Kościoła wprowadził toruński redemptorysta. W słowach kardynała, skierowanych pod adresem Radia Maryja, odbija się echem przestroga znanego egzegety Klausa Bergera: "przestępstwa i pogarda dla człowieka stanowią w Kościele szczególny problem, gdyż zawodzi tutaj zwyczajna broń duchowa, taka jak rozeznanie czy nawrócenie, samokrytyka bądź uczciwa pokora. Zdolność do wszystkich tych działań jest bowiem narażona na ideologiczne deformacje".

Takich deformacji nie można lekceważyć i głos kardynała wybrzmiał tu szczególnym echem: "coraz częściej Radio Maryja nie jest składnikiem jedności polskiego Kościoła, lecz staje się elementem przetargu oraz rozgrywek politycznych i społecznych (...) wywołując problemy narodowościowe i antysemickie". Dlatego też "ostateczny głos w sprawie zasadniczej" wymaga rozwiązań systemowych: "ustanowienia nowego zarządu Radia Maryja i Telewizji Trwam, które będą służyły Kościołowi w Polsce pod kierownictwem biskupów zjednoczonych z Ojcem Świętym Benedyktem XVI, spadkobiercą ducha Jana Pawła II".

Trans problemowy

Dobrze, że kuria krakowska wydała komunikat, w którym zaznaczono, iż słowa kardynała "były podyktowane kontekstem ważnej dyskusji na temat przyszłości Kościoła w Polsce i troską o przestrzeganie zasady jedności wspólnoty kościelnej" i nie były skierowane przeciwko słuchaczom Radia Maryja.

Wydaje mi się bowiem, że to, co zrobił i powiedział kard. Dziwisz, jest pierwszym krokiem w kierunku przełamania transu problemowego, z jakim zmaga się polski Kościół w sprawie ojca dyrektora. W imię chronienia błędnie rozumianej, wewnątrzkościelnej jedności stosowano dotąd jedynie działania pozorowane, unikające meritum problemu. Tego typu rozwiązania można znaleźć wszędzie, gdzie chroni się jakąś "ofiarę" i system, w którym ona funkcjonuje, przed rozpadem i krytyką z zewnątrz. Podobnie przecież funkcjonują toksyczne rodziny z problemem alkoholowym: dramatyczny trójkąt wybawców, prześladowców i ofiar staje się ich codziennym stylem działania.

Nie ma potrzeby, aby wchodzić w analizę psychologicznych procesów, Kościół katolicki nie jest bowiem taką "rodziną", ale analogie w przypadku oceny funkcjonowania Rodziny Radia Maryja i jej "ojca" są na miejscu. Określmy role: z jednej strony "wybawcy" - obrońcy o. Rydzyka, którzy z wielkim zaangażowaniem robią wszystko, by ratować Kościół. Oni dobrze wiedzą, co powinno się zdarzyć - przede wszystkim "prześladowcy" muszą zakończyć nagonkę na dyrektora rozgłośni. Z drugiej strony "prześladowcy", niewidzący miejsca w polskim Kościele dla "moherowych beretów". Czy nie mamy tu sytuacji, w której obie strony łączy jedno: wybiórczo rozumiana "jedność" i język symbolicznej agresji? Każda frakcja twierdzi: "jesteśmy Kościołem". Walka tych frakcji pozostaje ślepa na sprawę centralną: na wiarę i na sam Kościół, któremu grozi stanie się "ofiarą" podwójnego wiązania, którym tak sprawnie posługuje się ojciec dyrektor. Jak długo bowiem "wybawcy" i "prześladowcy" sobie bądź przeciwnej frakcji przypisują odpowiedzialność za znalezienie lub nieznalezienie rozwiązania, odpowiedzi samego Kościoła w osobach jego duszpasterzy pozostaną zneutralizowane albo wręcz sparaliżowane.

Taki scenariusz miał już miejsce wielokrotnie, bo Zespół Duszpasterskiej Troski o Radio Maryja zamiast być pomostem jedności wewnątrz Episkopatu, działał jak gabinet cieni w "rządzie" o. Rydzyka. Podwójne wiązanie ma liczne sploty i mutacje: objawia się w przekonaniach, że "osoba i dzieło o. Rydzyka to nierozerwalna całość", że "polityka i religia muszą być ze sobą powiązane, jeśli chcemy bronić Kościoła", że "o. Rydzyk ewangelizuje, a krzywdzą go laickie media" itp. Dlatego tak ważne są słowa kardynała o wzięciu odpowiedzialności za kierunek duszpasterstwa w Polsce. Różnorodność opinii w sprawie działania Radia Maryja, jego dyrektora i jego "zaplecza" nie może być namiastką jedności w różnorodności polskiego Kościoła.

Coś drgnęło

Przy rozwiązywaniu konfliktowych czy nabrzmiałych sytuacji w obrębie różnych systemów psychoterapeuci podkreślają, że niewielkie, ale precyzyjnie wprowadzone zmiany układów wywołują różnicę, która czyni różnicę, i całkowicie jest w stanie zmienić system. To właśnie stało się, moim zdaniem, na Jasnej Górze. Ujawnienie wystąpienia krakowskiego Metropolity sprawiło, że sytuacja dotąd patowa, jeśli chodzi o rozmieszczenie opinii polskich hierarchów odnośnie ojca dyrektora i Radia Maryja, otrzymała konstruktywny punkt odniesienia.

"Reszta" nie będzie już dziełem przypadku. Coś bowiem drgnęło i nie ma od tego odwrotu, chyba że za cenę utraty wiarygodności polskich hierarchów w oczach wiernych i społeczeństwa. "Troska o przestrzeganie zasady jedności wspólnoty kościelnej" nie będzie skuteczna, jeśli w imię ochrony o. Rydzyka (a nie Radia Maryja!) polscy katolicy, świeccy i duchowni, zmuszeni będą do życia w dysfunkcjonalnym systemie, gdzie władza jest namiastką duszpasterstwa.

"Inaczej mówiąc: chodzi o odpowiedzialność za cały Kościół w Polsce. Nie możemy być obojętni na to, co się dzieje, i bezkrytycznie czekać na rozwój wydarzeń. Sami powinniśmy ten problem rozwiązać i odpowiednio ukierunkować!". Wierzę w Kościół i chciałbym też wierzyć, że biskupi wezmą sobie ten apel krakowskiego kardynała głęboko do serca. Takie jest bowiem oczekiwanie wielu wiernych polskiego Kościoła. Nie dzielmy ich na zwolenników bądź przeciwników ojca dyrektora, tylko zwolenników katolickiego głosu w naszych domach. Okaże się wtedy, że jedność wspólnoty kościelnej jest jej bogactwem.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezuita, teolog, psychoterapeuta, publicysta, doktor psychologii. Dyrektor Instytutu Psychologii Uniwersytetu Ignatianum w Krakowie. Członek redakcji „Tygodnika Powszechnego”. Autor wielu książek, m.in. „Wiara, która więzi i wyzwala” (2023). 

Artykuł pochodzi z numeru TP 37/2007