Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Różne są na ten temat teorie, sam Raudive twierdził wszakże, iż są to głosy umarłych możliwe do wychwycenia w ciszy zarejestrowanej przez wysokiej klasy mikrofon, a także w “białym szumie" wypełniającym eter pomiędzy zakresami stacji radiowych. Umarli mówią niewyraźnie, w kilku językach na raz (to jednak - zauważają złośliwcy - zawsze języki dobrze znane badaczowi), w dodatku ich wypowiedzi nie należą do najciekawszych, są lakoniczne i zdawkowe, by nie rzec infantylne. Ktoś twierdzi, że 2+2=0, ktoś inny napiłby się wina. Mimo to nie da się ukryć, że taśmy Raudivego robią wrażenie i trudno się dziwić artystom, którzy postanowili mu tutaj złożyć wspólny dźwiękowy hołd.
Płytę rozpoczynają i kończą oryginalne sekwencje głosów z lat 60.; mamy też, jako przerywniki, rezultaty analogicznych eksperymentów przeprowadzonych współcześnie przez Gerharda Stempnika, oboistę Filharmoników Berlińskich (perełkę w tym zestawie stanowi śpiewający głos, należący rzekomo do Felixa Mendelssohna) - przede wszystkim jednak wypełnia ją bardzo różnorodna muzyka, od ambitnego ambientu, poprzez noise i dźwiękowy collage aż po zwykły atonalny kawałek na altówkę solo; muzyka, dzięki której możemy prześledzić, jakie odmiany i formy przybiera dziś kategoria niesamowitości. Bo, co tu dużo mówić, nagrania Litwina brzmią co prawda obiektywnie i naukowo, lecz przecież nastrój grozy w końcu nas dopada, zwłaszcza jeżeli uświadomić sobie, że po śmierci być może staniemy się poliglotami, ale stracimy umiejętność mówienia ładnie i inteligentnie.