Rosyjski kłopot z mięsem

"Do Rosji rocznie nielegalnie wjeżdża 250-300 tys. ton mięsa. Trzeba postawić tamę temu zjawisku, w przeciwnym razie narodowy program rozwoju rodzimego rolnictwa »zda się psu pod ogon«" - niepokoił się wicepremier Dmitrij Miedwiediew podczas gospodarskiej wizyty w obwodzie kurskim. Celem nadzorowanego przezeń programu rozwoju rolnictwa jest m.in. zwiększenie produkcji mięsa. Takie zalecenia płyną z samej góry i urzędnicy, napomniani także przez prezydenta, starają się wykazać działaniami na rzecz uregulowania sytuacji na rynku mięsa, która jest niezadowalająca, bo mięso w sklepach podrożało, Rosjanie jedzą go za mało, a dostawcy nie przestrzegają norm jakości. Premier zwołał nawet naradę, która ma oddzielić muchy od kotletów, czyli dostawy zagranicznego (czytaj: polskiego) mięsa do Rosji od politycznych gier z UE.

06.06.2007

Czyta się kilka minut

Ale dobrych rozwiązań nie widać. W sprawie uregulowania mięsnego kryzysu z Polską rosyjscy politycy ślą sprzeczne komunikaty: raz zapewniają o dobrej woli, po czym wracają do argumentu, że to strona polska nie przestrzega prawideł. W komentarzach ekspertów przeważa opinia, że dopóki trwa dyskusja wokół lokalizacji tarczy antyrakietowej w Polsce, dopóty na rosyjskich stołach nie zagości polskie mięso. Z drugiej jednak strony na tyle stanęło ono rosyjskim politykom kością w gardle, że chętnie pozbyliby się problemu. Tylko muszą znaleźć formę, która nie uderzałaby w prestiż kraju.

Rosja nie jest w stanie wyprodukować tyle mięsa, by samodzielnie zaspokoić swój rynek. Import pokrywa połowę zapotrzebowania. Rosjanie kupują mrożone półtusze w Ameryce Południowej, drób w USA, a żywiec, mięso świeże i wędliny w Europie. Rodzima produkcja nadal pozostawia wiele do życzenia, nabywców nie zachęcają sine kury tknięte anoreksją. Czy stan ten poprawią gospodarskie wizyty wicepremiera we wzorcowej farmie pod Kurskiem, gdzie fotografował się na tle ślicznych prosiaczków? Jeśli tak, to jeszcze nieprędko.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 23/2007