Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Ale dobrych rozwiązań nie widać. W sprawie uregulowania mięsnego kryzysu z Polską rosyjscy politycy ślą sprzeczne komunikaty: raz zapewniają o dobrej woli, po czym wracają do argumentu, że to strona polska nie przestrzega prawideł. W komentarzach ekspertów przeważa opinia, że dopóki trwa dyskusja wokół lokalizacji tarczy antyrakietowej w Polsce, dopóty na rosyjskich stołach nie zagości polskie mięso. Z drugiej jednak strony na tyle stanęło ono rosyjskim politykom kością w gardle, że chętnie pozbyliby się problemu. Tylko muszą znaleźć formę, która nie uderzałaby w prestiż kraju.
Rosja nie jest w stanie wyprodukować tyle mięsa, by samodzielnie zaspokoić swój rynek. Import pokrywa połowę zapotrzebowania. Rosjanie kupują mrożone półtusze w Ameryce Południowej, drób w USA, a żywiec, mięso świeże i wędliny w Europie. Rodzima produkcja nadal pozostawia wiele do życzenia, nabywców nie zachęcają sine kury tknięte anoreksją. Czy stan ten poprawią gospodarskie wizyty wicepremiera we wzorcowej farmie pod Kurskiem, gdzie fotografował się na tle ślicznych prosiaczków? Jeśli tak, to jeszcze nieprędko.