Rosja opuściła Zachód

W relacjach Rosji z Unią Europejską i z NATO mamy do czynienia z kryzysem, sztucznie przykrywanym przez "dialog głuchych".

05.03.2008

Czyta się kilka minut

W lipcu 2006 r. jeden z najlepszych znawców rosyjskiej polityki zagranicznej Dmitrij Trenin ostrzegał, w artykule opublikowanym na łamach "Foreign Affairs", że "Rosja opuszcza Zachód". Faktyczny brak obserwatorów międzynarodowych na wyborach prezydenckich jest tylko kolejnym z serii zdarzeń potwierdzających, że Rosja zdążyła już Zachód opuścić.

Wskazał na to również sam Siergiej Ławrow, szef MSZ, komentując wyniki roku 2007 w rosyjskiej polityce zagranicznej: za jedno z najważniejszych wydarzeń uznał on przemówienie prezydenta Putina na dorocznej konferencji bezpieczeństwa w Monachium. Ławrow stwierdził, że zakończyło ono na Zachodzie myślenie w kategoriach "zwycięstwa" nad Rosją w "zimnej wojnie" i pokazało, że nie będzie wiecznej dominacji Zachodu.

W relacjach Rosji z Unią Europejską i z NATO mamy do czynienia z kryzysem, sztucznie przykrywanym przez regularnie funkcjonujący "dialog głuchych". Stosunki Kremla z USA to katalog sprzeczności, a osią niezgody po raz kolejny stał się kształt architektury bezpieczeństwa europejskiego. Moskwa przestała respektować zachodnie normy polityczne, które uznawała za istotne jeszcze w pierwszych latach rządów Putina. Do najdrastyczniejszych przypadków należało choćby zabójstwo Aleksandra Litwinienki na brytyjskim terytorium.

Odejście Rosji od Zachodu widać też na płaszczyźnie psychologicznej. Elity rosyjskie są przekonane, że po raz pierwszy od niemal 20 lat nie muszą liczyć się z opinią zachodnią. Ład międzynarodowy, jak wskazują rosyjscy autorzy, wyszedł ze stadium "przerwy strategicznej" i wszedł w fazę "konkurencji mocarstw". Ich zdaniem tylko odejście Zachodu od ideologii zwycięstwa w "zimnej wojnie" i polityki unilateralizmu doprowadzi do rozwiązania wspólnych problemów globalnych. Również w takich kryzysach jak Kosowo, Iran czy Liban nie może być mowy o jednostronnych rozwiązaniach - metody proponowane przez Zachód są błędne, co pokazały konflikty w Iraku i Afganistanie. Rosja nie dąży już do "solidarności" z Zachodem, nie zamierza też uczestniczyć w "świętych przymierzach" forsowanych przez USA i Europę.

Nową cechą polityki rosyjskiej stało się demonstracyjne odrzucanie dotychczasowego monopolu Zachodu w szeregu aspektów ładu międzynarodowego. Starczy wspomnieć o zgłoszeniu alternatywnej kandydatury na stanowisko szefa Międzynarodowego Funduszu Walutowego, powołaniu instytutu ds. oceny stanu demokracji na Zachodzie (sic!) czy otwarciu nowej "rundy" rywalizacji o zasoby naturalne Arktyki, przez zgłoszenie roszczeń do arktycznego szelfu. Nie przypadkiem rosyjscy przedstawiciele do znudzenia mówią o konieczności absolutnej równości partnerów jako o warunku ułożenia na nowo relacji z Unią Europejską. Ideologia "suwerennej demokracji" zaowocowała wzrostem przekonania o prawie Moskwy do autonomicznego tworzenia norm kształtujących ład międzynarodowy.

W efekcie tych zmian w ostatnich dwóch latach rozwinęło się przekonanie, że Rosja odrodziła się jako samodzielny aktor na arenie międzynarodowej. Opinię taką wyrażają zgodnie rosyjscy politycy, jak i zachodni badacze oraz analitycy. Tymczasem Rosja zakończyła dopiero pierwszą fazę samookreślania się na arenie międzynarodowej: właśnie przez odejście od Zachodu. Dziś znajduje się na drugim etapie; toczą się bowiem procesy kluczowe dla określenia nowej pozycji Rosji: spór o przyszłość Kosowa czy rozmieszczenie tarczy antyrakietowej. Ich wynik określi miejsce Rosji w odniesieniu do Zachodu i do innych aktorów międzynarodowej polityki. Przegrana Rosji będzie oznaczać zejście na margines globalnych procesów decyzyjnych. Wówczas nawet pozostawanie samodzielnym aktorem niewiele zmieni, bo i tak nikt ze zdaniem Moskwy nie będzie się poważnie liczyć.

Z punktu widzenia elity rosyjskiej idealnym modelem porządku międzynarodowego byłby "koncert mocarstw", w ramach którego rozstrzygałyby one o losach świata, nie naruszając swoich interesów i respektując się nawzajem. Pod tym względem ekipa Putina/Miedwiediewa niewiele różni się w swych oczekiwaniach od ekipy Jelcyna. Tuż po rozwiązaniu ZSRR liczył on, że bez ciężaru komunizmu i rywalizacji ideologicznej Rosja i Zachód będą wspólnie sprawować światowe przywództwo. Obecne elity, dążąc do tego samego, nie wierzą już w dobrowolne ustępstwa Zachodu. Doszły do wniosku, że tylko przez twardą politykę i jednostronne działania można wywalczyć dla Rosji odpowiednie miejsce w międzynarodowym ładzie.

MARCIN KACZMARSKI jest analitykiem Ośrodka Studiów Wschodnich i asystentem w Instytucie Stosunków Międzynarodowych UW; autor książki "Rosja na rozdrożu. Polityka zagraniczna Władimira Putina".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 10/2008