Rosyjski dylemat

Przez historię świata przewinęło się wiele mocarstw: powstawały, trwały, znikały. Także wiek XX zna wiele takich przypadków. Jak na ich tle wygląda zmierzch rosyjskiej mocarstwowości?.

04.07.2006

Czyta się kilka minut

Współczesna karykatura rosyjska bazująca na plakacie z lat 30. /
Współczesna karykatura rosyjska bazująca na plakacie z lat 30. /

Im bliżej końca drugiej kadencji Władimira Putina, tym częściej w Polsce i na Zachodzie będą powtarzane pytania o długofalową interpretację zachodzących w Rosji zjawisk i ocenę intencji, kierujących kremlowską elitą. Tymczasem nawet w samej Rosji nie ma zgody co do kierunku dalszego rozwoju tego państwa w perspektywie 20-30 lat. Podstawowym problemem jest stan trwającej ciągle transformacji, w jakim znajduje się Federacja Rosyjska. I choć okres rządów Putina był już określany jako rosyjski Termidor, czyli kończący okres przemian, to liczne posunięcia Kremla na arenie wewnętrznej i zewnętrznej przeczą tej tezie.

"Problem roku 2008", czyli zagadnienie sukcesji po Putinie, pojawia się przy interpretacji każdego posunięcia Kremla w polityce wewnętrznej. Z kolei gazowy kryzys w relacjach z Ukrainą stawia pod znakiem zapytania realność nadziei Kremla na wykorzystanie przewodnictwa w grupie G-8 - mającego być symbolem partnerstwa Rosji z Zachodem - dla postawienia się w roli gwaranta bezpieczeństwa energetycznego świata zachodniego.

Rosyjska "doktryna powstrzymywania"

Mimo że koniec "zimnej wojny" nieco wyrównał panujące w Europie dysproporcje - Niemcy się zjednoczyły, odzyskując przy tym pełnię suwerenności, a supermocarstwo radzieckie się rozpadło - to nie rozwiązał on dylematu stojącego przed Rosją. Brzmi on: Rosja pozostaje zbyt słaba, żeby podporządkować sobie Europę, ale jednocześnie nadal jest zbyt silna, by stanąć w rzędzie takich mocarstw (już tylko europejskich), jak Wielka Brytania czy Francja, i aby być uznaną za równorzędny element europejskiej równowagi, jak miało to miejsce jeszcze w roku 1914 czy nawet 1939.

Dzieje się tak pomimo faktu, że od 20 lat włodarze Kremla mają do czynienia z geopolitycznym upadkiem swojego mocarstwa, które pozostaje w strategicznej defensywie. Wcześniej, przez większość okresu "zimnej wojny", to Zachód był w strategicznej defensywie. Świadczyła o tym już sama tzw. "doktryna powstrzymywania", która zakładała odpieranie agresji komunistycznej w każdym miejscu świata. Równało się to oczekiwaniu i reagowaniu na posunięcia przeciwnika.

W połowie lat 80. ubiegłego stulecia role się odwróciły. I choć Rosja nigdy nie ogłosiła swojej "doktryny powstrzymywania", to jej pozimnowojenna polityka zagraniczna nosiła i nosi do dziś charakter reaktywny właśnie: ograniczający się do obrony stanu posiadania bądź ewentualnej próby odzyskania dotychczasowych wpływów.

Ewolucję myślenia elit rosyjskich o swojej pozycji w świecie w znacznym stopniu komplikował charakter zakończenia "zimnej wojny": nietypowy w porównaniu z dotychczas spotykanymi w stosunkach międzynarodowych sposób zakończenia rywalizacji między mocarstwami. Transformacja systemu nastąpiła mianowicie w sposób pokojowy. ZSRR przegrał "zimną wojnę" i uległ rozpadowi, ale poradziecka Rosja nie odniosła klęski w wojnie i nie była okupowana przez obce wojska.

Taki koniec długotrwałej konfrontacji, bez jednoznacznego poczucia klęski w elitach i w społeczeństwie, stwarzał klimat sprzyjający poczuciu zdrady i spisku antyradzieckiego czy antyrosyjskiego.

Droga niemiecka, droga brytyjska

Dla mocarstw, które w XX w. doświadczyły upadku, charakterystyczne są dwie drogi rozwoju.

Pierwsza to losy Republiki Weimarskiej: państwo uznawane było za powstałe w wyniku zdrady sił wewnętrznych, a nie poniesionej klęski militarnej; utracono terytoria uznawane za "odwiecznie" niemieckie; pozycja geopolityczna uległa drastycznej zmianie - z centralnego elementu europejskiego ładu międzynarodowego do pariasa obciążonego odpowiedzialnością za wywołaną wojnę i związanymi z tym ogromnymi odszkodowaniami.

Niemcy próbowały zrewidować wyniki I wojny światowej dwojako: najpierw przez działania dyplomatyczne (minister Gustav Stresemann był bliski w drugiej połowie lat 20. uzyskania od państw zachodnich zgody na rewizję granic z Polską). Kiedy nie udało się to m.in. z powodu Wielkiego Kryzysu, pod wodzą Hitlera najpierw zrzucono ograniczenia nałożone przez traktat wersalski, by następnie poprzez Anschluss i układ monachijski przywrócić Niemcom ich pozycję mocarstwa określającego dynamikę ładu europejskiego. Trzeba było kolejnych sześciu lat wojny, by złamać potęgę niemiecką (nie przypadkiem część historyków traktuje okres 1914-45 jako jeden konflikt o hegemonię w Europie, z 20-letnią przerwą na rozejm).

Drugą drogę upadku mocarstwa obrazuje schyłek Wielkiej Brytanii, który dokonał się w połowie XX w. Po II wojnie światowej utraciła ona swoje imperium kolonialne. Wojna o kanał sueski w 1956 r. pokazała złudzenia, jakimi Londyn żył przez kilkanaście lat, złudzenie mocarstwowości. Słabość Brytanii była tak duża, że nawet w skali regionalnej, w Europie, nie zdołała ona ani zbudować bloku przeciwstawiającego się ówczesnym Wspólnotom Europejskim (jak utworzona w 1960 r. strefa wolnego handlu EFTA, grupująca państwa skandynawskie), ani nie zdołała utrzymać swojej splendid isolation. Londyn zmuszony został do przyłączenia się do integracji europejskiej w roku 1973, wcześniej ponad 10 lat czekając w przedpokoju z powodu sprzeciwu Francji.

Czasami zewnętrzne pozory siły kompletnie nie pozwalają ocenić realnej potęgi państwa. Wielka Brytania liczyła, że po 1945 r. pozostanie mocarstwem, bo przecież w trakcie wojny brała udział

w obradach "Wielkiej Trójki". Warto przy tym pamiętać, że nie tylko Brytyjczycy się mylili, ale również Amerykanie, którzy chcieli początkowo wycofać się z Europy i zostawić zadanie "powstrzymywania" ZSRR właśnie Londynowi.

Rosja "pomiędzy"

Jak na tym tle wygląda Rosja? Przez ostatnie dwie dekady z jednej strony pragnęła zachować suwerenną pozycję jednego z centrów ładu światowego. Z drugiej jednak pragnęła stać się "potęgą zachodnią", dostać się do instytucji takich jak WTO czy G-8. To hybrydowe myślenie zostało zaakceptowane przez Zachód. Nie za bardzo było wiadomo, czy Rosję należy traktować w kategoriach mocarstwa, czy też włączyć ją w system europejski.

Robert Cooper w książce "The breaking of nations" dokonał podziału świata na przednowoczesny (np. państwa upadłe), nowoczesny (Chiny, w pewnym stopniu USA) i ponowoczesny (Unia Europejska). Rosja została umieszczona pośrodku. Jest ona związana coraz większą siecią instytucji międzynarodowych i zobowiązań prawnych. Z drugiej jednak strony w kwestii użycia siły zbrojnej nadal bliżej jej do USA niż Europy, co uwidoczniło się w rosnącej akceptacji przez rosyjski establishment doktryny uderzenia wyprzedzającego i deklarowanych chęciach jej zastosowania wobec Gruzji.

Po 15 latach takie dwuznaczne podejście do miejsca Rosji we współczesnym ładzie międzynarodowym wyczerpało swój potencjał. Rosja i Zachód zdają się coraz wyraźniej oddalać od siebie. Dzisiejsza Rosja uczestniczy wprawdzie w grupie najbogatszych państw świata G-8 (w tym roku przewodniczy), ale niekoniecznie oznacza to, że spełnia kryteria przynależności do tego grona.

Również "powstrzymywanie" Chin przez Rosję (czasem odbywające się poprzez podział odpowiedzialności, jak ma to miejsce w przypadku Szanghajskiej Organizacji Współpracy) niekoniecznie musi się powieść, bo Chiny wkrótce mogą znaleźć się w piramidzie ładu międzynarodowego piętro wyżej niż Rosja. Zamiast konfrontacji z dominującym supermocarstwem, czyli z USA, Chiny mogą wybrać ekspansję kosztem słabego północnego sąsiada (nie popełniając tym samym błędu Japonii, która w 1941 r. wybrała ekspansję na Pacyfik, narażającą ją na zderzenie z USA, a decydując się na pokój z ZSRR). Tym bardziej że rosyjski Daleki Wschód znajduje się w stanie demograficznego i gospodarczego upadku, który bez wielkich inwestycji nie zostanie zatrzymany. Traktat rosyjsko-chiński z 1689 r. z Nerczyńska bywa zaś traktowany przez Chiny jako pierwszy z serii upokarzających traktatów, które w XIX w. doprowadziły do quasi-kolonizacji i podziału Chin.

Polityka rosyjska w odniesieniu do Chin staje się coraz bardziej dwuznaczna. Z jednej strony obawy rosyjskie o zdominowanie przez dotychczas słabszego partnera są coraz trudniejsze do ukrycia. Priorytetowe znaczenie stosunków z Zachodem, zwłaszcza z USA, miało stanowić dla Rosji "polisę ubezpieczeniową" na wypadek pogorszenia stosunków z Chinami. Z drugiej jednak strony Kreml nie może przestać traktować skokowego zacieśniania stosunków z Chinami jako środka nacisku na Zachód.

I co dalej?

Rosja znajduje się obecnie w "połowie drogi". Mimo że często traktuje się ją w kategoriach jeszcze jednego państwa narodowego, to warto pamiętać, iż przez większość swoich dziejów odbiegała ona od tego wzorca, będąc raczej imperium bądź odrębną cywilizacją. Dopiero przemiany w końcówce XX w. osłabiły nieco imperialny składnik jej charakteru.

Podstawowy problem dla Kremla polega dzisiaj na tym, że wkrótce Rosja zostanie otoczona przez silniejsze od siebie jednostki. Już zastąpienie wielobiegunowego ładu europejskiego w 1945 r. przez dwubiegunową rywalizację państw z krawędzi Europy - USA i ZSRR - pokazywało, że państwa narodowe po trzech stuleciach stały się zbyt słabe, by dalej dominować na arenie międzynarodowej. Obecni pretendenci do dominacji regionalnej i globalnej - USA, Indie, Chiny czy UE - nie stanowią nation-states, podobnie jak do tej pory... Rosja. Tyle że ta ostatnia coraz bardziej ewoluuje w kierunku modelu państwa narodowego, co oznacza, że samodzielnie nie zdoła konkurować z tymi potencjalnymi rywalami.

Elementem charakterystycznym dla europejskiej polityki Putina stało się odejście od koncepcji integracyjnych. Gorbaczow w okresie pierestrojki mówił o "wspólnym europejskim domu", Jelcyn wspominał o dołączeniu do wspólnoty euroatlantyckiej. Dla Putina integracja przestała być celem, dąży do zachowania autonomii od Unii Europejskiej i wyraźnie chce ją podzielić. Jednak malejący udział Rosji w światowym PKB i kryzys demograficzny mogą znacząco ograniczyć jej samodzielność jako centrum geopolitycznego. Część rosyjskich politologów wyraża obawy, że w okresie 15-25 lat Rosja nie będzie w stanie odgrywać roli samodzielnego podmiotu w ładzie międzynarodowym. W takim wariancie członkostwo w UE, w przeciągu najbliższej dekady niemożliwe, mogłoby stać się sposobem zachowania choć częściowej pozycji mocarstwa.

Jednak obecnie Rosja nie docenia siły Unii Europejskiej i jej atrakcyjności gospodarczej i cywilizacyjnej dla państw poradzieckich. Zarazem "miękka ekspansja" prawa europejskiego przez szereg narzędzi (Europejska Polityka Sąsiedztwa, "wspólne przestrzenie" z Rosją) jest źródłem rosnących obaw dla Moskwy o przyjęcie modelu "stowarzyszenie bez integracji".

Zdaniem rosyjskich badaczy, Rosja nie stając się członkiem UE, może przekształcić się w jej "półkolonię". Klęska projektów ściślejszej integracji zostawia Moskwie większe pole manewru. Zjednoczona, ale elastyczna Europa, z wysokim poziomem wolności ekonomicznej i skromnym komponentem ponadnarodowym, jest formą współpracy, do której Rosja mogłaby w przyszłości aspirować.

MARCIN KACZMARSKI jest doktorantem w Instytucie Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego; autorem książki "Rosja na rozdrożu. Polityka zagraniczna Władimira Putina".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 28/2006