Robert Kasprzycki, „Światopodgląd"

16.10.2006

Czyta się kilka minut

Robert Kasprzycki wcześnie zapracował na artystyczną "nieśmiertelność" - młodzież z gitarami bardzo chętnie dziś sięga i sięgać będzie nadal po takie piosenki jak "Zielone szkiełko" czy "Zapiszę śniegiem w kominie", a zwłaszcza utwór tytułowy z debiutanckiej płyty "Niebo do wynajęcia". Od jej opublikowania minęło już jednak dziewięć lat i najwyższy był czas na kolejny krążek. "Światopodgląd", zarówno w warstwie muzycznej, jak i tekstowej nie jest dosłowną kontynuacją debiutu. Mówi do nas artysta o dekadę starszy, a przez ten czas wiele się zmieniło i w nim, i w podglądanym świecie, i w muzyce. Niezmienny jest poziom i specyfika tekstów. Nigdy nie jestem pewien, czy mówiący o sobie Kasprzycki przekracza granice pretensjonalności (np. kiedy nazywa siebie "prorokiem nieśmiałych"), czy raczej bezlitośnie chłoszcze się biczem autoironii. Każdemu jednak życzę takiego tragikomicznego oglądu siebie.

Piekło do wynajęcia, pomyślałem po pierwszym przesłuchaniu. Świat podglądany przez artystę jest miejscem ponurym. Kasprzycki strząsa pył z sandałów na opłotkach Krainy Łagodności i wkracza ostrożnie do proklamowanej swego czasu przez Marcina Świetlickiego - Krainy Gwałtowności. Słuchacz od razu zwróci uwagę, że w brzmieniu zespołu jest więcej elektrycznych gitar (Paweł Hebda) i ekspresji rockowej; dzięki temu muzyka dobrze dopełnia niepokojące teksty. Znajdziemy też sporo dyskretnych elektronicznych bitów i produkcyjnych smaczków - również za sprawą Tomasza Hernika, puzonisty, akordeonisty i klawiszowca zespołu. Słychać, że Kasprzycki na co dzień obcuje z dobrą muzyką. Kluczem do sukcesu jest umiejętne korzystanie z niezwykle różnorodnych wpływów i mieszanie ich z własną inwencją. Dzięki temu prawie każdy znajdzie na "Światopodglądzie" coś dla siebie. O dźwiękach miłych uszom fanów rocka już wspomniałem, miłośnicy poezji Agnieszki Osieckiej uśmiechną się pewnie z rozmarzeniem przy refrenie piosenki "Z ruchu moich ust" ("no graj smutną bajkę baju baj / tam gdzie ty, tam i ja") i będą kołysać się przy tej bossanovie żywo przypominającej "Ludzkie gadanie" czy "Pogodę na szczęście". Do moich osobistych faworytów należy utwór "Naprawdę kocham deszcz". Meteorologiczna poetyka tekstu i podszyta bluesem melorecytacja natychmiast kazały mi sięgnąć po ulubione piosenki Stinga: "Rock Steady" i "Heavy Cloud No Rain".

Spodziewam się, że szczyt popularności nowej płyty Kasprzyckiego przypadnie na zimę, a to za sprawą złożonego z wielkim smakiem "mroźnego" molowego tryptyku: "Kay i Gerda" - "Z ruchu moich ust" - "Jestem śniegiem". Polecam.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 43/2006