Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Warto jednak poszukać tych jego nagrań, o których mówi się niewiele. Tworząc album "Levitation", irlandzki gitarzysta Mark O'Leary zaprosił do tria Stańkę i Billy'ego Harta. Efekt jest smakowity - większość płyty wypełniają swobodnie potraktowane kompozycje lidera i wspólnie improwizowane utwory. Trąbka Stańki raz dialoguje z partnerami, raz snuje monolog, świetnie uzupełniając mroczną muzykę O'Leary'ego. Hart waha się pomiędzy szmerami i kolorystyką a intensywnym groovem, ale jego niezdecydowanie wychodzi płycie na korzyść. Ekspresyjność tej muzyki znacznie przekracza normy, do których przyzwyczaił nas ostatnio polski trębacz. Polecam płytę wszystkim, którzy tęsknią za Stańką nieobliczalnym. Nieokiełznana energia na "Levitation" pochodzi bowiem nie tylko od rockowego nierzadko gitarzysty, ale też od "szalonego" trębacza. Przez ponad 70 minut możemy słuchać, jak rozmawiają ze sobą trzy wielkie osobowości. Zapamiętam na długo nazwisko Marka O'Leary'ego, bo dzięki jego muzyce odzyskałem wiarę w Stańkę.