Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Chciałoby się odpowiedzieć: tęsknimy za nią wszyscy. Rzecz jednak w tym, że różnie można ową sprawiedliwość pojmować, różne też bywają filozofie jej wymierzania.
Naczelny "Rzeczpospolitej" pojmuje zbrodnię jako naruszenie aksjologicznego ładu świata; sprawiedliwość to wedle niego wymierzanie takich kar, które są proporcjonalne do winy sprawcy i pozwalają przywrócić naruszony przez niego porządek. Lisicki mówi cicho i wznosi wzrok do nieba, w istocie jednak jest zwolennikiem mocnego państwa i twardego prawa. W zakończeniu swego wywodu mówi to wprost: "W obliczu tak przeraźliwych zbrodni, jak ta dokonana przez Norwega, nie wolno ulegać presji tych, którzy debatę o karze śmierci chcieliby zdusić w zarodku. Potrzebna jest poważna dyskusja. Obecność tej kary w systemie prawa może, sądzę, chronić niewymierną godność ludzkiego życia. Przede wszystkim godność życia niewinnych ofiar. Czy to nie najważniejszy obowiązek żywych wobec zamordowanych?". Jak widać, tęsknota za sprawiedliwością jest w przypadku Pawła Lisickiego tęsknotą za karą śmierci.
W "Plusie-Minusie" z 30/31 lipca stanowisko Lisickiego wspiera (w rozmowie z Mają Narbutt) znany kryminolog prof. Brunon Hołyst. Profesor jest pewny, że Breivik jest "urodzonym mordercą"; przypomina, że sam przyczynił się do wydania wyroku śmierci w procesie Karola Kota. Pytany o najwyższą karę, odpowiada: "Nie chciałbym się wypowiadać na ten temat, bo zostanę zlinczowany. Przypadek Breivika na pewno otwiera debatę o przywróceniu kary śmierci". Pytany o przypadki samobójstwa morderców mówi: "Z punktu widzenia wiktymologii tak jest lepiej. To trochę rozładowuje traumę, jakiej jesteśmy poddani, przywraca naturalny porządek. (...) W tym wypadku tak się nie stało, dlatego że sprawca nie ma wyrzutów sumienia". I dopowiada: "To prawda, że np. amerykańska policja podczas akcji przeciw terroryście zastrzeliłaby go. No, trochę żal, że się tak nie stało". "Rozładowuje traumę", "trochę żal": można pozazdrościć prof. Hołystowi zdolności rozdzielania światła i mroku.
Paweł Lisicki wspomina o tych, którzy chcieliby zdusić debatę o karze śmierci; Brunon Hołyst napomyka o linczu. Zbędne zastrzeżenia: obaj są pewni, że kara śmierci jest niezbędna, i z nikim debatować nie zamierzają. Znajdą wielu zwolenników, a "Rzeczpospolita" udostępni im swe łamy.
W roku 1998 "Tygodnik" (nr 49) opublikował poruszający szkic Jacka Filka "Wołanie o śmierć", dowodzący, że zabijanie "za karę" nie ma podstaw etycznych i jest sprzeczne z zasadą świętości każdego ludzkiego życia. W "Gazecie Wyborczej" z 30/31 lipca br. ukazał się list zbiorowy, podpisany m.in. przez Halinę Bortnowską, w nim zaś zdanie: "Kara śmierci jest okrutna, nieludzka i poniżająca, a jej stosowanie nie jest niczym innym jak zabójstwem w akcie zemsty i godzi w istotę człowieczeństwa". Argumentacja Filka i Bortnowskiej przekonuje mnie bardziej niż retoryka Lisickiego i Hołysta.