Diabeł tryumfuje

Werdykt sądu zarówno ucieszył największego mordercę w powojennej historii tego kraju, jak i przyniósł ulgę samym Norwegom. Wszyscy są zadowoleni. Zrobiła się z tego sztuka Becketta.

28.08.2012

Czyta się kilka minut

Nina Witoszek-Fitzpatrick / Fot. Archiwum Prywatne
Nina Witoszek-Fitzpatrick / Fot. Archiwum Prywatne

PATRYCJA BUKALSKA: Kiedy rozmawiałyśmy zaraz po tragedii w Oslo i na wyspie UtØya, („TP” 31/2011) mówiła Pani o wielkim szoku dla Norwegii – kraju, w którym panuje „reżim dobroci”. Czy po wyroku w procesie Andersa Breivika coś się zmieniło?
NINA WITOSZEK-FITZPATRICK: Nie zauważyłam zmiany charakteru Norwegów, potwierdziły się natomiast stereotypy o nich: jest to północny kraj o tożsamości luterańskiej, bardzo przywiązany do zasad tradycji chrześcijańskiej, choć świecki. Po masakrze przeważała tu troska o takie wartości jak miłość bliźniego, przebaczenie i dążenie do zgody. Oczywiście są też ludzie, którzy domagają się zemsty, ale to margines. Dzięki sprawie Breivika Norwegia odkryła swoją tożsamość, której wcześniej nie znała. Przez ostatnie 30 lat była uśpiona przez własne bogactwo i dobrobyt. Dobrobyt uśpił nie tylko wyobraźnię, ale także rząd i służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo. Kraj nie był przygotowany na atak terrorystyczny – pomimo tego, że prowadził dwie wojny i sprzedawał broń do wielu krajów. To paradoks, że mimo udziału w dość kontrowersyjnych konfliktach – w Afganistanie i Libii – a także gróźb ze strony organizacji terrorystycznych, Norwegia nie była przygotowana na atak. To nie sam wyrok w procesie Breivika był ważny, lecz wnioski z prac tzw. Komisji 22 lipca. Zmniejszyły one, do tej pory bardzo wysokie, zaufanie Norwegów do państwa.
Przedstawiony 13 sierpnia raport pokazał, że Norwedzy nie byli przygotowali na atak, a procedury i służby bezpieczeństwa nie zadziałały prawidłowo. To prawda. Raport był druzgocący. To wpłynęło częściowo na spadek poparcia dla Partii Pracy. Jednak sama potrzeba zaufania jest w Norwegach tak mocno zakorzeniona, że możliwe, iż jeśli władzę zdobędą partie prawicowe, zostanie ono przeniesione na nowy rząd i w ten sposób odbudowane.
Czy sprawa Breivika wpłynęła na zmianę sytuacji imigrantów w Norwegii? Przed rokiem mówiła Pani, że dyskusja o wielokulturowości jest tu w pewien sposób zablokowana, bo nie słychać w niej głosów skrajnych. Czy teraz mówi się o tym bardziej otwarcie? Milcząca Norwegia jest teraz krajem bardzo rozgadanym – dyskutuje się o wszystkim. Uważam jednak, że ten knebel nie został całkiem usunięty. To, co się zmieniło, to być może nieco większa otwartość establishmentu na głosy ekstremistów. Otwarto puszkę Pandory, ale tylko trochę i tylko na chwilę – po to, żeby się dowiedzieć, co myśli ta skrajna prawica. To jednak już się skończyło, debata została ożywiona tylko na moment. Powtórzę jeszcze raz, że najważniejsze były wyniki prac Komisji 22 lipca – były dla aparatu państwowego miażdżące, ale nie dotyczyły wielokulturowości. Gdyby zbrodnię popełnił Pakistańczyk, to co innego. Teraz toczy się rozmowa na temat tego, jak coś takiego mogło się zdarzyć w „najlepszym kraju na świecie” – i jak zrobić pierestojkę w norweskiej policji, rządzie, bezpiece – oraz psychiatrii!
Jak brzmi odpowiedź? Jak wśród całego tego dobra zrodził się ktoś taki jak Breivik? To tylko na pozór wstrząsające, że zdarzyło się akurat w Norwegii. Zło może narodzić się wszędzie – jeśli nie będziemy na nie przygotowani, diabeł będzie tryumfował. Uważam zresztą, że teraz, po wyroku, też tryumfuje. To ironia: werdykt sądu zarówno ucieszył największego mordercę w powojennej historii tego kraju, jak i przyniósł ulgę samym Norwegom. Wszyscy są zadowoleni – i to mnie trochę denerwuje. Coś jest tu nie tak i zrobiła się z tego sztuka Becketta. Mordercę traktuje się jak przestępcę de luxe – ma do dyspozycji pokój do pisania, pokój do ćwiczeń, sypialnię i bibliotekę. Nikt mu nie przeszkadza w pisaniu kolejnego manifestu politycznego. Tak jakby wystarczyło zamordować kilkadziesiąt osób, aby nie trzeba było się już martwić o mieszkanie i utrzymanie, aby życie stało się może bardzo uproszczone, a może i przyjemne... A więc jednak diabeł tryumfuje.
Może na tym właśnie polega różnica między Norwegami a Polakami czy Brytyjczykami? W brytyjskiej prasie wśród komentarzy czytelników powtarzało się wyliczenie, że za zamordowanie jednej osoby Breivik musi odsiedzieć tylko ok. trzech miesięcy i że jest to obraźliwe dla rodzin ofiar. Tymczasem Norwegowie są z wyroku zadowoleni, mówią: prawo zatryumfowało, morderca poniesie odpowiedzialność za swój czyn. Jako outsiderka w Norwegii uważam wręcz, że jest w tym coś obscenicznego. Dramat tego narodu staje się w jakiś sposób absurdalny. Wszyscy uważają, że winnego ukarano i sprawiedliwości stało się zadość, że 90 stron uzasadnienia wyroku było dobrze napisane, spójne i logiczne... W Norwegii nie ma dochodzenia do głębi sprawy, panuje przekonanie, że wszystko odbyło się według litery prawa, że ludzie przeszli katharsis i teraz wszystko jest już dobrze. To ciekawe zjawisko.
Wszystko zostało nazwane i zamknięte, można iść dalej. Czyli Norwegowie się jednak nie zmienili – pozostali otwarci i nie chcą akceptować zła. Norwegowie nie utracili tej charakterystycznej dla siebie naiwności – czy wręcz niewinności. Wielu się z nią nawet dumnie obnosi: wolę być naiwny, niż mieszkać w państwie nadzoru. Pierwsze reakcje na wyrok pokazują, że owa niewinność pozostała głównym przymiotem tego społeczeństwa. Sama jednak uważam, że choć Breivik został skazany na 21 lat więzienia, to może się zdarzyć, że wyjdzie na wolność po 10 latach...
Prof. NINA WITOSZEK-FITZPATRICK (ur. w 1954 r. w Pszczynie) jest historykiem kultury, pisarką, dramaturgiem, autorką scenariuszy filmowych. Obywatelka Norwegii, profesor uniwersytetów w Oslo, Oksfordzie i Europejskiego Instytutu we Florencji. Na Zachodzie mieszka od początku lat 80., najpierw w Irlandii, potem w Norwegii. Autorka wielu książek. W 2005 r. w rankingu norweskiego pisma „Dagbladet” została uznana za jednego z dziesięciorga najważniejszych współczesnych norweskich intelektualistów.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działu Świat, specjalizuje się też w tekstach o historii XX wieku. Pracowała przy wielu projektach historii mówionej (m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego)  i filmach dokumentalnych (np. „Zdobyć miasto” o Powstaniu Warszawskim). Autorka… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 36/2012