Rakieta o świcie

Relacje między Koreą Północną a resztą świata mogą osiągnąć taki poziom emocji, w którym trudno prawidłowo odczytać realia. Wtedy przypadkowy incydent może wywołać katastrofę.

05.09.2017

Czyta się kilka minut

We wtorek 29 sierpnia o godzinie 6.02 rano mieszkańców północnej Japonii budzi alarm z telefonów komórkowych. Wiadomość w formie esemesa informuje o zbliżającym się pocisku rakietowym wystrzelonym z Korei Północnej. Zaleca się pozostanie w bezpiecznym miejscu. W kraju stają pociągi, pasażerowie na peronach dostają nakaz schronienia się w podziemnych przejściach. Po 12 minutach napięcia przychodzi kolejny esemes: niebezpieczeństwo minęło, rakieta przeleciała nad terytorium Japonii.

Przez kolejne godziny ekrany telewizorów i telebimów w centrach miast pokazują trajektorię lotu pocisku: od Pjongjangu, ponad japońską wyspą Hokkaido, aż po jego koniec w wodach Pacyfiku, 1100 km od brzegu Japonii. Jeszcze tego dnia incydent potępi Rada Bezpieczeństwa ONZ. Wkrótce potem przywódca Korei Północnej Kim Dzong Un zapowie kolejne testy rakiet balistycznych.

Napięcie wokół Korei Północnej narastało od wiosny, gdy reżim Kima, dysponujący głowicami jądrowymi, zaczął testować rakiety o coraz dłuższym zasięgu. Osiągając, zdaniem części ekspertów, zdolność ataku na terytorium USA. Na początku sierpnia ONZ nałożyła sankcje na Pjongjang – w reakcji Kim zapowiedział wystrzelenie rakiet w kierunku amerykańskiej wyspy Guam. Prezydent Trump ostrzegł go wtedy, że naruszenie terytorialności Stanów napotka „ogień i furię, jakich jeszcze nie widział świat”.

A potem... nastał spokój. Dochodziły nawet sygnały o możliwych negocjacjach Waszyngtonu z Pjongjangiem. Wprawdzie ostatni incydent tę perspektywę oddala, ale wedle jednej z interpretacji Kim chciał tylko wzmocnić swą pozycję przetargową. Trump zaś powtarza, że każda opcja wobec Korei Północnej pozostaje otwarta.

Oficjalnie pretekstem do wystrzelenia teraz pocisku miały być wspólne ćwiczenia wojskowe USA i Korei Południowej, które propaganda Północy uznaje za preludium do inwazji. Również wybór daty testu nie był przypadkowy: 29 sierpnia to rocznica skolonizowania Korei przez Japonię w 1910 r. Ale jeśli Kim chciał wbić klin między Japonię i Koreę Południową, to mu się nie udało. Oba kraje mają sprawy sporne z czasu II wojny światowej, lecz wobec awanturnictwa Kima prezentują wspólny front. Premier Abe zyskuje zaś kolejny argument, by zwiększyć wydatki na obronę Japonii, a w przyszłości być może zmienić też pacyfistyczną konstytucję.

Bez względu na istotę reżimu Kima, administracja USA z pewnością nie łagodzi paranoi czy poczucia osaczenia północnokoreańskiego przywódcy. Problem nie dotyczy nawet oryginalnej retoryki Trumpa – nierzadko chaos generują jego współpracownicy.

O ile wiceprezydent Pence mówi, że USA nie są zainteresowane obaleniem Kima, o tyle w wypowiedzi szefa CIA Pompeo takie nuty się przewijają. Doradca ds. bezpieczeństwa McMaster nie wyklucza zaś prewencyjnego ataku. Pomijając rzeczywiste intencje, podobne wypowiedzi wytwarzają dodatkowe napięcie.

Nie chodzi o to, że Kim, gdy będzie to technicznie możliwe, naciśnie atomowy guzik i zaatakuje USA lub Seul. On wie, że skończyłoby się to anihilacją jego kraju. Niebezpieczeństwo polega na osiągnięciu takiego poziomu emocji, który uniemożliwia prawidłowe odczytanie rzeczywistości. Wtedy nawet przypadkowy incydent – choćby kolizja statków czy awaria zasilania – może skłonić do „pociągnięcia za spust” i doprowadzić do katastrofy.

Lepiej byłoby więc uczynić krok wstecz i – kolejny raz – próbować negocjacji. Problem w tym, że prócz woli samego Kima, który szybko nauczył się, jak działa atomowy szantaż, próba trwałego zakończenia konfliktu na Półwyspie Koreańskim wymagałaby porozumienia Chin, Rosji, USA, Japonii i Korei Południowej.

A to, biorąc pod uwagę sprzeczne interesy w regionie tychże państw, nie będzie proste. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Specjalizuje się w tematyce Azji Południowo-Wschodniej, mieszka po części w Japonii, a po części w Polsce. Stale współpracuje z „Tygodnikiem”. W 2014 r. wydał książkę „Słońce jeszcze nie wzeszło. Tsunami. Fukushima”. Kolejna jego książka „Hongkong. Powiedz,… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 37/2017