Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W ubiegłym tygodniu czytaliśmy m.in. ósmy rozdział tej nowotestamentowej księgi. Opisuje on moment, w którym Ewangelia opuszcza wreszcie Jerozolimę. Decyzja, by wyjść z Dobrą Nowiną poza Jerozolimę, przyszła dopiero z… prześladowaniem: kiedy zginął Szczepan i kiedy Szaweł zainicjował serię aresztowań, uczniowie „się rozproszyli” – nie po to wszakże, aby się schować i przeczekać, lecz po to, aby w drodze „głosić Słowo”.
Pierwszym, który wynosi Ewangelię poza Jerozolimę, jest Filip – a więc nie jeden z Dwunastu, ale jeden z Siedmiu: diakon – człowiek, który ma w Kościele zlecone nie tyle przepowiadanie, co działalność charytatywną. To nie przypadek. Raczej reguła. Zawsze – w każdym czasie, ale już szczególnie w ewentualnych momentach prześladowania, zakwestionowania czy odrzucenia Kościoła – tym, co otwiera drogę Ewangelii, jest posługa miłości: czytelne i prawdziwe miłosierdzie. Dobro świadczone w sytuacji wrogości – wedle Pawłowej zasady „zło dobrem zwyciężaj” – to musi zastanawiać i otwierać.
Pierwsze kroki kieruje Filip do Samarii. To duże wyzwanie. Pamiętamy: „Żydzi nie utrzymują kontaktów z Samarytanami” (por. J 4, 9). Jeszcze większe przychodzi jednak potem. Anioł mówi do niego: „Wstań i idź około południa na drogę, która prowadzi z Jerozolimy do Gazy: jest ona pusta” (Dz 8, 26).
Byliście kiedyś w Ziemi Świętej? Południe to czas sjesty… Anioł każe mu podejmować pracę w porze, w której wszyscy odpoczywają? Czemu każe mu wychodzić na pustą drogę? Kogo i czego ma szukać na pustej drodze?
Filip usłuchał. Nie dyskutował. Nie tłumaczył Panu, że to bez sensu: po co siadać do konfesjonału, skoro od dawna nikt się nie spowiada i wiadomo, że nikt nie przyjdzie? Po co ogłaszać nabór do jakiejś wspólnoty, skoro – w najlepszym wypadku – zgłosi się jedna osoba? Po co z uporem przedstawiać nowe propozycje pastoralne, skoro i tak każdy woli pracować tak, jak „było zawsze”?
Filip nie dyskutował. Poszedł. I zaraz Pan dał mu (zadał mu) człowieka. Ostatniego, jakiego chciałby spotkać. Eunucha, Etiopa wracającego z Jerozolimy do domu.
„Podejdź i przyłącz się do tego wozu!” – usłyszał polecenie anioła Filip (Dz 8, 29).
„Przyłącz się” – dosłownie można by wręcz przetłumaczyć: „przyklej się” – do człowieka, który sam nie miałby prawa przyłączyć się do kogokolwiek. Prawo nie pozwalało eunuchowi wejść do zgromadzenia Ludu Bożego. W zgromadzeniu Pana wyglądałby jak wyschłe drzewo w samym środku zielonej winnicy. Jaki z niego pożytek dla Boga i dla ludzi?
Filip znowu nie dyskutował. A chwilę potem chrzcił tego człowieka. Oby to była historia o nas. O Kościele otwartym na ewangelizację – na Pańskich zasadach. ©