Radni Krakowa chcą przyjąć syryjskie dzieci

Rada Miasta jednogłośnie przyjęła ustawę kierunkową dla prezydenta, w której zobowiązuje go do zaproszenia małych Syryjczyków. Dyrektorzy szpitali są w stanie przyjąć i leczyć dzieci. Sprawa rozbija się o formalności.

20.02.2017

Czyta się kilka minut

Syria, 2016 r. Fot: Ibrahim Ebu Leys / Anadolu Agency /
Syria, 2016 r. Fot: Ibrahim Ebu Leys / Anadolu Agency /

Hebe, jedenastoletnia dziewczynka z Kilis, miasta na granicy turecko-syryjskiej, dwa lata temu w wyniku wojny straciła obie nogi. Nie ma rodziców. Mieszka u stryja, którego nie stać nie tylko na leczenie Hebe, ale także podstawowe utrzymanie całej, siedmioosobowej rodziny.

Małgorzata Olasińska-Chart i Ewa Piekarska z Polskiej Misji Medycznej na początku lutego były w Turcji, gdzie rozmawiały z lekarzami Hebe i dwójki innych pacjentów z amputowanymi nogami. Pojawił się pomysł, by sprowadzić dzieci do Polski, pomóc w leczeniu, przygotować protezy, być może zająć się również formalnościami pozwalającymi na pozostanie w Polsce na dłużej.

Pieniądze w budżecie na przyjęcie syryjskich dzieci zagospodarował m.in. prezydent Sopotu, Jacek Karnowski. Dzieci jednak nie przyjadą. Z korespondencji między Karnowskim a m.in. MSWiA wynika, że władze centralne nie są w stanie zaangażować się w pomoc: „Podstawową kwestią (...) jest problem z ustaleniem ich tożsamości i wyeliminowanie zagrożeń, które mogłyby mieć negatywny wpływ na bezpieczeństwo Polaków” – czytamy w piśmie.

Po zamieszaniu wokół Sopotu przyszedł czas na Kraków. Wola jest. Rada Miasta jednogłośnie przyjęła ustawę kierunkową dla prezydenta, w której zobowiązuje go do zaproszenia małych Syryjczyków. Dyrektorzy tutejszych szpitali są w stanie przyjąć i leczyć dzieci. Sprawa natomiast rozbija się o formalności. Prezydent Jacek Majchrowski wystosował pismo do wojewody małopolskiego. Odpowiedź wojewody jest przygotowywana. W rozmowie z „Wyborczą” sam wojewoda Józef Pilch deklaruje: – Nie mam nic przeciwko pomaganiu dzieciom, ale trzeba ustalić, kto zapłaci za pobyt, kto za leczenie i kto będzie za nie odpowiadać. Musimy wiedzieć, o jakie konkretne dzieci chodzi itp.

Wolontariusze z Polskiej Misji Medycznej podkreślają, że pracy z dziećmi – ofiarami wojny jest dużo. Kolejne trafiają do tamtejszych szpitali. W Polsce natomiast władze przerzucają sobie kolejne dokumenty.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, autor wywiadów. Dwukrotnie nominowany do nagrody Grand Press w kategorii wywiad (2015 r. i 2016 r.) oraz do Studenckiej Nagrody Dziennikarskiej Mediatory w kategorii "Prowokator" (2015 r.). 

Artykuł pochodzi z numeru TP 09/2017