Puszkowanie pasztetu

Mury Auli Kryształowej Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego były świadkami zjednoczenia prawicy polskiej i było to wydarzenie osobliwe w historii zjazdów zjednoczeniowych.

14.07.2014

Czyta się kilka minut

Wedle pobieżnych obserwacji – gdy wziąć sens słowa „zjednoczenie” ze słownika – nikt się tam z nikim nie jednoczył. Najpewniej z identycznego powodu, dla którego żeglarze przez lata unikali lądowania na plażach Fidżi. Ten powód to lęk przed zjedzeniem.

W Auli Kryształowej pojawili się wyłącznie dawno zjedzeni, jak działacz związkowy Duda, albo niejadalni, w rodzaju byłego europosła Kurskiego, który utracił powab i jest dziś produktem bez smaku, tworem mączystym, mdłym – zgrubnie mówiąc – niejadalnym w sensie takim, że szkoda na jedzenie Jacka Kurskiego czasu. Kurski jest niejadalny nawet – co się już stało – po ugotowaniu ani, jak sam to określił, „w pozycji wyprostowanej”, zupełnie niespożywczy „w pokorze” i takoż niejadalny pod „brzemieniem wyzwań”. Kurski jest produktem dla amatorów pustych kalorii. Prezes Kaczyński, podobnież jak mickiewiczowski niedźwiedź – miąs nieświeżych nie je.

Sensacją poznawczą zjazdu w Auli Kryształowej jest bez wątpienia motyw „niewypominania”, do którego prezes w oświadczeniu programowym wezwał wszystkich pragnących zjednoczenia. Trzeba rzec z naciskiem, że nie była to autorefleksja, a po prostu żądanie wobec klientów. Natura prezesa opiera się na wypominaniu: można mieć bujną wyobraźnię, ale wyobrażenie sobie prezesa niewypominającego jest odlotem kwalifikującym do leczenia w placówce zamkniętej.

Zjazd zjednoczeniowy wpisał się w gatunek podobnych wydarzeń detalem poniekąd tradycyjnym, mianowicie zestawem listów, które nadeszły do uczestników. Niedościgłym mistrzem zjazdowej epistolografii był oczywiście Lenin, ale jego motywy były inne niż twórców listów dzisiejszych, czyli Ziobry i Gowina. Ich listy do zjazdu nie były próbą analizy sytuacji, a wynikały po prostu z obawy przed zjedzeniem, by rzec inaczej: przed wessaniem przez odkurzacz prezesa albo przed zapuszkowaniem. Ich listy zostały na zjeździe zjedzone bez konsumenckiej satysfakcji. Słusznie Gowin z Ziobrą mniemali, że gdyby się tam zjawili, międlenie papieru zastąpiłaby gwałtowna uczta zakończona wysysaniem szpiku. Można sobie po kawiarniach krakowskich marzyć o zjednoczeniu prawicy, ale lądowanie na dworcu w Warszawie, rozejrzenie się w architekturze otaczającej ten budynek, w przypadku Ziobry i Gowina musiało przynieść skojarzenie jednoznaczne. Jest to mianowicie miasto wielkich, pionowo stojących odkurzaczy, a doznanie na dodatek bliskości prezesa musi każdemu chętnemu do istnienia po prawej stronie sceny przynieść pełne uświadomienie grozy, jaką jest proces przemiany materii.

Święto zjazdu zostało przytłumione informacją o Januszu Korwinie-Mikkem, który prawicowe marzenie o przemocy zrealizował bijąc publicznie europosła Boniego, a wcześniej, jak słyszymy, uderzył kobietę. To nie powinno dziwić o tyle, że wszystko, co Korwin-Mikke mówi, jest wstępem do przemocy. Nie tak dawno Gowin, znalazłszy się na głębokiej prowincji życia politycznego, zadeklarował chęć współpracy z Korwinem z racji bliskości programowej i ideowej. Przynosi to podsumowanie przykre: z jednej strony Gowin chciałby, aby go Kaczyński nie jadł, z drugiej strony chciałby być blisko z Korwinem, który nie tyle ludzi je, co bije. Pan Gowin jest zatem w sytuacji zniechęcającej, trudnej egzystencjalnie i nieestetycznej, ale w końcu każdy ma prawo w życiu wybrać źle.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru TP 29/2014