Przygody z koleją

Z zainteresowaniem przeczytałem tekst Jacka Wesołowskiego “Lata świetlne stąd" (“TP" nr 30/04). Poruszyła mnie celność rozpoznania przyczyn zmniejszenia roli kolei w transporcie towarów i osób oraz wszechstronność opisu obecnego jej stanu. Te przygnębiające obserwacje są szczególnie bolesne dla entuzjastów kolei w Polsce, nie związanych zawodowo z transportem kolejowym, z trwogą obserwujących jego agonię, najwyraźniej widoczną na liniach lokalnych i w ruchu pasażerskim. W złym stanie polskich kolei skupiają się jak w soczewce wszystkie problemy towarzyszące przewozom kolejowym w innych krajach Europy. Jednak nasz stopień ich natężenia jest dużo większy niż w bogatszych krajach zachodnich czy nawet u wschodnich sąsiadów.

Krótki urlop spędzony w południowo-wschodniej Polsce dostarczył mi jeszcze jednego przykładu złej kondycji kolei, zależnego chyba nie tyle od parametrów ekonomicznych, ale dobrej woli ludzi. Stacja węzłowa Zagórz jest końcową dla pociągów dowożących w Bieszczady turystów z całej Polski, głównie młodzież i studentów. W tym takich pasażerów jak ja, którzy w długich podróżach po kraju wyżej cenią jazdę koleją niż własnym samochodem, nawet jeśli go posiadają. Z Zagórza wychodzą, poprowadzone ponad sto lat temu, dwie linie kolejowe: na południe (przez graniczny Łupków na Słowację), pozwalająca dotrzeć do atrakcyjnych turystycznie miejscowości Bieszczad Zachodnich, i na wschód (przez graniczne Krościenko na Ukrainę) w rejon Ustrzyk Górnych, skąd blisko już w najwyższe partie Bieszczad i do malowniczych terenów Pogórza Przemyskiego. Niestety, podróżni przyjeżdżający do Zagórza pociągiem z Warszawy o godzinie 7.43 nie pojadą dalej koleją tego samego dnia i bez wielogodzinnego czekania ani do Łupkowa (czy dalej, do miasta Humienne w Słowacji), ani do Krościenka (czy dalej, do miasta Chyrów na Ukrainie). Pociąg z Zagórza do Łupkowa odjeżdża bowiem o 6.48, a do Chyrowa o 5.32. Tak więc kolej z dwóch, cudem chyba ocalałych par pociągów obsługujących oba połączenia lokalne, dobrowolnie pozbywa się podróżnych, szczególnie licznych w wakacje. “Rzuca ich w objęcia" przewoźników samochodowych, czekających pod dworcem w Zagórzu i bynajmniej nie mających problemów z dostosowaniem swoich rozkładów jazdy do potrzeb pasażerów.

Bezsensowność pory odjazdu pociągu do Łupkowa wydaje się tym większa, że korzystający z niego podróżni po przekroczeniu kolejowej granicy polsko-słowackiej muszą czekać w Łupkowie ponad dwie godziny, aby pojechać dalej - do Humiennego. Czas niepotrzebnego oczekiwania z dużym nadmiarem przekracza ten, którego brakuje podróżnym, co w Zagórzu chcieliby przesiąść się z pociągu z Warszawy do pociągu do Łupkowa. Komentarz nasuwa się sam...

MICHAŁ CZARNOGÓRSKI (Warszawa)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 35/2004