Przez dotyk

W Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku zaprezentowano po raz pierwszy w Polsce prace Anisha Kapoora. Artysta sam wybrał dzieła.

12.12.2022

Czyta się kilka minut

„Sectional Body preparing for Monadic Singularity", Ogrody Wersalu, wrzesień 2015 r. / AVRIL O'REILLY / ALAMY/ BE&W
„Sectional Body preparing for Monadic Singularity", Ogrody Wersalu, wrzesień 2015 r. / AVRIL O'REILLY / ALAMY/ BE&W

Anish Kapoor jest znany przede wszystkim z potężnych przestrzennych instalacji, często przybierających postać zdumiewających, niemal niemożliwych interwencji w przestrzenie urbanistyczne i architektoniczne: od Chicago i Nowego Jorku, przez Londyn i Jerozolimę, po Nową Zelandię.

Urodził się w 1954 r. w Mumbaju, od początku lat 70. minionego wieku mieszka i pracuje w Londynie. Uhonorowany wieloma prestiżowymi wyróżnieniami, m.in. Premio Duemila (Wenecja, 1990) i Turner Prize (1991), jest jednym z najbardziej wpływowych i wziętych współczesnych twórców wizualnych.

Między niebem a ziemią

Od lat 80. Kapoor wystawia w największych (i w sensie znaczenia, i fizycznych wymiarów) galeriach świata. W 1999 r. jego praca „Taratantara” – potężna łukowata struktura z tworzywa w kolorze karminowym, o dwu prostokątnych otwarciach, zwężona w środku do okrągłej żyły, rozpięta od wewnątrz na ścianach wypróżnionego gmachu – zainicjowała działalność BALTIC Centre for Contemporary Art w Gateshead w Wielkiej Brytanii, zanim jeszcze galeria została oddana do użytku.

W 2002 r. w Hali Turbin londyńskiej Tate Modern pokazano jego „Marsjasza”, nieludzką w skali, wypełniającą całą górną część tej kolosalnej przestrzeni strukturę z karminowej membrany, jak gdyby skóry rozpiętej na stalowej konstrukcji.

Przejmujący, a właściwie przerażający „Svayambh”, pokazywany w Haus der Kunst w Monachium (2007), a następnie w Nantes i w londyńskiej Royal Academy, to potężny blok karminowego wosku, który sunie przez galerię, przeciska się w przejściach między pomieszczeniami, zostawiając za sobą i na ościeżnicach krwisty, tłusty ślad.

Wielkoskalowe dzieła Kapoora umieszczane są również w przestrzeniach publicznych. „Dismemberment” (2003-2009) w Kaipara Bay w Nowej Zelandii, niby czerwona rzeka wypełniła kotlinkę w łagodnym zielonym wzgórzu, by po obu jej stronach otworzyć się szerokimi lejkami, w których, gdy do nich zajrzeć, rozbłyskują odcienie wciągającej krwistej głębi. W Chicago w 2006 r. stanęła gigantyczna zwierciadlana fasolka, „The Cloud Gate”, przyjaźnie odbijająca cały świat i zapraszająca niebo z chmurami, żeby weszło w środek gwarnej agory. Przy Rockefeller Center w Nowym Jorku i w Ogrodach Kensingtońskich w Londynie stały „Sky Mirrors”, wklęsłe zwierciadła, dzięki którym niebo dosłownie schodzi na ziemię, tworząc niemożliwe, kosmiczne jeziorka. W Jerozolimie przed Muzeum Izraela w 2010 r. umieszczono lustrzaną konstrukcję w kształcie szpulki, zatytułowaną „Turning the World Upside Down” – która robi dokładnie to, co obiecuje, czyli stawia świat na głowie.

Półkoliste lustra C-Curves i falujące S-Curves, wyczyniające cuda z przestrzenią i jej percepcją, ustawiał Kapoor w przeróżnych miejscach, od galerii Luwru po norweskie plaże. Nad londyńskim Parkiem Olimpijskim od 2012 r. góruje „Orbit”, 115-metrowa ażurowa forma ze stali, sprawiająca wrażenie podwiewanej wiatrem karminowej wstążki.

W kamieniu

W Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku Kapoor zaprezentowany został jednak przede wszystkim jako rzeźbiarz w najbardziej klasycznym tego słowa znaczeniu. Jego pierwsza w Polsce wystawa prezentuje dwanaście prac, wybranych przez samego artystę

W sali Muzeum Rzeźby Współczesnej zobaczyć można dziewięć potężnych, ascetycznych kamiennych form z marmuru, granitu i onyksu. We wszystkich swoich materialnych wymiarach i w każdym z języków artystycznych, jakimi posługuje się Kapoor, jego sztuka jest niezwykle zmysłowa. Rzeźby i instalacje zapraszają, by ich dotykać, przytulać się do nich, wchodzić do środka, stawać się ich częścią, żeby głaskać lśniące, wypolerowane powierzchnie albo brudzić sobie ręce sypkim pigmentem czy tłustym woskiem. Wiele z tych dzieł zostało stworzonych z myślą o takiej interakcji (choć w muzeach, także w Orońsku, obsługa kategorycznie strzeże ich przed spontanicznymi reakcjami odbiorców). Przekraczają granice wizualności, bo angażują nie tylko oczy, ale i inne zmysły. Dzięki swoim fakturom, barwom i rozmiarom budzą gwałtowne i niełatwe do zdefiniowania emocje.

Zaproszenie do cielesnego kontaktu jest tym bardziej podniecające, że ma w sobie coś odrobinę przerażającego, a chwilami wręcz odrażającego. Odkrywając i badając właściwości nieożywionej materii rzeźbiarskiej, Kapoor proponuje bezpośrednie spotkanie z nieludzko powiększonym i zbliżonym obrazem ciała – skóry, błon śluzowych, tkanek wewnętrznych, narządów rodnych, krwi.

Wydobywa z kamiennego bloku nie zamknięte, doskonałe posągi, lecz ich skomplikowane wnętrza, niejasne pokrewieństwo łączące miękkie tkanki naszych ciał z powierzchniami rzeźb, ich kształtami, obłościami, żyłkowaniem i barwą. Niesamowita, niemal zawstydzająca jest cielesność tych bloków, dłonie same wyciągają się, by sprawdzić, czy w kamiennych organach krąży krew, czy się poruszą albo poddadzą pod dotykiem ludzkiej dłoni.

Przy całej swojej pociągającej zmysłowości i miękkości rzeźby przypominają o twardości kamienia, z którego się wyłaniają. Artysta uchwycił je wciąż jeszcze wrośnięte w szorstkie, surowe bryły. Zawsze mają odpryski zdradzające ziarnistość kamienia, nie całkiem wygładzone strony. W miejscach łączenia między tymi dwoma światami pozostały ślady narzędzi, nacięcia, wyżłobienia, blizny po odłupanych kawałkach. Niepokojąco dochodzi do głosu historia przemocy, wątek rezonujący mocno w całym dziele artysty o indyjsko-żydowskich korzeniach, ukształtowanego w epoce i przestrzeni postkolonialnej.

Rzeźba i krew

Od obrazów historii i przemocy trudno uwolnić się w drugiej części wystawy, pomieszczonej w Oranżerii. Temperatura emocji (bo nie powietrza – o tej porze roku w Oranżerii jest piekielnie zimno) jest tu znacznie wyższa niż wśród marmurów i onyksów. Wielkie krwiste odlewy z żywicy epoksydowej, „Gethsemane”, do których w ciasnej dla nich Oranżerii podchodzi się bardzo blisko, budzą skojarzenia ze skrzepłą krwią albo potwornie powiększonymi włóknami mięsa. Dlatego jeszcze trudniej oglądać je z zewnątrz, przez szyby galerii, jakby w koszmarnej witrynie. Ich obecność przyprawia o skurcz, a zarazem przymusza do bliskości.

Umieszczona w drugiej części Oranżerii podłużna, szaro-biaława epoksydowa forma, porośnięta czymś, co wygląda jak stalowy mech, przynosi odrobinę uspokojenia. Zatytułowana „Black Fluid Excavation”, sugeruje wykopalisko – zarówno sam pejzaż, jak i wydobyty z niego niejasny przedmiot: pozostałość, martwą grudę, suche kłącze, przetworzone przez przyrodę wspomnienie życia.

Interpretacja tych form i doznań jest ryzykowna, ale tym bardziej kusi. Ta sztuka nie definiuje własnych znaczeń, stawia pytania o możliwe kierunki odczytań i neguje nadrzędność interpretacji wobec samej materialności. Wystawa w Orońsku, także dzięki efektowi skupienia, wrzuca patrzących w środek tych pytań, zachęca do ich zadawania, ale odmawia zdecydowanego potwierdzenia odpowiedzi. ©

Wystawa dzieł ANISHA KAPOORA w Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku, kuratorka Dorota Monkiewicz, czynna do 20 lutego 2023 r.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 51-52/2022