Przewrotna gra w obrazy

W pracach Libery stale pojawia się pytanie o zbiorowe i indywidualne wyobrażenia, które spajają społeczeństwo. Jego sztuka jest atakiem na te symboliczne granice.

05.01.2010

Czyta się kilka minut

Zbigniew Libera, "Lego. Obóz koncentracyjny", 1996 r. /
Zbigniew Libera, "Lego. Obóz koncentracyjny", 1996 r. /

Wystawa w warszawskiej Zachęcie to najpełniejszy jak dotąd krajowy przegląd twórczości Zbigniewa Libery. Zebrano na niej dzieła z trzech dekad, od powstałych w latach stanu wojennego po pochodzące z ostatniego okresu. Stworzono wielowątkową opowieść, niepoddającą się terrorowi chronologii, który dominuje zazwyczaj na przeglądach retrospektywnych. Zakreślono za to dobrze kilka ważnych tematów - jak ciało czy tożsamość - istotnych nie tylko dla twórczości Libery, lecz dla całej polskiej sztuki ostatnich dwóch dekad.

Powidoki pamięci

Na wystawie widać, jak artysta stale przygląda się obrazom, zwłaszcza kreowanym przez media. Dobrym przykładem jest cykl "Pozytywy" z lat 2002-03. Libera sięgnął do zdjęć powszechnie znanych. Przedstawiają one dramatyczne wydarzenia: więźniów obozu koncentracyjnego czy żołnierzy nad ciałem Che Guevary. Przewrotnie powtórzył dawne ujęcia, ale wprowadził zmiany. W miejsce tragicznych opowieści proponuje optymistyczne. Słynna fotografia wietnamskiej dziewczynki poparzonej podczas ataku amerykańskich wojsk stała się wzorcem do przedstawienia jakiegoś radosnego wydarzenia. Młodzi ludzie biegną uśmiechnięci. Nie ma tu grozy, przerażenia, bólu. W innej pracy to ubrani w kolorowe stroje kolarze, a nie obcy żołnierze, przełamują szlaban graniczny.

W pierwszej chwili odnosi się wrażenie, że Libera pragnie uwolnić nas od traumy związanej z oglądaniem pierwowzorów. Ale można ten projekt odczytać inaczej: dzięki zmianie wymowy Libera nie pozwala nam zapomnieć o wydarzeniach z przeszłości. Zbyt często oglądaliśmy te zdjęcia. Zbanalizowały się, spowszedniały. Artysta jeszcze raz stawia je nam przed oczyma. Jak sam podkreśla: "Moim zamiarem było uchwycić i wykorzystać ten proces widzenia i przypominania sobie, ten fenomen powidoków pamięci".

Libera pozbawia nas złudzeń. W "Śnie Busha" pokazał żołnierzy zachodniej koalicji witanych kwiatami przez irackie kobiety. Zdjęcie to opublikowano na okładce tygodnika "Przekrój" po wejściu wojsk amerykańskich do Bagdadu ze znamiennym odredakcyjnym komentarzem: "To nie wydarzyło się naprawdę". Libera zobrazował iluzję tworzoną przed polityków i media. Stworzył pozór realności.

Wystawa w Zachęcie pokazuje, jak często artysta sięga po wszechobecne dziś fotografie, przygląda się sposobom ich funkcjonowania. Pyta o to, jak są używane do ilustrowania i objaśniania otaczającej nas rzeczywistości. W jednym z niedawno powstałych cykli wykorzystuje wycinki z albumów lub przewodników turystycznych. Słynne budowle są prezentowane w zniekształconych, skrzywionych, czasem wręcz karykaturalnych formach. To na podstawie reprodukcji konstruujemy wyobrażenia o pewnych miejscach.

W innych pracach - z serii "La Vue" - Libera ukazuje obrazy, jakie tworzą się wokół szczeliny pomiędzy kartkami kolorowych magazynów lub tomów ze zdjęciami. Oglądając dziesiątki, a nawet setki zdjęć, zostają nam w pamięci jedynie ich powidoki, nieomal abstrakcyjne wspomnienia.

Lego. Obóz koncentracyjny

Artysta przygląda się także sposobom opowiadania historii. Proponuje nawet jej inne, może nie alternatywne, lecz uzupełniające wizje. "Co robi łączniczka" z tekstem Darka Foksa jest nieheroiczną opowieścią o Powstaniu Warszawskim, w której wydarzenia z 1944 roku zostają przedstawione z perspektywy kobiety. Mowa tu o lęku, zmęczeniu, ale też zauroczeniu i pożądaniu. Powstała opowieść na tyle odmienna od dominującego obecnie sposobu mówienia o historii sprzed półwiecza, że "Łączniczkę" zaczęto przeciwstawiać narracji prezentowanej w Muzeum Powstania Warszawskiego.

Z kolei w cyklu "Mistrzowie" - w serii starannie podrobionych kolumn popularnych gazet - na bohaterów zbiorowej wyobraźni Libera kreuje artystów dla siebie ważnych, ale w ostatnich dwóch dekadach mniej obecnych, pomijanych przez media, a nawet trochę zapomnianych. Jest tu Zofia Kulik, z którą przez lata współpracował, ale też Andrzej Partum, Jan Świdziński czy Anastazy Wiśniewski.

Wszystkie te prace powstały po 2000 roku. Wystawa pokazuje, jak dobrze są one osadzone we wcześniejszej jego twórczości. Stale jest w niej obecne pytanie o zbiorowe i indywidualne wyobrażenia. W jaki sposób są one kreowane, a nawet narzucane. W Zachęcie zgromadzono najważniejsze prace Libery z lat 90., w tym urządzenia korekcyjne, utopijne maszyny służące doskonaleniu własnego ciała, jak uniwersalna wyciągarka penisa czy przyrząd kulturystyczny dla małych chłopców. Obok pokazano kapitalne, a dotąd mało znane rysunki, w których mieszają się przedstawienia przetworzonych sprzętów mechanicznych i studia quasi-anatomiczne (to chyba największe odkrycie tej wystawy).

Wśród tych wszystkich dzieł szczególne miejsce zajmuje "Lego. Obóz koncentracyjny" z 1996 roku. Praca, która swego czasu wzbudzała ostre spory, dziś należy do klasyki współczesności. Libera - sięgając po dziecinną zabawkę - przygląda się obecności przemocy w dzisiejszej kulturze i edukacji. To lapidarne i przewrotne dzieło o Holokauście, ale też o innych XX-wiecznych zbrodniach, także popełnianych w nieodległych nam czasach.

W Zachęcie wreszcie przypomniano artystyczne działania Libery z lat 80. Znalazły się tu prace powstałe w czasach Kultury Zrzuty, tworzonej m.in. przez twórców z grupy Łódź Kaliska. Libera brał wówczas udział w wydawaniu niezależnego pisma "Tango". Wspólnie z Jerzym Truszkowskim założył muzyczną grupę Sternenhoch. Twórczość Libery znajdowała się w kontrze do oficjalnego życia artystycznego, ale też pozostawała na marginesie drugiego obiegu.

Na wystawie znalazły się ważne filmy artysty powstałe w tamtym czasie, jak "Obrzędy intymne", "Perseweracja mistyczna" czy "Jak tresuje się dziewczynki", ale także mniej znane prace, których nie wystawiano od lat. Te ostatnie nie są jedynie archiwistyczną ciekawostką. Już wtedy pojawiają się wątki istotne nie tylko dla twórczości Zbigniewa Libery po 1989 roku, ale dla całej sztuki ostatnich dekad.

W tych wczesnych latach Libera łączył krytycyzm wobec neoawangardy z podpatrywaniem jej osiągnięć. Sztuka lat 70. ostatnio wzbudza coraz większe zainteresowanie, by wymienić wydaną właśnie książkę Łukasza Rondudy w opracowaniu graficznym Piotra Uklańskiego. To nie tylko świetny pokaz edytorstwa, lecz próba znaczącego przeformułowania wizji sztuki ostatnich dekad, przywrócenia znaczenia niektórym artystom i zjawiskom. Być może to wydanie przyczyni się do innego spojrzenia na twórczość ostatnich dwóch dekad. Coraz wyraźniej widać, jak wiele artyści tworzący po 1989 roku zawdzięczają swoim poprzednikom, zaś Libera okazuje się być dobrym łącznikiem między różnymi pokoleniami. Tym ważniejsza jest obecna wystawa w Zachęcie.

Zbigniew Libera. Prace 1982-2008, Narodowa Galeria Sztuki Zachęta, kurator: Dorota Monkiewicz, wystawa czynna do 7 lutego 2010. Następnie będzie prezentowana w BWA Wrocław - Galerie Sztuki Współczesnej, 19 lutego - 14 kwietnia 2010.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk sztuki, dziennikarz, redaktor, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Laureat Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy za 2013 rok.

Artykuł pochodzi z numeru TP 02/2010