Sztuka daleko od centrum

Są wakacje, wielu z nas wyruszyło w Polskę. Jest więc okazja, by wybrać się do mniejszych miejscowości, w których działają znakomite galerie. Potrafią wykroczyć poza regionalny wymiar, nie tracąc lokalnego.

13.08.2013

Czyta się kilka minut

Leon Tarasewicz, Malarstwo, Galeria BWA, Bielsko-Biała, maj 2013 r. | BWA w Olsztynie | Wystawa Józefa Wilkonia i Janusza Jędrzejczyka, BWA Tarnów, 2013 r. | Sztuka Zenona Polusa od 12 sierpnia w BWA Zielona Góra / Fot. K. Morcinek | Materiały BWA Olsztyn | Paweł Topolski/BWA | K. Spiak/BWA
Leon Tarasewicz, Malarstwo, Galeria BWA, Bielsko-Biała, maj 2013 r. | BWA w Olsztynie | Wystawa Józefa Wilkonia i Janusza Jędrzejczyka, BWA Tarnów, 2013 r. | Sztuka Zenona Polusa od 12 sierpnia w BWA Zielona Góra / Fot. K. Morcinek | Materiały BWA Olsztyn | Paweł Topolski/BWA | K. Spiak/BWA

Gdzie szukać sztuki współczesnej? Oczywiście w Łodzi, Krakowie, Warszawie czy Wrocławiu: Atlas Sztuki, Bunkier Sztuki, Zachęta, Zamek Ujazdowski, Muzea Narodowe, Muzeum Sztuki, wrocławskie BWA... Długo można by je jeszcze wyliczać.

Można też wybrać się do białostockiej Galerii Arsenał, od lat konsekwentnie prezentującej twórczość polskich twórców, także umieszczając ją w rozmaitych międzynarodowych kontekstach. Powstała tam też jedna z najlepszych w kraju kolekcji sztuki współczesnej. Można zajrzeć do trójmiejskich galerii „Wyspa”, w której trwa właśnie z rozmachem przygotowany Międzynarodowy Festiwal Sztuk Wizualnych Alternativa czy do CSW Łaźnia na wystawy Chrisa Niedenthala oraz Konrada Smoleńskiego, jednego z najważniejszych artystów młodego pokolenia (on to reprezentuje Polskę na tegorocznym Biennale Sztuki w Wenecji), lub dotrzeć do sopockiej PGS na pokaz nowego cyklu Nicolasa Grospierre’a.

Możemy pojechać do katowickiego BWA, które ciekawie łączy prezentowanie śląskich artystów z ważnymi, często przekrojowymi wystawami (niedługo otwiera się tam „Głośno!/ /Loud!” – wielki przegląd inspirowanej muzyką sztuki wideo od lat 60. XX wieku do dzisiaj), albo zdecydować się na wyprawę do Lublina, by zajrzeć m.in. do legendarnej galerii Labirynt, która stara się ciekawie na nowo odczytywać tradycje polskiej neoawangardy lat 70. W miejscu, w którym przez całe dekady można było zobaczyć wystawy i działania najważniejszych twórców tego nurtu jak tandem KwieKulik, Natalia LL, Teresa Murak, Józef Robakowski czy Zbigniew Warpechowski, dzisiaj można zobaczyć najciekawszych reprezentantów młodego pokolenia. Wreszcie wybrać się na drugi kraniec Polski: do Szczecina, by odwiedzić tamtejsze Muzeum Narodowe, w którego oddziale poświeconym sztuce współczesnej trwa właśnie wystawa „A może morze?”.

POZNAŃSKA BIAŁA PLAMA

Możemy jednak dokonać innego wyboru. Są wakacje, wielu z nas wyruszyło w Polskę. Jest więc okazja, by wybrać się do mniejszych ośrodków, w których działają galerie potrafiące wykroczyć poza regionalny wymiar, nie tracąc swego lokalnego charakteru, i wyraziście zaznaczyć swoją obecność na mapie sztuki. Kilka z nich prezentujemy: Bielsko-Białą, Bytom, Olsztyn, Tarnów, Zielona Górę. Są też inne, jak BWA Sokół w Nowym Sączu czy Galeria Szara w Cieszynie.

Część tych wszystkich muzeów i galerii istniała w czasach PRL-u i potrafiła interesująco odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Inne powstały niedawno. Większość to instytucje publiczne, chociaż niektóre są prowadzone przez organizacje pozarządowe albo osoby prywatne. Władze samorządowe, może zbyt powoli, ale dostrzegają, że warto inwestować w sztukę współczesną. Zgoda, że nadal to nieliczne przypadki. Niektóre nawet uznają, że to może być jedna z wizytówek miasta. Świetnym przykładem jest otwarte w 2008 r. Centrum Sztuki Współczesnej w Toruniu, które w ciągu kilku lat wypracowało sobie markę jednej z najważniejszych instytucji w kraju.

Są jednak białe plamy na tej mapie. Miejscowości, w których niewiele się dzieje. Być może do tych miejsc dołączy wkrótce jedno z największych polskich miast, z silną uczelnią artystyczną i wydawanymi w tym mieście ogólnopolskimi pismami artystycznymi, czyli Poznań. Jego władze zdecydowanie postawiły na organizację spektakularnych imprez. Do organizowanego od lat Malta Festival przybył Transatlantyk, wręcz epatujący głośnymi nazwiskami (również tak zgranymi jak Yoko Ono). Tylko że życie kulturalne nie może ograniczać się do „eventów”. Tymczasem w Poznaniu zamykają się kolejne galerie (lub przenoszą się do Warszawy), a władze miasta właśnie zapowiedziały przekazanie w ręce organizacji pozarządowej cieszącej się uznaniem miejskiej galerii Arsenał, jednocześnie unieważniając konkurs na jej dyrektora (fatalnie zresztą przygotowany). W ten sposób chce się poprawić efektywność jej działania (próba przeniesienia outsourcingu usług do sfery kultury), chociaż prawdopodobnie oznacza to likwidację, a przynajmniej marginalizację galerii. Przeciwko decyzji władz Poznania protestują środowiska związane ze sztuką. Nad wejściem do Arsenału zawisł banner z charakterystyczną biedronką. Czy powstrzyma to zapędy gospodarzy miasta? Zobaczymy. W przeciwnym razie jedynym miejscem poświęconym sztuce pozostanie świetnie zresztą działająca Art Stations Foundation Grażyny Kulczyk w Starym Browarze. Niewiele, jak na liczące sobie ponad pół miliona mieszkańców miasto. Warto zatem, póki jeszcze istnieje, zajrzeć także do poznańskiego Arsenału.

BIELSKO-BIAŁA: ANTROPOLOGICZNIE

Otwarta na nowoczesne środki wyrazu instytucja szczególną uwagę zwraca na malarstwo, uznając, że to dziedzina sztuki o „nieprzemijających, uniwersalnych wartościach”, będąca „w ostatnich latach w defensywie wobec nowych mediów”. Promocji i budowaniu jakości współczesnego malarstwa służyć ma Biennale Malarstwa „Bielska Jesień”, które jest także jednym ze źródeł rozwijającej się od lat 60. kolekcji Galerii. Dziś obejmuje ona ponad sześćset dzieł – zarówno klasyków współczesności, jak i młodych zdolnych (charakter tych zbiorów dobrze pokazuje wydany przed dwoma laty album).

Trwają właśnie prace jury tegorocznego Biennale, które spośród ponad siedmiuset artystów zakwalifikowało już do drugiego etapu czterdziestu jeden (ich obrazy zobaczyć można na stronie internetowej galerii, można też wziąć udział w głosowaniu internautów). Wyniki i wystawę pokonkursowową poznamy na początku listopada – co nie oznacza, że BWA zamknęło na lato swoje podwoje.

Właśnie trwa wystawa grupy artystów-rezydentów, którzy przybyli do Bielska z krajów tak różnych jak Włochy, Chile, Iran i Japonia, by wziąć udział w tegorocznej edycji programu „Beyond Time / Poza Czasem”. Ich zadaniem było zmierzenie się – za pomocą dowolnej techniki – ze specyfiką miasta, w którym spędzili dwa letnie miesiące, a także z tematem, którym tym razem była pętla, czy też zapętlenie (angielskie „loop”). Warto zajrzeć na finisaż projektu (23 sierpnia o godzinie 18.00), podczas którego będzie można porozmawiać z artystami, a także pospacerować po mieście ich szlakiem. Samą wystawę oglądać będzie można do 1 września.

Podobnie jak inną prezentację – „Powrót do korzeni” (kuratorka: Izabela Ołdak), odwołującą się do początków sztuki, która pierwotnie była sposobem wyrażenia sacrum, rytuałem pomagającym wejść człowiekowi na obszar transcendencji. Jak myślą o tym współcześni twórcy z Polski, Serbii, Australii, Urugwaju i Holandii? Co łączy, a co dzieli doświadczenia tak różnych kultur?

Na koniec dobra wiadomość dla oszczędnych: do końca wakacji bilet do Galerii Bielskiej kosztuje symboliczną złotówkę.


Galeria Bielska BWA, Bielsko-Biała, ul. Trzeciego Maja 11

BYTOM: WYRAZIŚCIE

Bytomska Kronika ulokowała się w samym centrum tego przemysłowego miasta, przy tamtejszym Rynku. Powstała w 1991 r. i dziś jest jedną z najważniejszych galerii prezentujących sztukę współczesną w Polsce. To tu Zbigniew Libera i Darek Foks zrealizowali jeden z najgłośniejszych projektów III RP „Co robiła łączniczka” – pokazujący daleki od oczywistości obraz Powstania Warszawskiego. Bytomska galeria była współwydawcą głośnych „Drżących ciał” – tomu rozmów Artura Żmijewskiego z czołowymi przedstawicielami sztuki krytycznej. Tam też miała miejsce premiera „Wyjścia ludzi z miast” Libery, olbrzymiej spektakularnej fotografii nawiązującej do XIX-wiecznych malarskich panoram.

Kronika nieraz wzbudzała kontrowersje. Niektórych irytował wyraźnie lewicowy profil wielu jej projektów. Kierujący galerią starają się nie iść na kompromisy. Potrafią zaskakiwać swoimi wyborami. To w Bytomiu odbyła się przed rokiem wystawa Jacka Adamasa, na której znalazły się jego dzieła będące niemalże dosłownym zobrazowaniem tezy o odpowiedzialności rządu Donalda Tuska za katastrofę smoleńską. W tym samym czasie zaprezentowano kolejną odsłonę projektu Łukasza Surowca „Szczęśliwego Nowego Roku”, poświęconego bezdomnym.

Kronika ciekawie wychodzi poza tradycyjnie rozumiane sztuki wizualne i pokazuje je w kontekście teatru, filmu, designu i architektury. Wydobywa związki sztuki z życiem społecznym i politycznym. Często realizuje działania poza galeryjnymi pomieszczeniami, a jej meeting room, przestrzeń projektowana co roku przez innego zaproszonego artystę, jest miejscem dyskusji, koncertów, ale też salą taneczną, czytelnią i salą projekcyjną. Organizuje również cenione pobyty rezydencyjne dla artystów i kuratorów, którzy tworzą projekty nawiązujące do problemów i specyfiki regionu. W Kronice działa jedyna na Śląsku księgarnia artystyczna, a pod szyldem made in bytom organizuje nieoczywiste wycieczki po postindustrialnych terenach. Jest zatem wiele powodów, by każdy, kto wybiera się na Śląsk, tam trafił. A od kwietnia br. można zobaczyć w Kronice nowy projekt Bogny Burskiej „Co jedzą rusałki?”. Artystka postanowiła w galerii wyhodować... żywe motyle. Wkrótce zaś otwierają się kolejne wystawy.


Centrum Sztuki Współczesnej „Kronika”, Bytom, Rynek 26

OLSZTYN: MEDYTACYJNIE

W upalne lato stolica Warmii kusi turystów piętnastoma jeziorami, a także obejmującym 1100 ha lasem Miejskim, przez który przepływają Łyna i Wadąg. Jednak Olsztyn kusi również wystawami przygotowanymi przez Galerię Sztuki BWA, instytucję mieszczącą się w tym samym, okazałym budynku, co miejscowe Planetarium i Obserwatorium Astronomiczne. Do 25 sierpnia sale wystawowe opanował, objawiający się na różne sposoby, „duch kobiecości”. W Sali Głównej zobaczyć możemy „Uwikłanie w płeć – wystawę fotografii z kolekcji Joanny i Krzysztofa Madelskich”. Kobiety są bohaterkami tych zdjęć, bywają też ich autorkami, za każdym razem wskazując (albo demaskując) najróżniejsze kulturowe i popkulturowe klisze o kobiecości.

Wiele z tych zdjęć to już klasyka, jak choćby wieloznaczna „Samoidentyfikacja” Ewy Partum z 1980 r.: naprzeciw siebie stoją dwie dziewczyny, naga, z rozwianymi, długimi włosami, i szczelnie ukryta pod uniformem milicjantka ze służbowym lizakiem w ręku. Inne – jak prace Anety Grzeszykowskiej – mają szansę wejść do kanonu. Ciekawy wydaje się jeszcze jeden aspekt tej wystawy: zderzenie oka kobiety-fotografa i mężczyzny-fotografa. Bo w Olsztynie zobaczyć też możemy fotografie Tadeusza Rolkego, Edwarda Hartwiga czy Wojciecha Plewińskiego.

Drugą częścią olsztyńskiego „dyptyku wystawowego” jest subtelny, harmonijny, aideologiczny, choć dotykający kwestii podstawowych, „Szelest myśli”, projekt artystki znanej pod pseudonimem NeSpoon, działającej zazwyczaj w przestrzeni publicznej. Na wystawie zobaczyć możemy jej wypalaną w glinie „biżuterię dla miasta”, obrazy, mural z artystyczną wizją kosmosu, a przede wszystkim setki „Myśli” – drobnych, białych, porcelanowych płatków, które aż proszą się, by wziąć je do ręki i wprawić w ruch.

Wypoczywający w Olsztynie goście mogą przyprowadzić do Galerii dzieci. Przygotowano dla nich wystawę edukacyjną opartą na urokliwej książce Christiny Björk „Linnea w ogrodzie Moneta”. Jak wiadomo, wielki impresjonista to najlepszy malarz na letnie upały.


BWA, Galeria Sztuki, Olsztyn, al. Józefa Piłsudskiego 38

TARNÓW: MODERNISTYCZNIE

Niespełna dwustutysięczne małopolskie miasto w międzynarodowy obieg sztuki najnowszej wprowadził wywodzący się stąd Wilhelm Sasnal. Jednak nawet na tle tego artysty trudno nazwać działalność Biura Wystaw Artystycznych w Tarnowie (funkcjonującego w obecnym kształcie – jako instytucja miejska – od 1996 r.) prowincjonalną. Wprost przeciwnie: lokalność traktowana jest tu jako potencjał, którym można zainteresować także kogoś z zewnątrz.

Dobrym przykładem jest przywracanie pamięci o Janie Głuszaku „Dagaramie” – jednej z najbarwniejszych, ale i najbardziej tragicznych postaci powojennej tarnowskiej bohemy. Prace tego futurystycznego wizjonera, autora architektonicznych utopii, znalazły się teraz – m.in. dzięki staraniom tarnowskiego BWA – na prestiżowej wystawie „Alternative Guide to the Universe” w londyńskiej Hayward Gallery.

Uniwersalistyczny wymiar lokalności, a także umiejętność budowania „koalicji” z innymi instytucjami, odnajdujemy także w innych działaniach BWA – by przypomnieć rozbudowany, wieloaktowy projekt „Tarnów. 1000 lat nowoczesności”, którego celem było przyjrzenie się tutejszemu modernizmowi, poczynając od lat 20. ubiegłego wieku, kiedy to powstawały w Mościcach Zakłady Azotowe.

Efektem była znakomita wystawa w przestrzeni miasta, na którą złożyły się nie tylko prace artystów (m.in. Rafała Bujnowskiego, Olafa Brzeskiego, Agnieszki Polskiej, Pauliny Ołowskiej, Wilhelma Sasnala czy Moniki Sosnowskiej), ale i relikty architektury modernistycznej. Powstała książka, wydana wraz ze Stowarzyszeniem 40 000 Malarzy – nie bez powodu uznana przez Polskie Towarzystwo Wydawców za najpiękniejszą w 2010 r.

W tej chwili zobaczyć można w Tarnowie wystawę Józefa Wilkonia, jednego z najważniejszych polskich ilustratorów, którego prace znaleźć można w ponad 200 książkach dla dzieci i dorosłych. Równolegle prezentowane są nastrojowe, minimalistyczne grafiki artysty młodszego o pokolenie – Janusza Jędrzejczyka, nauczyciela w tarnowskim Zespole Szkół Plastycznych i doktoranta w krakowskiej ASP.

Warto więc do Tarnowa zajrzeć – a pamiętać trzeba, że autostrada sprawiła, iż droga jest krótsza...


Biuro Wystaw Artystycznych, Tarnów, ul. Słowackiego 1

ZIELONA GÓRA: WSZECHSTRONNIE

Zielonogórskie Biuro Wystaw Artystycznych za kilka lat będzie obchodziło półwiecze swojego istnienia. Przed laty zasłynęło z głośnych wystaw i sympozjów „Złote Grono”, stając się jedną z najważniejszych niezależnych galerii PRL-u (w stanie wojennym zostało nawet zlikwidowane). Po reaktywacji BWA organizowało przez lata Biennale Sztuki Nowej. Dzisiaj jest jednym z najciekawszych miejsc, prezentując to, co aktualnie w sztuce powstaje, nie ograniczając się do kilku wybranych nurtów czy środowisk artystycznych ani nie preferując jakiegoś jednego medium.

Jest tu miejsce zarówno na malarstwo, jak i wideo, fotografię czy instalacje. Wiele uwagi poświęca się w Zielonej Górze twórczości młodych, ale stale są tam obecni przedstawiciele starszych pokoleń. „Chciałbym, żeby była galerią przyjazną każdej dobrej sztuce. Żeby była galerią adekwatną do swego czasu” – deklarował w jednym z wywiadów jej dyrektor Wojciech Kozłowski. Wystarczy wymienić tylko kilka nazwisk artystów niedawno tam pokazywanych – Adam Adach, Wojciech Bąkowski, Sławek Pawszak, Ryszard Woźniak, Wojciech Wilczyk – by pokazać jej różnorodność.

BWA organizuje koncerty, promocje książek. W tym roku przygotowała cykl spotkań, wykładów i dyskusji o współczesnej architekturze organizowany pod hasłem „Biuro architektury”. Galeria słynie ze starannie wydawanych katalogów.

Właśnie otworzyła się wystawa niedawno zmarłego Zenona Polusa, związanego z Zieloną Górą artysty, pomysłodawcy i kuratora sześciu edycji Biennale Sztuki Nowej. Tworzył instalacje, obiekty i rysunki. Miał niekonwencjonalne pomysły. Chciał m.in. wybudować odważny w swej formie monumentalny Pomnik Przesiedlonym i Wysiedlonym w Zielonej Górze. Galeria bowiem stale pamięta o własnej przeszłości. Zobowiązuje samo miejsce. Budynek galerii został w 1965 r. zaprojektowany przez Tadeusza Wyczałkowskiego, a relief na fasadzie wykonał Marian Szpakowski, inicjator i współtwórca „Złotego Grona”. To jeden z najciekawszych budynków miasta i dobry przykład architektury późnego modernizmu w Polsce.  


Galeria BWA, Zielona Góra, al. Niepodległości 19

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, historyk i krytyk sztuki. Autorka książki „Sztetl. Śladami żydowskich miasteczek” (2005).
Krytyk sztuki, dziennikarz, redaktor, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Laureat Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy za 2013 rok.

Artykuł pochodzi z numeru TP 33/2013