Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Zanim w 1959 roku Hoffman opuści z rodzicami Polskę (razem ze stoma tysiącami zapomnianej emigracji żydowskiej tamtego czasu), poczuje pełnię dzieciństwa w Krakowie, który stanie się potem rajską krainą z przeszłości. Krainą, której odtworzenie możliwe jest tylko z największym wysiłkiem.
Jeszcze cięższą pracą będzie przejście z jednego języka, polskiego, na drugi - angielski. Jeśli język, jak mówiła na spotkaniu w Pałacu pod Baranami Hoffman, nie jest tylko narzędziem, ale też określa świadomość, żmudny proces tłumaczenia się na nowo musi trwać wiele lat.
Zmiana, spowodowana emigracją, wygnaniem (dla polskich Żydów zrobiono w latach 50. Wyjątek, pozwalając im na opuszczenie komunistycznego raju), jest wieloaspektowa.
Opuszczenie Polski to rezygnacja z pianistycznej pasji, którą w Evie Hoffman budziła pani Witeszczakowa (matka Leszka Elektorowicza), to wewnętrzne stłamszenie języka polskiego po to, by pozwolić na pojawienie się wewnętrznego języka angielskiego, to także poczucie niezrozumienia przez Amerykanów skomplikowania relacji polsko-żydowskich.
Lekarstwem mającym zagoić rany staną się książki, takie jak "Illumination", czyli literacki powrót do muzyki, jak "Sztetl", opowiadający historię miasteczka polsko-żydowskiego, jak najbardziej bodaj znana książka Evy Hoffman "Lost in Translation", gdzie tytułowe zagubienie może też oznaczać fascynację.
Kiedy Hoffman twierdzi, że nie chciała pisać książek o przeszłości, mimo potwierdzenie swojej historycznej świadomości, podaje przykład "Tajemnicy", książki, która miała być przeskokiem z przeszłości do bliskiej przyszłości. Co ważne, tematem książki są implikacje dotyczące tożsamości, jakie pojawiają się w rewolucji w myśleniu o człowieku, spowodowanej możliwością klonowania. Pytanie o to, czy kształtuje nas biologia czy psychologia, staje się więc wariacją pytania o zmianę tożsamości towarzyszącą zmianie języka.
Trudnościom językowym towarzyszy też ciężar przeszłości. Rodzice Hoffman, uratowani z Holocaustu przez Ukraińców, niosą w sobie piętno Zagłady. Pamięć Holocaustu, jak pamięć emocji w komórkach organizmu, jednocześnie jest i nie jest pamięcią drugiego pokolenia Ocalonych. Żydowskość, mówi Hoffman, to coś, co musi uhonorować nie tylko jako córka Żydów, którzy przeżyli II wojnę. Ewa, imię, które nosi, dano jej na cześć babki zamordowanej przez nazistów. W tym imieniu splata się więc problematyka Holocaustu, dziedziczenia ciężaru przeszłości i jednocześnie pierwsza trauma po przyjeździe do Kanady, kiedy nauczycielka wymawia "Eve" po angielsku, nie po polsku. Czy to inne imię nosi nadal ta sama osoba?
Drugi język nie musi zawsze wiązać się z traumą. Proces tłumaczenia się na nowo powiódł się, mówi Hoffman. Przyszła taka chwila, że zaczęła słyszeć muzykę angielskich wierszy, mogła też w końcu mówić wewnętrznym angielskim, czyli po angielsku widzieć nie tylko świat, ale swoją przeszłość. Zmiana języka nie była spowodowana chęcią odcięcia się od ciężaru żydowskości zamieszanej w dramat Holocaustu. Była skutkiem obsesji, obsesji utożsamienia się z nowym językiem/nowym otoczeniem. Jeśli "Lost in Translation" jest najpiękniejszym studium stawania się człowiekiem dwujęzycznym, to zmagania Hoffman kończą się sukcesem. Na szczęście tłamszenie języka polskiego nie było jego zabiciem, a odłożeniem na bok. Powrót do polskiego Hoffman zawdzięcza generałowi Jaruzelskiemu, który - ogłaszając stan wojenny - spowodował kolejną wielką polską emigrację. To właśnie z tamtymi Polakami Eva Hoffman rozmawia w Nowym Jorku w latach 80. Po polsku.