Przepisuję ten wiersz

Czy to nie absurdalne?

28.03.2016

Czyta się kilka minut

Wojciech Bonowicz /  / Fot. Grażyna Makara
Wojciech Bonowicz / / Fot. Grażyna Makara

W Europie wybuchają kolejne bomby detonowane przez zamachowców samobójców, w Syrii zaczął się szósty rok krwawej wojny, która pochłonęła już przeszło ćwierć miliona ofiar, miliony syryjskich uchodźców koczują w obozach na terenie Libanu, Turcji, Jordanii i innych państw – a my siadamy i przepisujemy wiersz?

W chwili, gdy strzepujesz pyłek,
jesz posiłek, sadzasz tyłek
na kanapie, łykasz wino –
ludzie giną. (…)
Ludzie giną, gdy do urny
wrzucasz głos na nowych durni
z ich nie nową już doktryną:
„Nie tu giną”.
W stronach zbyt dalekich, by nas
przejąć mógł czyjś bólu grymas,
gdzie strach lecieć cherubinom –
ludzie giną.

Akcja rozpoczęła się 15 marca w Szczecinie. Romek Zańko, jeden z jej inicjatorów, opowiada, że niektórzy, przepisując wiersz, mieli łzy w oczach. Bo przepisywać trzeba ręcznie. A przepisując ręcznie, człowiek skupia się na każdym słowie. I wtedy to, co wydawało się odległe i obce, co było „ich wojną”, staje się bliskie, jakby działo się tuż za drzwiami.

Przepisujesz wiersz – i co dalej? Możesz go komuś przekazać. On z kolei przepisze go dla kogoś innego. Wraz z wierszem krążyć będzie idea i informacja. Wiersz Josifa Broskiego w przekładzie Stanisława Barańczaka towarzyszył już wcześniej akcji „Płonące miasto”, zorganizowanej w 70. rocznicę powstania warszawskiego. Była to próba zwrócenia uwagi na tragedię syryjskich miast, na którą patrzymy dziś z podobną obojętnością, z jaką świat patrzył na zagładę Warszawy.

Akcja jest ponadpolityczna. Do stołu mogą zasiąść zarówno ci, którzy nie chcą wpuścić do Polski żadnego uchodźcy z Bliskiego Wschodu, jak i ci, którzy przygotowują się na ich przyjęcie. Akcja ma nam uświadomić, że coś zrobić musimy: nie wystarczy mówić „nie” przybyszom. Opinia publiczna powinna naciskać na polityków, żeby zaangażowali się w rozwiązanie syryjskiego konfliktu (potrwa to lata, ale bez oddolnej presji potrwać może znacznie dłużej). Trzeba wspomóc polskie organizacje, które już działają wśród uchodźców z Syrii: Caritas, Polską Akcję Humanitarną, Polską Misję Medyczną czy Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej. Dlatego na stołach, przy których ochotnicy przepisują wiersz Brodskiego, leżą też informacje o ich działalności (można ich szukać także na stronie: przepisujetenwiersz.pl).

Tylko tyle i aż tyle. 31 marca wiersz będzie przepisywany w Muzeum Powstania Warszawskiego. 14 kwietnia chcemy podobną akcję zorganizować w Krakowie – w ramach Strefy Tischnera. Pomysł może podjąć każdy: można tego typu akcję zorganizować w szkole, w kawiarni, w duszpasterstwie. Można przepisać wiersz w domu i fotokopię powiesić na Facebooku.

Coś musimy zrobić. Czekać, co się stanie, po prostu nam nie wolno. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, publicysta, stały felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Jako poeta debiutował w 1995 tomem „Wybór większości”. Laureat m.in. nagrody głównej w konkursach poetyckich „Nowego Nurtu” (1995) oraz im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1995), a także Nagrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 14/2016