Prywatyzacja Kościoła

30.11.2020

Czyta się kilka minut

Kościoły pustoszeją, rodzice wypisują dzieci z katechezy, młodzież protestuje na ulicach przeciwko zaostrzeniu prawa o ochronie życia „od poczęcia aż do naturalnej śmierci” i przeciwko władzy, a Franciszek nie tylko szeregowych księży, ale również biskupów i kardynałów odsyła ad statum laicalem. Nawiasem mówiąc, dlaczegoż to odesłanie do stanu świeckiego ma być najwyższą karą? Bycie świeckim to coś gorszego od bycia duchownym? Źle się dzieje w państwie duńskim.

Przyczyn takiego stanu jest wiele, ale jedną z najważniejszych jest uprzedmiotowienie i sprywatyzowanie sakramentów, co łatwo zauważyć, ale uznać znacznie trudniej. Wystarczy posłuchać zapowiedzi intencji, w jakich będą odprawiane msze. Najczęściej chodzi o zdrowie i „zbawienie wieczne dusz zmarłych”. Na wiosnę: o matury i egzaminy na studia. W czasie suszy o deszcz, o pogodę na wakacje, w czasie epidemii o jej odwrócenie itp. W tych i innych intencjach ofiarowujemy Bogu również nowenny, spowiedź i komunię, pielgrzymki, posty itd. Tym sposobem liturgia, zamiast być czasem wsłuchiwania się w to, co dzisiaj i tutaj mówi Duch Kościołowi, staje się monetą przetargową. Ofiarowujemy Bogu mszę, jakby to była rzecz, prezent, boję się powiedzieć, że łapówka. Dzięki temu Bóg, miejmy nadzieję, bo pewności nie ma, popatrzy na nas przyjaźniejszym okiem i udzieli nam łask, których potrzebujemy. Najczęściej dotyczących naszej ziemskiej prosperity.

Idę do kościoła i gorliwie się modlę, a nawet płacę za modlitwę kapłanom, gdyż mam sprawę do załatwienia. Idę z takim nastawieniem, z jakim wybieram się do sklepu czy urzędu. A jak już dojdę, broń Boże przeszkadzać mi w modlitwie. A najczęściej przeszkadzają nam ludzie. Słyszy się nieraz, że w pustym kościele modli się najlepiej. Cisza, cichutka muzyka organowa, w lecie chłód, zimą ciepełko, wtedy tak, wtedy jestem najbliżej Boga – tymczasem kościół jest domem zgromadzenia i wspólnotowego modlenia się, a nie prywatną kaplicą. Ale cóż, jak w kościele ma się zgromadzić wspólnota, skoro jej po prostu nie ma? Istnieją katolicy, ale nie istnieje Kościół. Ten proces prywatyzowania Kościoła i uprzedmiotowienia liturgii zaczął się w chwili, kiedy religia stała się państwowotwórczą ideologią, a Kościół jedną z państwowych instytucji. Być może ten etap w rozwoju Kościoła i państwa był potrzebny, ale dzisiaj już nie do utrzymania. Skutek? Chrzest, sakramenty stały się wydarzeniem rodzinno-towarzyskim i państwowym – ale nie są kościołotwórcze. Jak, bo nie czym, zostaliśmy ochrzczeni? Żywym Świętym Duchem czy tylko wodą? ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezuita, teolog, publicysta, poeta. Autor wielu książek i publikacji, wierszy oraz tłumaczeń. Wielokrotny laureat nagród dziennikarskich i literackich.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 49/2020