Próba pana Deutscha

Kto opowiada? Marek Deutsch, sympatyczny nieudacznik, absolwent Akademii Teologii Katolickiej i niespełniony artysta, cierpiący na chroniczny brak pieniędzy.

09.09.2019

Czyta się kilka minut

Ma trzy byłe żony i dwie córki, z których druga, maturzystka, zaszła właśnie w ciążę. Deutsch mieszka teraz w nędznej kawalerce z dwoma pięknymi kotami (to jedyny plus!), pracuje jako ochroniarz i dorabia jako plastyk-konserwator, co zawdzięcza zamożnemu koledze z czasów jeszcze przedszkolnych. Monotonną egzystencję przerywa telefon z kancelarii adwokackiej Piękoś i Kuczerba. No i się zaczyna...

Kiedy w 2015 r. Maciej Hen wydał „Solfatarę”, olbrzymią powieść dziejącą się w XVII-wiecznym Neapolu, zapanowała konsternacja. Co to za wycieczki w egzotyczną dla nas przeszłość? – pytano, choć uniwersalizm tamtej historii był oczywisty, a Nagroda Gombrowicza zasłużona. Akcja nowej książki toczy się tu i teraz, w Polsce, zachodniej Ukrainie i Rumunii. Adwokaci informują Deutscha, że ma szanse na spadek po odległym przodku: kawałek ziemi, tyle że... na rumuńskiej Bukowinie. Są dwa problemy: drugi spadkobierca, skądinąd dawny przyjaciel narratora, przepadły gdzieś w Meksyku, i konieczność podróży celem odnalezienia dokumentów. Deutsch jest zdumiony – przecież pochodzi z rodziny żydowskiej, a jego przyjaciel to herbowy szlachcic, skąd więc wspólni przodkowie? I skąd Bukowina? Znęcony jednak pożyczką i możliwością skorzystania z samochodu (swój dawno stracił), decyduje się wyruszyć na poszukiwanie.

Nie chcę psuć czytelnikowi przyjemności z rozwikływania intrygi ani spalić zakończenia. „Deutsch” to zresztą książka wielopiętrowa. Podróż bohatera – opisywana z reporterską szczegółowością, zaludniona żywymi postaciami – jest zarazem wyprawą w przeszłość rodzinną i społeczną, a także rekapitulacją własnej biografii, okołomarcowego antysemityzmu, dawnych przyjaźni i miłości. Budując tę narrację, Maciej Hen prowadzi autoironiczną grę (Marek Deutsch to jego rówieśnik, data urodzenia Deutscha-seniora też jest znacząca) i bawi się aluzjami. Kto był pierwowzorem profesora Władysława Lubicza-Powoyskiego, kto – skandalisty Wrotyliana, a kto – pisarza Ignacego Gleba, któremu Powoyski mentorował? Całość zaś, nad którą patronat mógłby przyjąć Jan Potocki, można czytać jak faustowską przypowieść o kusicielskiej próbie, z której Marek Deutsch wychodzi zwycięsko. ©℗

Maciej Hen, DEUTSCH DLA ŚREDNIO ZAAWANSOWANYCH, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2019, ss. 542.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 37/2019