Poza kategoriami

Jacek Dukaj swym talentem i pracowitością unieważnił podziały istniejące w przestrzeni naszego życia literackiego.

30.09.2008

Czyta się kilka minut

Jacek Dukaj /fot. Szymon Sokół/Wikipedia/GNU /
Jacek Dukaj /fot. Szymon Sokół/Wikipedia/GNU /

Dotychczasowa droga twórcza urodzonego w 1974 r. Jacka Dukaja przypomina ścieżkę, po której kroczy wybraniec.

***

Najpierw był nazywany cudownym dzieckiem polskiej fantastyki. Nie bez powodu - zadebiutował opowiadaniem jako szesnastolatek, pisał we wczesnej młodości dużo i z sukcesem, w wieku 23 lat ogłosił pierwszą książkę. Szybko obdarzono go godnością sukcesora Stanisława Lema. Równie szybko przekroczył mury "getta" twórców i miłośników fantastyki, przechodząc pod skrzydła Wydawnictwa Literackiego, publikując powieści, którymi zaczęli się interesować krytycy i czytelnicy - jak się o nich (o nas) mówi - głównego nurtu. Ukoronowaniem tego etapu stała się publikacja "Lodu", imponującej powieści, której nie sposób było przegapić, i to nie tylko z powodu jej objętości (1045 stron). Jury Nagrody Kościelskich przyznając Dukajowi swoje wyróżnienie właśnie za tę powieść przypieczętowało to, co przypieczętować należało. Siłą autorytetu potwierdziło tę oto prawdę, że Jacek Dukaj to jeden z najważniejszych polskich pisarzy ciągle jeszcze młodego, a może już średniego pokolenia, że to twórca jak najbardziej "ogólnoludzki".

Miano "ogólnoludzki", sprawiające wrażenie żartobliwego, nie pojawiło się tu przypadkowo. W naszej kulturze literackiej różnice między literaturą popularną i literaturą artystyczną nadal są silnie odczuwane. Przekonanie, że twórca fantastyki jest pisarzem jeśli nie z definicji gorszym, to nie do końca poważnym, jest całkiem powszechne, a dążenia emancypacyjne najzdolniejszych i najbardziej świadomych "fantastów", szukających porozumienia z odbiorcami spoza zbiorowości fanów fantastyki, czyli tzw. fandomu, wydają się w pełni zrozumiałe.

O tym, że główny nurt i krąg fantastyki to ciągle dwa odrębne światy, niechaj przekona nas pewien drobiazg, związany zresztą z recepcją Dukajowego "Lodu". Oto jeden z recenzentów tej powieści w komentarzu zamieszczonym w liczącym się tygodniku wyznał szczerze, że "Lód" jest pierwszym dziełem Dukaja, które przeczytał. A zdecydował się na lekturę - jak wyjaśnia - ponieważ pod koniec 2007 r., kiedy powieść ta się ukazała, zrobiło się o niej głośno. Trudno sobie wyobrazić podobne wyznanie uczynione w związku z pojawieniem się siódmej książki - powiedzmy - Andrzeja Stasiuka czy Olgi Tokarczuk ("Lód" jest siódmą pozycją książkową w dorobku Dukaja). Rzeczywiście - "fantastów" wolno nie czytać, no chyba że zrobią coś wyjątkowego, na przykład opublikują bardzo grubą książkę, która stanie się najchętniej kupowanym prezentem pod choinkę.

Tajemnica sukcesu autora "Lodu" polega na tym, że talentem i pracowitością poniekąd unieważnił istniejące w przestrzeni życia literackiego podziały komunikacyjne, a i w jakiejś mierze instytucjonalne. "Lód" został przecież uhonorowany Nagrodą im. Janusza A. Zajdla, najważniejszym w kraju wyróżnieniem w dziedzinie fantastyki (nawiasem mówiąc, nasz autor w ciągu ośmiu lat zdobył aż pięć "Zajdli"), teraz przyszła Nagroda Kościelskich. Dla "fantastów" Dukaj jest mistrzem nad mistrzami i tym, któremu udało się wyjść poza "getto"; w oczach krytyki głównonurtowej jednym z tych - obok Marka S. Huberatha i być może późnego Sapkowskiego - których po prostu warto czytać. Mówiąc precyzyjnie, jednym z nielicznych, z którymi warto się męczyć. Bo też nie da się ukryć, że nowsza proza Dukaja to literatura dość wymagająca, także na poziomie stylistycznym (liczne neologizmy, wymyślone gramatyki czy - tak jak w "Lodzie" - szafowanie rusycyzmami dla uwiarygodnienia fabuły).

***

W wywiadach pochodzących z ostatnich kilku lat laureat Nagrody Kościelskich często prosił swoich rozmówców, aby łaskawie uwzględnili fakt, że dawny Dukaj (ten sprzed 6-7 lat) nie jest aktualnym Dukajem. Nie chodzi o to, że pisarz wstydzi się literackich początków; gdyby tak było, nie wznawiałby debiutanckiego "Xavrasa Wyżryna" i kolejnej książki, opublikowanego po raz pierwszy w roku 2000 tomu opowiadań "W kraju niewiernych". Idzie o to, że Dukaj jest pisarzem, który wyjątkowo intensywnie pracuje nad sobą, doskonali warsztat, coraz wyżej, jeśli idzie o zakrój problemowy i wiedzę naukową, ustawia poprzeczkę. Ale robi coś jeszcze - coraz chętniej, począwszy do "Extensy", krótkiej powieści z roku 2002, sięga po konwencje literackie spoza pola fantastyki. Obszerna powieść "Czarne oceany" (2001) jest jeszcze utworem w miarę czystym gatunkowo, reprezentuje tzw. twardą SF, w odmianie zwanej cyberpunkiem. We wspomnianej "Extensie" natomiast odzywają się pisarskie koncepty, które można by skojarzyć z sagą rodzinną czy - szerzej - z powieściową mitografią lub literackim psychologizmem. Podobnie sprawy się mają w "Innych pieśniach" (2003) i "Perfekcyjnej niedoskonałości" (2004). Najbardziej zaawansowanym pod tym względem jest rzecz jasna "Lód", w którym do głosu doszły konwencje literackie z przełomu XIX i XX w.

Warto przy okazji przypomnieć, że jakiś czas przed ogłoszeniem tej powieści Dukaj opublikował swoisty manifest "Lament miłośnika cegły", w którym przedstawił się jako zwolennik tradycyjnej, XIX-wiecznej prozy, z epickim oddechem tak wielkim, że aż dech zapiera.

Wracam do sprawy sukcesji po Stanisławie Lemie. Różnie można ją rozumieć, choć oczywiście trudno szukać jakichkolwiek związków między pisarstwem Lema i Dukaja w obrębie poetyki bądź tematyki. Chciałbym zwrócić uwagę na powinowactwo, o którym być może nie należałoby wspominać, by nie uchybić elegancji, w tekście okolicznościowo-laudacyjnym. Otóż pisała przed laty Małgorzata Szpakowska: "Wybór science fiction stanowił nie tylko pomyłkę teoretyczną, lecz w praktyce pod pewnymi względami okazał się dla pisarza kulą u nogi. Uprawiając gatunek podrzędny, co więcej: czując się zidentyfikowany z tym gatunkiem, Lem nieustannie dowodzić musi własnej pierwszorzędności". Jak wiemy, autor "Solaris" dowiódł jej z olśniewającym skutkiem. Dukaj również wykazał własną pierwszorzędność, acz zapewne swojej młodzieńczej decyzji o wstąpieniu do gildii "fantastów" nie nazwałby pomyłką. W jaki sposób wykazał?

***

Nie tylko w fantastyce, ale i w literaturze jako takiej metody są zawsze takie same: odwaga i potęga wyobraźni, erudycja i ambicja, ciągła chęć przekroczenia samego siebie, pobicia własnych oraz cudzych rekordów pisarskich. Jacek Dukaj posługuje się tymi sprawdzonymi metodami. Tegoroczny werdykt jury Nagrody Kościelskich dowodzi, że z niezłym skutkiem.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 40/2008