Gruzini chcą do Europy. Entuzjazmu społeczeństwa nie podzielają przywódcy

Ponad trzy czwarte Gruzinów opowiada się za przyłączeniem do Unii Europejskiej i NATO. Przed parlamentem demonstrowały ponad stutysięczne tłumy.
w cyklu STRONA ŚWIATA

08.07.2022

Czyta się kilka minut

Protesty w Tbilisi, 3 lipca 2022 r. Fot. VANO SHLAMOV/AFP/East News /
Protesty w Tbilisi, 3 lipca 2022 r. Fot. VANO SHLAMOV/AFP/East News /

Trzeciego lipca upłynął termin ultimatum, jakie uliczni demonstranci postawili gruzińskiemu premierowi i jego rządowi. Żądali, by podał się do dymisji i przekazał władzę nowemu, tymczasowemu rządowi narodowej zgody, który – złożony z fachowców, a nie polityków – wprowadziłby w Gruzji reformy, niezbędne, by została ona oficjalnie uznana za kandydatkę do Unii Europejskiej.

Gorycz czerwcowa

Zapatrzonym w Zachód Gruzinom czerwiec przyniósł same rozczarowania i upokorzenie. W połowie miesiąca Rada Europy i Komisja Europejska uznały, że Gruzja, pukająca od kilkunastu lat do europejskich bram, nie nadaje się nawet na kandydatkę do UE.


Pospieszny do Brukseli. Gruzja i Mołdawia ubiegają się o przyjęcie do UE


 

Jednocześnie statut ten przyznano Ukrainie i Mołdawii. Gdyby nie napaść Rosji na Ukrainę, Gruzini nie wystąpiliby nawet z taką prośbą. Otwarty konflikt Rosji z Zachodem sprawił jednak, że Unia Europejska w trybie nadzwyczajnie uproszczonym i pilnym postanowiła nadać Ukrainie status kandydatki, a korzystając z okazji, Mołdawia i Gruzja również postanowiły o to poprosić. Prośba Mołdawii została przyjęta, ale Gruzja została odprawiona z kwitkiem.

Jakby tego było mało, na początku czerwca Parlament Europejski przyjął rezolucję niezobowiązująco rekomendującą Unii Europejskiej wprowadzenie sankcji przeciwko niekoronowanemu królowi Gruzji, 66-letniemu miliarderowi Bidzinie Iwaniszwilemu, który w 2012 roku wyniósł do władzy utworzoną za własne pieniądze partię Gruzińskie Marzenie.

„Marzyciele” wygrali od tego czasu wszystkie wybory w Gruzji (jesienią 2020 roku, po raz trzeci z rządu, rzecz w Gruzji bez precedensu, zwyciężyli w wyborach do parlamentu) i rządzą w Tbilisi do dziś.

Iwaniszwili był premierem tylko przez pierwszy rok rządów, w latach 2012-13, po czym ogłosił, że wycofuje się z polityki, ponieważ jego celem było jedynie odsunięcie od władzy prezydenta Micheila Saakaszwilego (2003-2013) i jego Zjednoczonego Ruchu Narodowego (2003-2012), którym zarzucał polityczne awanturnictwo prowadzące do wojny z Rosją w 2008 roku, dyktatorskie zapędy i korupcję. W 2018 roku Iwaniszwili wrócił do polityki i objął stanowisko szefa rządzącej partii, ale złożył je w styczniu 2021 roku i ponownie ogłosił swoje rozstanie z polityką.

Parlament Europejski uznał jednak, że bez względu na to, czy sprawował jakiś urząd czy nie, Iwaniszwili i tak samowładnie rządził Gruzją, podejmując najważniejsze decyzje, nie ponosząc za nic odpowiedzialności i wyznaczając swoich byłych pracowników na ministrów i premierów (obecny premier Irakli Garibaszwili był niegdyś sekretarzem Iwaniszwilego). Parlament Europejski przypomniał, że Iwaniszwili dorobił się bogactwa podczas kompradorskiej prywatyzacji ZSRR w latach 90., wciąż utrzymuje niejasne powiązania z Kremlem i że z jego powodu Gruzja z demokracji stacza się w oligarchię prześladującą politycznych przeciwników i dławiącą wolność słowa.

Także madrycka narada NATO, w którą pojechał premier Garibaszwili, nie dała Gruzji żadnej nadziei na jej przyjęcie do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Żeby nieco osłodzić czerwcową gorycz Gruzinom, przekonanym święcie, że ze wszystkich państw wyrosłych na gruzach ZSRR najbliżej Europy jest właśnie Gruzja – no, może z wyjątkiem Litwy, Łotwy i Estonii, przyjętych do Unii Europejskiej i NATO – Rada Europy zapowiedziała, że jeśli do końca roku wdrożą niezbędne reformy i zaprowadzą porządek w polityce, gospodarce i sądach, a posłani na Kaukaz rewizorzy z Komisji Europejskiej uznają postęp za wystarczający, Gruzja, tak jak Ukraina i Mołdawia, zostanie uznana za oficjalną kandydatkę do Unii Europejskiej.

Dwanaście prac Heraklesa

Unia Europejska przedstawiła Gruzji 12 warunków, od spełnienia których zależeć ma, czy nadaje się do rodziny europejskiej czy nie. Najtrudniejszym z nich może okazać się żądanie, by Gruzini postarali się ostudzić swoje emocje i nauczyli współpracować z tymi, których mają za najgorszych wrogów. Inaczej, ostrzegła Unia, polityczna polaryzacja nie raz już groziła paraliżem gruzińskiego państwa i jego instytucji.

Równie trudny do spełnienia może okazać się warunek przejrzystości polityki i jej „deoligarchizacji”, czyli uniemożliwienia bogaczom, jak Iwaniszwili, kupowania sobie politycznych partii, polityków, politycznych wpływów i dzięki nim wpływania na najważniejsze decyzje dotyczące bezpieczeństwa i gospodarki.

Unia Europejska chce też, by Gruzini odebrali politykom kontrolę nad sądownictwem i zmusili ich do poszanowania niezależności instytucji państwowych, a także przyjęli ordynację wyborczą, która umożliwi przeprowadzanie wolnych, uczciwych i sprawiedliwych wyborów (Gruzja odchodzi od dotychczasowego systemu większościowo-proporcjonalnego na rzecz proporcjonalnego).

Europa oczekuje także, że Gruzja przestrzegać będzie równouprawnienia płci, dbać o prawa mniejszości, zapewni wolność słowa i swobodę działania dziennikarzy, nasili walkę z przemocą rodzinną i wobec kobiet, korupcją i przestępczością zorganizowaną. Komisja Europejska zaleca też gruzińskim władzom, by przy podejmowaniu najważniejszych postanowień dotyczących losów państwa zasięgały opinii obywateli i możliwie jak najbardziej włączały ich w państwowe sprawy.

Usłyszawszy żądania Europy, Gruzini, osobno rząd i opozycja, ogłosili natychmiast, jak zamierzają je do końca roku spełnić. Zwykli obywatele, mający powyżej uszu trwających od lat kłótni rządu i opozycji w każdej sprawie, wyszli na ulice, by zmusić polityków do oprzytomnienia.

Tbilisi chce do Europy

Na wieść, że Gruzji odmówiono nawet statusu kandydatki do Unii Europejskiej (proces wstępowania do Unii może zająć lata), na ulice gruzińskiej stolicy wyległ wielotysięczny tłum. Demonstranci oskarżali rządzące elity, rząd, ale także opozycję, o to, że żądza władzy i wojna między Iwaniszwilim i Saakaszwilim zepchnęły w cień dobro państwa, że dla niekończących się sporów o wszystko poświęcili państwowe sprawy, demokrację i swobody obywatelskie.

Na przełomie czerwca i lipca na alei Rustawelego, przed parlamentem, demonstrowały ponad stutysięczne tłumy (na zdjęciu). Na ulicę wyprowadził je ruch obywatelski Hańba, zawiązany przed trzema laty przez działaczy praw człowieka, dziennikarzy i ludzi mających powyżej uszu rodzimej polityki i polityków. Na początku lipca, na wiecu przed parlamentem, ogłosili powstanie nowego ruchu: Do domu! Do Europy!.

Na początku lipca jeden z przywódców Hańby, były dziennikarz telewizyjny Szota Digmelaszwili, przedstawił plan reform przygotowany przez siedem największych pozarządowych organizacji. Dzięki wprowadzeniu reform, zdaniem ich autorów, Gruzja spełniłaby warunki, by stać się częścią Europy. Digmelaszwili oskarżył rządzących „marzycieli” o pogwałcenie konstytucji Gruzji, w której zapisano, że strategicznym celem gruzińskiego państwa jest przystąpienie do wspólnoty europejskiej. Zażądał też ustąpienia premiera Garibaszwilego oraz jego rządu i powołania w jego miejsce tymczasowego rządu zgody narodowej, którego jedynym zadaniem byłoby spełnienie 12 warunków Unii Europejskiej. Dodatkowo, w imię przerwania politycznej wojny domowej, ruch Hańba i organizacje pozarządowe wezwały „marzycieli”, by w geście dobrej woli oddali opozycji przewodnictwo połowy komisji parlamentarnych.

Europejskie iluzje

Garibaszwili odmówił złożenia urzędu, a z warunków Europy „marzyciele” za najważniejszy uznali ten dotyczący zaprzestania politycznej wojny. „Jeśli zapanuje między nami zgoda, wszystkie pozostałe problemy same się rozwiążą – oświadczył szef „marzycieli” Irakli Kobachidze. – Dlatego proponujemy wprowadzenie moratorium na agresję w politycznym dialogu i wzywamy opozycję, a także organizacje pozarządowe i dziennikarzy, by do końca roku wstrzymały się z atakami na rząd i podważaniem jego prawowitości. Proponujemy też powołanie w parlamencie stosownych grup z udziałem opozycji i działaczy społecznych, które będą pilnować, by moratorium to było przestrzegane. Inne grupy, również z udziałem opozycji, zajęłyby się przygotowaniem niezbędnych reform i ustaw je wprowadzających. Pracę zaczęlibyśmy we wrześniu, a do końca listopada ze wszystkim byśmy się uporali”.

„Marzyciele” zignorowali plan reform przedstawiony przez Hańbę i orzekli, że domagając się ustąpienia rządu Garibaszwilego, organizacje pozarządowe dowiodły tylko, że działają ręka w rękę z najzajadlejszą opozycją, „narodowcami” Saakaszwilego. Im zaś nie idzie wcale o żadną eurointegrację – powiedział Kobachidze – tylko o pretekst do nowej ulicznej awantury, rewolucji, obalenia legalnych władz i przejęcia władzy.

„Narodowcy” i inne partie opozycyjne za najważniejszy z warunków Europy uznały „deoligarchizację” gruzińskiej polityki. „W języku gruzińskim oznacza to usunięcie Iwaniszwilego i jego świty, w tym również Garibaszwilego, z polityki” – oświadczył Giorgi „Giga” Bokeria, szef opozycyjnej Europejskiej Gruzji, umiarkowanych rozłamowców, którzy odłączyli się od radykalniejszych „narodowców”.


Podkast Powszechny: Jagielski Story. W tym cyklu przyglądamy się światu z bliska. Co dwa tygodnie informacje o najważniejszych wydarzeniach przeplatają się tu z historiami i anegdotami z podróży i pracy jednego z najwybitniejszych polskich reporterów i korespondentów wojennych.


 

„Marzyciele” w ogóle nie uważają, by mówiąc o „deoligarchizacji” Europa miała na myśli Iwaniszwilego. „Europie nie idzie o tych, którzy mając pieniądze idą do polityki, ale tych, którzy idą do polityki, żeby pieniędzy się dorobić” – tłumaczą „marzyciele” i przekonują, że „oligarchami” w Gruzji byli raczej Saakaszwili i jego „narodowcy”. Przebywający od jesieni w więzieniu Saakaszwili przygotował zaś za kratami projekt prawa, które wykluczałoby z polityki bogaczy, których majątek przewyższa 5 proc. majątku gruzińskiego państwa. Majątek Iwaniszwilego szacuje się na co najmniej czwartą część majątku Gruzji (znudzony więzienną rutyną Saakaszwili napisał też plan utworzenia gruzińsko-abchaskiej federacji, który ma przekonać zbuntowaną prowincję do rezygnacji z secesji i pogodzenia się z Gruzją).

Opozycyjne partie wykpiły plan Kobachidzego i „marzycieli”. „To strata czasu. Kobachidzemu się wydaje, że wystarczy powołać odpowiednią komisję i problem się rozwiąże – powiedziała opozycyjna posłanka. – Rządzą dziesięć lat i nie przygotowali Gruzji do wstąpienia do Europy. W pół roku tym bardziej im się to nie uda”.

Gra pozorów

Organizacje pozarządowe, a także tbiliskie instytuty badawcze kaukaskiej polityki obawiają się, że rząd Garibaszwilego będzie się starał jedynie pozorować oczekiwaną przez Europę współpracę z opozycją, a zmiany, jakie do końca roku przeprowadzi, będą miały charakter jedynie kosmetycznych poprawek, muśnięć, niczego tak naprawdę nie zmieniających.

„Rządzący będą udawać, że starają się ze wszystkich sił spełnić warunki Europy, ale zrobią wszystko, żeby tak naprawdę ich nie wypełnić” – powiedział internetowej gazecie „Węzeł kaukaski” tbiliski analityk Nika Czitadze. „W Gruzji będą mogli wtedy załamywać ręce, że zrobili co mogli, ale dla Europy to wciąż mało, że to Zachód nie chce Gruzji, a nie Gruzja Zachodu”.


W każdy piątek nowy tekst Wojciecha Jagielskiego w cyklu Strona Świata


 

Zdaniem badaczy tbiliskiej polityki taka gra pozorów pozwoli Gruzji zachować wizerunek kraju aspirującego do zachodnich wartości, a jednocześnie nie drażnić Rosji, od której gruzińska gospodarka pod rządami „marzycieli” popadła w całkowitą zależność. Dodatkowo obarczenie opozycji winą za polityczną agresję i wojnę pozwoli rządzącym nie spełnić także warunku „deoligarchizacji” polityki, co umożliwi Iwaniszwilemu panowanie tak długie, jak uzna to za potrzebne.

Gra pozorów „marzycieli” złości Salome Zurabiszwili, wybraną dzięki ich poparciu na stanowisko prezydenta kraju. Urodzona we Francji w rodzinie gruzińskich emigrantów, wróciła do Gruzji w 2003 roku jako szefowa francuskiej ambasady w Tbilisi. Saakaszwili przekonał ją i Francuzów, by zamiast francuską ambasadą pokierowała gruzińską dyplomacją.

Przyglądając się z prezydenckiego fotela wojnie „marzycieli” z „narodowcami” i widząc, jak zagraża ona europejskim aspiracjom Gruzji, Zurabiszwili apeluje do wrogich obozów, by się opamiętały i przestały kierować się wyłącznie partyjnym interesem, by nie pozwoliły, żeby Gruzja stała się zakładniczką wrogości między Saakszwilim i Iwaniszwilim.

Prezydent Zurabiszwili, będącą zdeklarowaną zwolenniczką prozachodniej polityki Gruzji, zaniepokoiła niedawna awantura w szeregach „marzycieli”. Trzech ich posłów złożyło mandaty i wystąpiło z partii, oskarżając ją, że dążąc do integracji Gruzji z Unią Europejską wciąga ją w kolejną wojnę z Rosją. „Jest tylko jeden warunek, od którego zależy, czy nas przyłączą do Unii Europejskiej czy nie – rozpowiadają buntownicy. – Przyłączą, jeśli my przyłączymy się do zachodnich sankcji przeciwko Rosji, a w ukraińskiej wojnie staniemy po stronie Zachodu”.

Zurabiszwili publicznie zaczęła się zastanawiać, czy za schizmą trzech posłów nie stała aby intryga „marzycieli”. Pozwalają, by buntownicy atakowali Unię Europejską i zaangażowanie Zachodu w ukraińską wojnę, mówią głośno to, czego im samym robić nie wypada, by nie wywołać ulicznej rewolucji i nie narazić się do reszty Zachodowi.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, pisarz, były korespondent wojenny. Specjalista od spraw Afryki, Kaukazu i Azji Środkowej. Ponad 20 lat pracował w GW, przez dziesięć - w PAP. Razem z wybitnym fotografem Krzysztofem Millerem tworzyli tandem reporterski, jeżdżąc wiele lat w rejony… więcej