Pomniki niezgody

Czy wejście jakiegoś kraju do Unii Europejskiej mogą zablokować wydarzenia sprzed paru tysięcy lat? Owszem, ale pod warunkiem, że określają one tożsamość sąsiednich narodów. Tak jest w przypadku Macedonii.

19.05.2009

Czyta się kilka minut

Gdy na początku maja macedońska gazeta "Dnevnik" poinformowała, że władze miejskie Skopje (stolicy kraju) zamówiły we Włoszech olbrzymi pomnik Aleksandra Macedońskiego, nic nie zapowiadało międzynarodowej awantury. Pomnik wodza starożytnych Macedończyków, siedzącego na ulubionym rumaku Bucefale, stanie na głównym placu. Będzie imponujący: 22 metry, tyle co ośmiopiętrowy budynek. Poinformowano też, że autorka projektu pracuje już nad kolejną statuą: Filipa II, ojca Aleksandra.

Budowa obu pomników to część prowadzonej przez władze Macedonii "akcji afirmacyjnej" wobec Macedonii starożytnej, którą przedstawia się jako część narodowego dziedzictwa. W 2007 r. port lotniczy w Skopje nazwano imieniem Aleksandra Macedońskiego, a w hali lotniska umieszczono wielką kamienną głowę patrona. A na początku tego roku rząd zapowiedział ochrzczenie imieniem Aleksandra planowanej najważniejszej autostrady w kraju. Wszystkie te działania są częścią "wojny o tożsamość" - z Grekami, którzy od lat także promują macedońskie motywy, przez własne pomniki czy nazwy.

"Zagrożenie" z północy

Gdy po opublikowaniu informacji o pomniku Aleksandra wybuchła kolejna awantura i Grecy zaczęli protestować, macedoński rzeźbiarz Blaguje Cuskov rzekł żartobliwie: "Zastanawiam się, dlaczego on musi mieć takie rozmiary? Może po to, żeby Grecy w Atenach zobaczyli, że mamy własnego Aleksandra?".

Humor humorem, ale spór o "prawa własności" do starożytnej Macedonii tylko pozornie jest groteskowy. Permanentny kryzys w relacjach Aten i Skopje doprowadził już do zablokowania procesu akcesyjnego Macedonii z NATO i Unią Europejską. Skopje nie może zacząć negocjacji z Unią i zostać członkiem Paktu, bo Grecja nie godzi się na to aż do momentu uregulowania kwestii nazwy Macedonii. Ta zaś kwestia jest związana z problemem kontestowania przez sąsiadów Macedonii istnienia narodu macedońskiego - co trwa zresztą już, w różnym natężeniu, od blisko 130 lat. I tak wojna o macedońską tożsamość - kiedyś zbrojna, dziś bezkrwawa - zyskuje nowy europejski wymiar.

Według Aten "Macedończycy" to nazwa starożytnego ludu greckiego (lub zhellenizowanego), dlatego używanie jej przez słowiańskich Macedończyków jest próbą zawłaszczenia części greckiego dziedzictwa. Współcześni Grecy nie chcą dzielić tej tradycji ze współczesnymi Macedończykami. Uważają też, że posługując się nazwą "Macedonia" północny sąsiad zagraża integralności terytorialnej Grecji, gdyż większość historycznej Macedonii jest dziś grecka. Jako dowód przypominają wsparcie jugosłowiańskich komunistów dla separatystycznej partyzantki macedońskiej podczas wojny domowej w Grecji (1946-49). To rzekome zagrożenie dla bezpieczeństwa Grecji jest dziś - delikatnie mówiąc - mało wiarygodne, biorąc pod uwagę nie tylko aspekty międzynarodowe, ale choćby tylko przewagę militarną, ekonomiczną i demograficzną Aten.

Czytaj także: Historia Macedonii w pigułce

Poza tym, mimo że Grecja jest członkiem Unii, neguje występowanie u siebie mniejszości narodowych - w tym Macedończyków. Choć część Słowian mieszkających w greckiej Macedonii nie czuje się Macedończykami, to wielu z nich ma macedońską tożsamość - ale nie może jej afirmować. Grecja pozostaje głucha nawet na kilka orzeczeń Trybunału w Strasburgu w sprawie łamania przez nią praw mniejszości macedońskiej.

Znaki zapytania

Na początku lat 90., po rozpadzie Jugosławii i powstaniu niepodległej Macedonii, Grecja wprowadziła przeciw niej embargo, które niemal zabiło gospodarkę macedońską. W tym czasie Grecję opanowała nacjonalistyczna gorączka, w antymacedońskich demonstracjach brały udział miliony ludzi. W 1993 r. Macedonia przystąpiła do ONZ pod tymczasową (w założeniu) nazwą "Była Jugosłowiańska Republika Macedonii" (The FYROM). Dlatego w ONZ jej przedstawiciela należy szukać pod literą "T", a nie "M". Nazwy FYROM Macedonia używa też w relacjach z Unią i NATO. Dlatego sukcesem Macedonii było uznanie jej pod konstytucyjną nazwą (Republika Macedonii) już przez ponad 125 państw.

W 1995 r. Ateny i Skopje nawiązały stosunki dyplomatyczne. W umowie ani raz nie pojawia się nazwa Macedonia (ta występuje jako "druga strona"). Ustępując, Macedonia zmieniła flagę, rezygnując ze starożytnego macedońskiego symbolu (gwiazda Verginy), kilka artykułów konstytucji (o pomocy dla Macedończyków za granicą, nienaruszającej suwerenności innych państw), i zgodziła się na negocjacje o nazwie państwa. Grecja zaś zobowiązała się do nieblokowania członkostwa Macedonii w organizacjach międzynarodowych.

Ale w 2008 r. Ateny zapowiedziały, że nie pozwolą na wejście Macedonii do NATO i na rozpoczęcie rozmów z Unią aż do uregulowania kwestii nazwy. Swą decyzję Grecy uzasadnili nadaniem imienia Aleksandra lotnisku w Skopje. W odpowiedzi Macedonia oskarżyła Grecję przed Międzynarodowym Trybunałem Arbitrażowym o złamanie umowy z 1995 r. Sytuacja uległa pogorszeniu, gdy Skopje nazwało imieniem Aleksandra autostradę... Ta polityka władz macedońskich cieszy się zresztą olbrzymim poparciem etnicznych Macedończyków, którzy odrzucają nawet ideę negocjacji.

Dziś rozmowy są w martwym punkcie. Grecja jest gotowa zaakceptować nazwę Nowa lub Górna Macedonia, ale żąda używania jej uniwersalnie, gdy Macedonia uznaje możliwość stosowania jej w niektórych organizacjach międzynarodowych. Jeszcze poważniejszą kwestią jest żądanie przez Grecję nieużywania nazw "macedoński" i "Macedończycy" na arenie międzynarodowej. Według Greków odpowiednia dla słowiańskich Macedończyków byłaby nazwa Slavo-Macedończycy. Skopje się sprzeciwia, argumentując, że Macedonia to kraj wieloetniczny, a Macedończyków jest tylko 60 proc. (rośnie za to udział Albańczyków).

Czytaj także: Historia Macedonii w pigułce

Konflikt zaczyna przybierać surrealistyczny charakter. W lutym Komisja Europejska wycofała - pod presją Grecji - ze swych dokumentów słowo "macedoński", zastępując je określeniem FYROM, a skrót MK dwoma znakami zapytania (??).

Słowiańskie spory

Także na relacje bułgarsko-macedońskie cieniem kładzie się spór o historię i rywalizacja o panteon bohaterów narodowych (np. o św. Klimenta i Nauma, wybitnych uczniów św. Cyryla i Metodego, o cara Samuiła z przełomu X/XI w., o powstańców z początków XX w.). Ale w odróżnieniu od Greków niemal wszyscy Bułgarzy - w tym elity - do dziś nie uznają Macedończyków za odrębny naród. Dla Bułgarów są oni ich rodakami, zmanipulowanymi przez jugosłowiańskich komunistów.

Dlatego Bułgarzy sprzeciwiają się użyciu pojęcia "Macedończyk" i "macedoński" w znaczeniu narodowym, za to nie mają nic przeciw używaniu ich w sensie geograficznym lub etnograficznym. Bułgaria była pierwszym krajem, który uznał niepodległość Macedonii, ale - według Sofii - jako... drugiego państwa narodu bułgarskiego. Gdy w 1999 r. Bułgaria podpisała układ o przyjaźni z Macedonią, w miejsce słów "język macedoński" użyto określenia "język konstytucyjny w Macedonii". Mimo orzeczeń Trybunału w Strasburgu, Sofia odmawia rejestracji partii mniejszości macedońskiej.

Z kolei Serbia uznaje wprawdzie odrębność narodową Macedończyków pod ich własną nazwą, ale wspiera Cerkiew serbską, która uznaje Macedonię za swój integralny obszar. Tymczasem w świecie prawosławnym kwestie polityki cerkiewnej mają ścisły związek z tożsamością narodową i państwem. Cerkiew macedońska powstała w wyniku wyłączenia z serbskiej w 1967 r. - z inicjatywy ateisty Josipa Broz Tity - w ramach jego polityki wzmacniania tożsamości Macedończyków. Nie została ona do dziś uznana przez światową wspólnotę prawosławną. W 2002 r. z inicjatywy serbskich i macedońskich duchownych powołano w Macedonii autonomiczne arcybiskupstwo, podlegające Patriarchatowi serbskiemu.

Czytaj także: Historia Macedonii w pigułce

***

Nie wszyscy Macedończycy są gotowi "umierać za macedońskość". Od wejścia Bułgarii do Unii w 2007 r. podanie o przyznanie bułgarskiego paszportu (co wymaga zadeklarowania się jako Bułgar) złożyło aż 10 proc. etnicznych Macedończyków. Otrzymał je nawet były premier Ljubczo Georgievski (sic!). Także liczba macedońskich wiernych serbskiej Cerkwi nie jest wcale marginalna. W efekcie zagrożona Macedonia w swej "wojnie o tożsamość" także łamie prawa człowieka. Autonomiczne arcybiskupstwo działa nielegalnie, a arcybiskup spędził kilka miesięcy w więzieniu, pod wątpliwymi zarzutami. W styczniu tego roku Trybunał w Strasburgu wydał niekorzystne dla Macedonii orzeczenie w sprawie odmowy rejestracji stowarzyszenia bułgarskiego.

Żaden rząd macedoński nie zgodzi się na zmianę nazwy własnego narodu i języka. Jeśli rząd grecki nie złagodzi stanowiska, wówczas główną ofiarą "wojny o tożsamość" będzie członkostwo Macedonii w NATO i Unii. Chyba że Zachód zda sobie sprawę, iż taki scenariusz postawi pod znakiem zapytania stabilizację Bałkanów i włączy się w ten spór.

Czytaj także: Historia Macedonii w pigułce

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 21/2009