Pomimo wszystko

Andrzej Przewoźnik: KATYŃ. ZBRODNIA, PRAWDA, PAMIĘĆ - historyk, absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego, działacz "Solidarności", od września 1992 r. sekretarz generalny Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, Andrzej Przewoźnik pracował nad tą książką od dawna. Na wiosnę była już niemal gotowa. Dokończona przez Jolantę Adamską, współpracownicę autora, ukazuje się w pół roku po jego śmierci w katastrofie smoleńskiej.

19.10.2010

Czyta się kilka minut

Do sprawy katyńskiej - wspomina Adamska - miał Andrzej Przewoźnik stosunek bardzo osobisty. Był nie tylko historykiem, ale też - jako urzędnik państwowy szefujący Radzie - współtwórcą najnowszych rozdziałów opowieści o zbrodni, kłamstwie i pamięci pomimo wszystko. "To głównie Jego dziełem była budowa polskich cmentarzy wojennych w Katyniu, Charkowie i Miednoje. To także przede wszystkim On organizował ekshumację w Starobielsku i prace sondażowo-ekshumacyjne w latach 1994-1996 w miejscach ukrycia zwłok zamordowanych jeńców trzech obozów specjalnych NKWD oraz w latach 2001 i 2006-2007 w podkijowskiej Bykowni". On też był jednym z głównych organizatorów obchodów 70. rocznicy zbrodni...

Niejako prologiem książki są rozdziały poświęcone II Rzeczypospolitej i pierwszym miesiącom wojny, gdy Polska znalazła się "w kleszczach dwóch mocarstw totalitarnych". Już 19 września 1939 r., pisze Przewoźnik, "komisarz ludowy obrony ZSRS, realizując decyzję Biura Politycznego KC WKP(b), wydał rozkaz przekazania wszystkich polskich jeńców kierowanemu przez Ławrentija Berię NKWD". Utworzono osiem obozów, spośród których wydzielono następnie trzy obozy specjalne: Starobielsk - dla generałów i pozostałych oficerów, wyższych urzędników państwowych i wojskowych; Ostaszków - dokąd kierowano funkcjonariuszy wywiadu i kontrwywiadu, policjantów, żandarmów, strażników więziennych, a także osadników wojskowych; wreszcie Kozielsk - pierwotnie przeznaczony dla szeregowców, wobec przeładowania Starobielska przekształcony również w obóz dla oficerów.

Autor, cytując obficie dokumenty i relacje świadków, opisuje zasady funkcjonowania obozów i życie codzienne jeńców, odsłania kulisy decyzji o ich wymordowaniu i rekonstruuje prawdopodobny sposób dokonania zbrodni, pokazuje też makabryczną konsekwencję władz sowieckich, które natychmiast przeprowadziły deportację rodzin ofiar. Dalsza część opowieści, równie bogato udokumentowana, to jakby dwa splatające się wątki. Jeden dotyczy szukania prawdy o losie zaginionych oficerów, a po jej odkryciu w 1943 roku - trwającej dziesięciolecia walki o nią. Drugi to historia kłamstwa katyńskiego, w którego służbę wprzęgnięto propagandystów i polityków na Wschodzie i Zachodzie, i które niemal do końca trwania Imperium stanowiło tabu. I wreszcie epilog: utrwalanie odzyskanej pamięci. Historia odkrywania kolejnych grobów, budowania cmentarzy, negocjacji z przedstawicielami władz Rosji i Ukrainy. No i dopisana już po śmierci autora relacja z wydarzeń wiosny 2010 roku. W aneksie znalazły się między innymi teksty katyńskich wystąpień premierów Tuska i Putina oraz przemówień, które wygłosić mieli 10 kwietnia prezydent Lech Kaczyński i prezes zarządu Federacji Rodzin Katyńskich Andrzej Sariusz-Skąpski.

Czytając tę książkę, jeszcze wyraźniej zdajemy sobie sprawę, że "sprawa katyńska" dotyczy nie tylko zamordowanych i ich rodzin. To jeden z kluczy do zrozumienia dziejów zeszłego stulecia - a przy tym osobisty dramat wielu spośród tych, co stanęli po stronie prawdy. Jak Kazimierz Skarżyński z Polskiego Czerwonego Krzyża, uczestnik polskiej delegacji do Katynia w roku 1943, który miał wtedy odwagę przypomnieć Niemcom, że mord katyński dokonany został przez ich ówczesnych sprzymierzeńców - a po wojnie musiał uciekać z Polski. Jak ci, którzy pracowali wtedy nad identyfikacją ofiar i badaniem przedmiotów wydobytych z grobów, i którzy starali się zabezpieczyć tę dokumentację najpierw przed Niemcami, potem przed Sowietami i UB. Jak członkowie Międzynarodowej Komisji Lekarskiej. I jak ludzie skazywani po wojnie za "sianie defetyzmu na temat mordu katyńskiego". (Świat Książki, Warszawa 2010, ss. 672. Wstęp Jerzego Buzka.)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 43/2010