Polskie katolicyzmy

Media, lubujące się w schematach, opisują różnice ideowe między polskimi katolikami w kategoriach biało-czarnych. Jakie wizje myślenia i działania naprawdę stoją za poszczególnymi postawami?

12.01.2010

Czyta się kilka minut

To głównie dzięki mediom żywot wiodą tak upraszczające kategoryzacje jak katolicyzm łagiewnicki i toruński, ludowy i intelektualny, otwarty i zamknięty. Opisy dzielące rzeczywistość tylko na dwa zbiory zazwyczaj są dalekie od rzetelności. Dychotomie, najczęściej silnie obarczone wartościowaniem, są raczej wyrazem bezradności tych, którzy opisują rzeczywistość.

Dualistyczne opisy - nawet jeśli wskazują na ważne cechy rzeczywistości - zazwyczaj niewiele wyjaśniają, ponieważ służą przede wszystkim etykietowaniu opcji nielubianej przez autora. Tak się działo, gdy przed laty niektórzy zwolennicy Kościoła otwartego zaczęli stygmatyzować swoich oponentów jako "zamkniętych" (kompromitując w ten sposób słuszną ideę otwartości). Nigdy zresztą dość przypominania, że Juliusz Eska, wieloletni zastępca redaktora naczelnego "Więzi", który wprowadził do polskiej publicystyki pojęcie Kościoła otwartego, w swoim opisie nie używał określenia "zamknięty" jako przeciwieństwa otwartości. W jego ujęciu wizja Kościoła otwartego mieściła się między integryzmem a progresizmem. W klasycznej książce Eski "Kościół otwarty" (Biblioteka Więzi, 1964) w ogóle nie pada słowo "zamknięty".

Bez szufladkowania

Niniejszy szkic do społeczno-religijnej mapy polskiego katolicyzmu również nie jest bezstronny. Wszyscy autorzy piszący na ten temat są przecież jednocześnie zaangażowani w opisywane przez siebie dyskusje i spory. Jednak - jak powiedział Oscar Wilde - "rzeczywiście bezstronną opinię możemy wydać tylko w sprawach, które nas w ogóle nie interesują. Jest to niewątpliwie przyczyna tego, że bezstronna opinia jest zawsze absolutnie bezwartościowa".

Posłużę się tu metodą zwaną w socjologii "typami idealnymi". Fenomeny opisywane jako typy idealne nie istnieją w postaci czystej, są raczej trendami ideowymi. W poniższej analizie często odnaleźć można autentyczne cytaty z wypowiedzi polskich katolików. Nie posługuję się jednak nazwiskami osób czy nazwami środowisk - interesuje mnie analiza poglądów i postaw, zrozumienie istniejących różnic, a nie szufladkowanie.

Różnice między poszczególnymi stanowiskami analizuję na konkretnych przykładach postaw dotyczących relacji Kościół-świat: stosunku wobec wolności, pluralizmu kulturowego, kryzysu wartości, misji Kościoła we współczesnym świecie, sekularyzacji, dialogu oraz wizji społeczeństwa i państwa polskiego (wszystkie siedem wymiarów omawiam w najnowszej "Więzi"). Przyjmuję model wyróżniania czterech postaw polskich katolików. Pozwala to zaprezentować zarówno wyraźne napięcie między postawami radykalnie odmiennymi, jak i stopniowanie różnic poprzez opisanie dwóch odmiennych postaw mieszczących się pomiędzy skrajnościami.

Owocem analizy szczegółowej jest próba nazwania czterech zasadniczych modeli postaw ideowych polskich katolików - to właśnie polskie katolicyzmy. Na koniec określam i uzasadniam swoje położenie na tej mapie ideowej.

Wobec wolności

Zacząć trzeba od różnych postaw wobec wolności. Za nią bowiem tęskniliśmy, o nią walczyliśmy. Wreszcie ją zdobyliśmy i...?

1. Po pierwsze, mamy do czynienia z odrzucaniem wolności. W przekonaniu tej grupy katolików wolność to właściwie herezja. W gruncie rzeczy to właśnie wolność - ze swoimi nieograniczonymi możliwościami wyborów ideowych, światopoglądowych i moralnych, jakie przyniosła - odpowiada, ich zdaniem, za dekadencję dzisiejszego świata. Dawniej tak nie było. Było mniej wolności, ale nie było też widać tyle zła: a dziś pornografia, golizna w reklamach, przemoc w telewizji i życiu, promocja homoseksualizmu, podważanie małżeństwa i rodziny, aborcja i eutanazja, wzrost liczby rozwodów i spadek liczby narodzin dzieci, brak szacunku dla starszych, oskarżenia wobec Kościoła, wyśmiewanie tradycji, rozmywanie wszelkich zasad, relatywizm i nihilizm.

2. Można też dostrzec postawę, która widzi wolność jako zagrożenie. Zwolennikom takiego myślenia wolność jawi się przede wszystkim jako ogromny ciężar. Nie chodzi im o odrzucanie wolności jako takiej, jednak dostrzegają w niej głównie niebezpieczeństwa. Skoro więc na wolnego człowieka czyha tak wiele pułapek i zagrożeń, skoro tak łatwo nadużyć wolności - potrzeba jak najwięcej drogowskazów uczących ludzi, jak mają z wolności korzystać. Wśród drogowskazów kluczową rolę odgrywają znaki zakazu i nakazu. System prawny musi być oparty na jasnych, określonych wartościach. Musi pomagać człowiekowi być dobrym.

3. Jest również podejście, w którym wolność oznacza szansę. Na wolność patrzy się tu przede wszystkim jako na wyzwanie. Punktem wyjścia jest założenie, że nie możemy poprawiać Boga - skoro On zaryzykował i dał ludziom wolność, to i my musimy postępować podobnie. W życiu społecznym na drodze wolności potrzebne są jednak drogowskazy. Z tym że na znaki zakazu mało kto zwraca dziś uwagę. Najważniejsze wydaje się właściwe wychowywanie, zwłaszcza młodych, do wolności - aby chcieli i umieli mądrze wybierać. Trzeba uczyć myślenia według wartości.

4. I wreszcie czwarta postawa - wolność bez wymagań. Wolność jest tu postrzegana jako wartość sama w sobie. Postawa ta opiera się na założeniu, że człowiek jest z natury dobry i mocą własnego wewnętrznego wysiłku potrafi wyswobodzić się z grzechu i słabości. Nawet jeśli człowiek czyni zło, to i tak w głębi serca szuka dobra. Zwolennicy tej postawy - często nawet nieświadomie - przyjmują, że nad wolnością nie trzeba pracować. Dobro samo najlepiej się obroni, nie trzeba mu pomagać. W innej wersji tego stanowiska o wszystkim zadecyduje rynek: pozostanie to, co wartościowe, a bezwartościowa tandeta odpadnie.

Wobec społeczeństwa

Różnice ideowe dotyczą też stosunku do społeczeństwa i wizji państwa. Różne są rozumienia polskości i modele relacji Kościół-państwo. W każdym ujęciu inne jest zakotwiczenie wizji społecznej roli katolicyzmu.

1. W tym stylu myślenia kluczowa jest relacja religii z narodem. To, co katolickie, utożsamiane jest z tym, co narodowe. Naród polski zrodził się w wodach chrztu i jego prawdziwa tożsamość jest katolicka. Polskość rozumiana jest etnicznie i wyznaniowo.

Skoro katolicy stanowią większość polskiego społeczeństwa (tzw. argument 95 proc.), to sprawa powinna być jasna - również państwo polskie powinno służyć realizacji zasad katolickich. A środowiska lewicowo-liberalne, dominujące w mediach i polityce, zwalczają polskie interesy narodowe i atakują Kościół.

Zwolennikom neutralności światopoglądowej państwa chodzi w istocie o ateizację społeczeństwa, o państwo bez Boga. Ze względu na częste szarganie świętości niezbędna jest prawna ochrona wartości chrześcijańskich. W skrajnej wersji ideałem staje się tu wizja katolickiego państwa narodu polskiego - państwa, które pomaga człowiekowi być dobrym zgodnie z nauką Kościoła. Jest to jednak ideał odległy i nieosiągalny; współczesny świat ostro zwalcza religię i polskość. Polska tradycja jest także poważnie zagrożona od wewnątrz. W tradycji tej trzeba wytrwać. Temu służą inicjatywy pielęgnujące tradycyjne formy wyrazu związków polskości z katolicyzmem.

2. Drugie stanowisko koncentruje się na właściwej wizji państwa. Podkreśla się tu, że katolickość i polskość były przez stulecia mocno ze sobą powiązane, nie można więc niszczyć tego organicznego związku. Dlatego Polska powinna być państwem opierającym się na sprawdzonych tradycyjnych fundamentach. Nie chodzi o wrogość wobec obywateli inaczej wierzących czy niewierzących, lecz o trwale zagwarantowaną obecność wartości chrześcijańskich w życiu publicznym, także przez ich uwzględnienie jako fundamentu ustawodawstwa.

Zasada rozdziału Kościoła i państwa skompromitowała się w komunizmie, obecnie należy dążyć do współpracy obu instytucji dla dobra człowieka. Również europejski wzorzec świeckości państwa oznacza propagowanie świeckiego humanizmu jako swoistej religii państwowej. Państwo potrzebuje wsparcia Kościoła, zwłaszcza Polska - pogrążona w postkomunistycznym zamęcie i podlegająca gwałtownym przemianom.

W tym rozumieniu polska tradycja jest naszym powodem do dumy. Trzeba jej mądrze bronić - w naszych czasach także na sposoby nietradycyjne, na wskroś nowoczesne.

3. W trzecim ujęciu religia staje się ważnym czynnikiem społeczeństwa obywatelskiego. Demokracja potrzebuje wartości, a Kościół jest najskuteczniejszym nauczycielem wartości. Inspiracja religijna odgrywa istotną rolę w życiu publicznym. Polskość i katolicyzm przenikają się, ale polskość to wspólnota kulturowa, nie etniczna. Najpełniej wyraża to idea Polski jagiellońskiej, gdzie katolicka tożsamość większości łączyła się z otwartością na inne narody, religie i kultury.

Państwo powinno być światopoglądowo neutralne, ale nie może być neutralne aksjologicznie - każde prawo opiera się na systemie wartości. Państwo nie może sprawować rządu dusz, ale też nie może zakładać, że duszy nie ma, a Bóg istnieje niczym dobra wróżka z bajki. Mówi się tu o przyjaznym rozdziale Kościoła i państwa albo o zasadzie niezależności Kościoła i państwa. Państwo nie powinno obdarzać Kościoła przywilejami, a Kościół - w trosce o czystość świadectwa - nie powinien ich przyjmować.

W tym ujęciu polska tradycja kulturowa jest dziedzictwem, które należy odpowiednio przetworzyć - rezygnując z tego, co niewłaściwe czy niedzisiejsze, a odbudowując to, co w polskości najlepsze.

4. Czwarta opcja to koncentracja na roli religii w życiu jednostki. Wiara i moralność to prywatna sprawa obywateli, którzy w swojej wolności dokonują właściwych wyborów. W pluralistycznym społeczeństwie nie należy się odwoływać do inspiracji chrześcijańskiej, bo to argumentacja partykularna. Jest to także zbyteczne, ponieważ powoduje niepotrzebny dyskomfort wśród niechrześcijan.

Pożądana wizja życia zbiorowego to państwo pluralistyczne. Religia (zwłaszcza Kościół instytucjonalny) powinna być ściśle oddzielona od państwa, państwo powinno zaś być neutralne aksjologicznie, "przezroczyste". Państwo nie może uprzywilejowywać żadnego systemu wartości. Próby prawnego zagwarantowania zasad moralnych świadczą o słabości wychowawczej roli Kościoła, który musi się podpierać prawem państwowym. Kościół powinien brać pod uwagę zmieniające się społeczne kryteria moralnej akceptacji przekonań i zachowań. Nic, co ludzkie, nie może być niechrześcijańskie.

Polska tradycja staje się ciężarem, który trzeba przezwyciężyć. Nowe czasy wymagają nowych sposobów myślenia, a odwoływanie się do tradycji nie pomoże.

Od twierdzy do prywatności

Jeśli przyjąć (na wyrost) założenie, że każdy ze sposobów odpowiadania na konkretne problemy jest fundamentem spójnej postawy ideowej, można wyodrębnić cztery wyraźne nurty w polskim katolicyzmie.

1. Katolicyzm twierdzy wychodzi z założenia, że religia katolicka i polska tradycja są bezlitośnie atakowane, dlatego trzeba zewrzeć szeregi. Punktem odniesienia jest tu naród. Zwolennicy tej postawy raczej demaskują zło, niż z nim polemizują. Skupiają się na ukazywaniu błędów przeciwników Kościoła i narodu oraz na formowaniu własnych zwolenników w swoim alternatywnym i bezpiecznym świecie.

De facto nie podejmuje się tu walki o kształt świata zewnętrznego. Świat jest postrzegany jako jednoznacznie wrogi chrześcijaństwu. Głównym problemem staje się raczej: jak nie mieć nic wspólnego ze złem tego świata. Podstawową wytyczną działania jest natomiast strategia przetrwania. W imię przyszłości niezbędny jest odpowiednik biblijnej "reszty Izraela", która miała ocalić naród. Dlatego większość wysiłków - instytucjonalnych i formacyjnych - służy umocnieniu w wierze tych, którzy już wierzą.

2. Katolicyzm walki kieruje się nie wrogością wobec świata, lecz nieufnością i podejrzliwością. Od świata nie można się odwracać, trzeba podjąć zmagania o jego kształt. Nie da się dziś chrzcić całych narodów, dlatego punktem odniesienia jest raczej państwo niż naród. Sferą wzmożonej aktywności jest też kultura duchowa (rozumiana głównie jako świat ludzkich wartości) - toczy się walka o rząd dusz, wojna kultur.

Kluczowym problemem staje się tu: jak skutecznie walczyć w obronie naszych racji. Jak chrystianizować świat, który odszedł od chrześcijaństwa? Świadomie jest tu przyjmowana strategia konfrontacji. Zła nie wystarczy zdemaskować, trzeba je skutecznie zwalczać; nie tylko broniąc się, lecz także atakując. Walka jest cnotą. Ci, którzy są pasywni w tym fundamentalnym sporze (np. naiwni wyznawcy dialogizmu) - przegrywają.

3. Katolicyzm dialogu wychodzi z krytycznej akceptacji współczesnego świata. Uznaje, że istnieją niebezpieczne tendencje, ale odnaleźć można też oznaki narastającego głodu duchowego i tęsknotę za trwałymi wartościami. Spór kulturowy istnieje, lecz strategia walki to sprowadzenie chrześcijaństwa do partykularnej ideologii walczącej z inną ideologią. Katolicyzm dialogu zabiega przede wszystkim o wpływ na społeczeństwo obywatelskie. Wiara uznawana jest za sprawę osobistą, ale nie prywatną.

Głównym problemem staje się tu: jak w nowy, skuteczniejszy sposób przekonywać do chrześcijańskiej wizji życia, którą uznajemy za uniwersalną, za dobrą nie tylko dla ochrzczonych. Katolicyzm dialogu proponuje strategię roztropności. W świecie jest i dobro, i zło - trzeba umieć je odróżniać. Światu potrzeba Dobrej Nowiny, a nie złej.

4. Katolicyzm prywatny koncentruje się na jednostce. Świadomie rezygnuje z wpływania na kształt społeczeństwa przez prawo i struktury. Dążenie do wpisania religijnych zasad moralnych do prawa państwowego to przejaw słabości Kościoła, który nie radzi sobie z formowaniem ludzkich sumień. Przemiany świata są nie tyle oceniane, ile przyjmowane jako zjawisko nieuchronne. Kościół musi się do nich dostosować poprzez wewnętrzne, głęboko idące reformy.

Kluczowym problemem dla tej odmiany katolicyzmu jest: jak nadążać za przemianami świata, kultury, systemów wartości. Przyjmuje się tu strategię wiarygodnego świadectwa, które ma zachęcić innych do dobra i przyjaźni z Bogiem. Tylko tak można rozprzestrzeniać wiarę, która jest prywatną sprawą każdego człowieka.

Mówić językiem wolności

W powyższej typologii można wyczuć moje preferencje, choć starałem się używać języka bliskiego zwolennikom każdej z opisywanych postaw ideowych, często wręcz zaczerpniętego z ich wypowiedzi i programowych artykułów. Nie sposób jednak zachować całkowitą bezstronność. Zarówno "Więź", jak i ja od dawna widzimy swoje miejsce w nurcie określonym jako katolicyzm dialogu. Nie oznacza to jednak, że uznajemy tę postawę za jedynie słuszną.

Z pewnością przyszłości Kościoła w Polsce nie da się dziś oprzeć na strategii "puszczania oka" do niewierzących: "jesteśmy tacy sami jak wy, z wyjątkiem tego, że wierzymy w Boga, ale to nasza prywatna sprawa; was przekonywać nie będziemy". Sprowadzenie katolicyzmu do sfery prywatności, w czasie gdy przedmiotem sporu jest obecność religii na forum publicznym - to zgoda na automarginalizację.

Nie da się też zbudować trwałej przyszłości Kościoła w Polsce, troszcząc się tylko o swoją własną twierdzę. Żeby skutecznie zmieniać świat, trzeba go przynajmniej minimalnie kochać, a nie darzyć pogardą. Nawet jeśli tworzone przez ten nurt instytucje pozostaną silne, nigdy nie staną się atrakcyjną ofertą dla ludzi z zewnątrz. Paradoksalnie - ta droga również prowadzi do marginalizacji na własne życzenie.

Pozostaje napięcie między strategią konfrontacji a strategią roztropności, między katolicyzmem walki a katolicyzmem dialogu. To między nimi zapewne toczyć się będzie w najbliższych latach główny wewnątrzkościelny spór (a może dialog?) o nową formułę działania Kościoła oraz jego rolę w demokratycznym i pluralistycznym polskim społeczeństwie XXI wieku.

Ojcowie Soboru Watykańskiego II nie rezygnowali z walki - postanowili jednak położyć akcent na dialog, mówili językiem wolności. Takiej samej strategii roztropności potrzeba obecnie w Polsce, gdy stajemy wobec wyzwań podobnych do tych, z jakimi mierzył się ostatni Sobór. Jeśli naprawdę katolicyzm ma być w przyszłości źródłem twórczej inspiracji dla kolejnych pokoleń Polaków, to dzisiaj katolicy nie powinni mieć światu za złe, że jest inny, niż by chcieli. Żeby skutecznie ten świat zmieniać, trzeba raczej pozytywistycznej pracy u podstaw niż publicystycznych wojen.

Zbigniew Nosowski (ur. 1961) jest­ redaktorem naczelnym miesięcznika "Więź", dyrektorem programowy Laboratorium "Więzi", autorem książek "Parami do nieba. Małżeńska droga świętości" oraz "Szare a piękne. Rekolekcje o codzienności", współautorem książki i cyklu telewizyjnego "Dzieci Soboru zadają pytania".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 03/2010