Radość z niepodległej

Wspólne śpiewanie, rajdy rowerowe i konne, pieczenie gęsi – wreszcie zaczynamy cieszyć się 11 listopada.

05.11.2012

Czyta się kilka minut

Plakaty z cyklu „Społecznicy warszawscy”, powstałe dla Pracowni Badań i Innowacji Społecznych „Stocznia”. Przypominają wybitnych przedwojennych działaczy społecznych i ich idee. / il. Jan Bajtlik
Plakaty z cyklu „Społecznicy warszawscy”, powstałe dla Pracowni Badań i Innowacji Społecznych „Stocznia”. Przypominają wybitnych przedwojennych działaczy społecznych i ich idee. / il. Jan Bajtlik

Przyjęło się przekonanie, że to święto w Polsce obchodzone jest pod pomnikami. Nie wypracowaliśmy form, które w inny sposób przypominałyby nam o jednym z najradośniejszych momentów w historii: o odzyskaniu niepodległości w 1918 r. Tymczasem w większości krajów Europy święta narodowe obchodzone są wesoło, a nawet hucznie. W Norwegii 17 maja zamiast wojskowych defilad odbywają się parady dziecięce z flagami i transparentami, jest to również okazja do ubrania strojów ludowych. Motywem przewodnim obchodzonego 1 sierpnia Święta Narodowego Konfederacji Szwajcarskiej są fajerwerki, lampiony i światła w górach. Najhuczniej obchodzą święto narodowe Irlandczycy, sława Dnia św. Patryka sięga daleko poza Zieloną Wyspę. Sami zresztą 17 marca cieszymy się z irlandzkiej wolności, chętnie odwiedzając puby i pijąc tradycyjne zielone piwo.

Pobrzmiewa w tym nuta zazdrości za wspólnotową radością, której 11 listopada nam brakuje. Tu bowiem dominuje powaga, patos, wysoki ton, jakby raczej chodziło o rocznicę utraty niepodległości, nie zaś jej odzyskania.

ŚPIEWAJĄCO

A jednak można inaczej, radośniej, w gronie przyjaciół – nie zaś naprzeciwko adwersarzy, cieplej, niezależnie od aury, oryginalnie, nie nudno, a przede wszystkim nie zapominając o powodzie świętowania. Można to czynić, nawet nie wychodząc z domu. Jarosław Balon, geograf z Uniwersytetu Jagiellońskiego i przewodnik tatrzański z Koła Przewodników Tatrzańskich im. Macieja Sieczki w Krakowie, od 1992 r. zaprasza przyjaciół przewodników z żonami na wspólne śpiewanie pieśni legionowych i patriotycznych. Co roku przychodzi ponad 20 osób, na granicy pojemności salonu w krakowskim mieszkaniu. Balon akompaniuje im na gitarze.

– Na początku był to sposób na pewien typ życia towarzyskiego – mówi. – Ale ja lubię śpiewać, moja żona lubi i goście, których zapraszaliśmy, też lubili śpiewać. 11 listopada jest ważnym świętem, a ja nie jestem zwolennikiem obchodzenia świąt w sposób bardzo sztampowy, od dzieciństwa nie znosiłem wszelkiego rodzaju akademii.

Uznał więc, że to bardzo dobry pretekst do spotkania, a przy okazji do tego, by kształtować pewnego rodzaju gusta i obyczaje. Na początku śpiewali bez śpiewnika, zaczynając bynajmniej nie od „Pierwszej Brygady”, ale od „Maszerują strzelcy, maszerują...”. Wkrótce okazało się, że każdy zna trochę inne słowa i śpiewa trochę inaczej, stworzyli więc wspólny śpiewnik, który zawiera około 30 pieśni. – Zaśpiewanie ich wszystkich zajmuje parę godzin, przy czym z reguły śpiewamy też inne pieśni, harcerskie, wojenne... – dodaje organizator. Zazwyczaj śpiewają chronologicznie, rozpoczynając od zaborów i docierając w końcu do pieśni związanych z II wojną światową. Wszystko przebiega jednak w przyjaznej, radosnej atmosferze, czemu mimo powagi niektórych utworów sprzyja przyjęta formuła – każdy z gości przynosi butelkę czerwonego wina.

– W Polsce jest niska kultura śpiewania. Gdy pojedzie się na południe, do Czech, na Słowację czy na Bałkany, i towarzystwo się zbierze, usiądzie w knajpce i zacznie ktoś śpiewać, to wszyscy śpiewają. U nas nie ma takiego zwyczaju. U nas gdy grupa ludzi coś śpiewa, to albo harcerze, albo pijacy – utyskuje Balon.

Kto chce się bawić, nie tylko śpiewając, ale i tańcząc – może wybrać się na bal niepodległościowy. Tego typu imprezy odbywają się w kilku polskich miastach. Po raz pierwszy Mazurski Bal Niepodległościowy odbędzie się w tym roku także w Ełku. – Ważny jest właśnie ten aspekt mazurski – podkreśla organizator imprezy, poseł Andrzej Orzechowski. – W dużych miastach takie wydarzenia się odbywają, natomiast w środowiskach z małą gęstością zaludnienia, bez dużych ośrodków miejskich nie było ich wcześniej, dlatego chciałbym zaszczepić taką tradycję również tutaj. Zabawa rozpocznie się więc tradycyjnie polonezem i toastem za Niepodległą Polskę.

W programie jest też wspólne śpiewanie pieśni patriotycznych, a także pokazy innych tańców i fryzur z epoki odzyskania niepodległości. – Ma być to nawiązanie do tradycji dwudziestolecia międzywojennego, tuż po odzyskaniu niepodległości nasi poprzednicy potrafili się cieszyć i świętować w taki radosny sposób – mówi Orzechowski. – Chodzi o okazywanie patriotyzmu w trochę inny sposób. Tym innym sposobem mogą być też aukcje charytatywne, z których dochód ma trafić do ubogiej rodziny z kilkorgiem niepełnosprawnych dzieci, żyjącej w gminie Prostki.

KONNO I ROWEREM

Aktywnie można spędzać nie tylko 11 listopada, ale jako że w tym roku wypada on w niedzielę, to nawet cały niepodległościowy weekend.

Krakowski Ośrodek Rekreacji i Rehabilitacji Konnej „Tabun” już po raz siódmy organizuje Piknik Niepodległości, w ramach którego zaprasza na konną grę terenową i quiz historyczny. W tym roku odbędzie się on w sobotę, w wigilię Święta. Co roku liczba chętnych dzieci do wzięcia udziału w konnym patrolu rośnie, więc organizatorzy muszą przeprowadzać eliminacje, w ramach których trzeba przygotować tableaux na jeden z tematów: odzyskania niepodległości w literaturze, sztuce, muzyce lub filmie. Zwycięskie czteroosobowe drużyny dostaną mapę tras konnych, z którą wyruszą po Lasku Wolskim, pod Kopiec Piłsudskiego.

– Na punktach kontrolnych mają do wykonania różne zadania związane z odzyskaniem niepodległości: rozpoznać różne twarze na zdjęciach, zaśpiewać piosenkę legionową, rozwiązać rebusy – mówi Katarzyna Furtak, kierowniczka „Tabuna”. – Dzieciom towarzyszy instruktor, który jedzie z tyłu, ma tylko zapewniać bezpieczeństwo.

Po apelu pod Kopcem i powrocie do Klubu, który mieści się w dawnym forcie austriackim, czas uczestnikom zajmie pokaz sprawności jeździeckich, piknik z obowiązkową grochówką, a następnie wspólne śpiewanie pieśni legionowych oraz quiz multimedialny (na dużym ekranie, by włączyć do zabawy także członków trzech krakowskich kół seniora, których organizatorzy zapraszają na imprezę w Klubie).

Katarzyna Furtak tłumaczy genezę pomysłu: – Nasz klub był kiedyś 8. Krakowską Konną Drużyną Harcerską im. Księcia Józefa Poniatowskiego. Staraliśmy się kultywować tradycje związane z ułanami, okresem międzywojennym. Potem staliśmy się filią Młodzieżowego Domu Kultury, ale ta tradycja pozostała.

Komu tradycje ułańskie nie są tak bliskie, a chciałby świętować na powietrzu, może wsiąść na rower – i 11 listopada wziąć udział w Masie Niepodległości, organizowanej od 2010 r. w Łodzi przez Fundację Normalne Miasto – Fenomen. W tym roku uczestnicy spotkają się w pasażu Schillera, aby wyruszyć na przejazd niepodległościowy jedną z czterech tras, które mają przybliżyć łodzianom miejsca związane z 1918 r. w ich mieście. Obowiązuje strój biało-czerwony.

BIEGAJĄC I ZAJADAJĄC

Jeszcze ambitniej na sportowo proponują spędzić ten dzień w małopolskiej gminie Wielka Wieś, która wraz z Krakowskim Klubem Sportowym „Jura Moto Sport” organizuje we wsi Biały Kościół pierwszy Bieg Niepodległościowy. – Chcieliśmy zagospodarować ten dzień, stwierdzając, że w tym okresie w naszym regionie nie dzieje się w sporcie nic ciekawego. Chcemy wyciągnąć ludzi z wydarzeń związanych z różnymi marszami, zaprosić ich w jurajskie krajobrazy, aby trochę się fizycznie zaktywizowali – mówi Marcin Rybski, biegacz i organizator imprezy z ramienia gminy. Trasa biegu poprowadzi Doliną Prądnika i przez tereny Ojcowskiego Parku Narodowego na symbolicznym dystansie 11 km. Start, a jakże, również o godz. 11.

– Zależy nam także na wydźwięku patriotycznym – dodaje Rybski. – Organizujemy punkt przedszkolny dla tych biegaczy, którzy nie chcą się w tym czasie rozstawać z rodziną. Wyspecjalizowana kadra będzie tam mówić dzieciom o historii Polski. Niestety dla tych, którzy chcieliby jeszcze pobiec, nie ma dobrej informacji. Lista startowa obejmująca 500 uczestników w połowie października była już pełna. Żeby podkreślić rodzinny charakter, właściwy dla obchodzenia tej rocznicy, organizatorzy stworzyli kategorię dla małżeństw, w której wystartuje około 50 par.

Biegają także w Warszawie, gdzie odbędzie się już XXIV Bieg Niepodległości. Partnerem tej edycji został Instytut Pamięci Narodowej. Uczestnicy znajdą w pakiecie startowym m.in. wydaną przez tę instytucję książkę „Od niepodległości do niepodległości. Historia Polski 1918–1989”.

Żeby uzupełnić kalorie po aktywnie spędzonym Święcie, najlepiej przyrządzić mięso z gęsi, coraz mocniej promowane jako potrawa na 11 listopada, m.in. przez władze województw wielkopolskiego oraz kujawsko-pomorskiego. – Zawsze trzeba szukać produktów, które w danym momencie najlepiej smakują. Od kiedy byłem szefem kuchni, na 11 listopada starałem się mieć gęsinę – zachwala szef kuchni Restauracji Bulaj w Sopocie, Artur Moroz.

To właśnie w tym czasie gęś uzyskuje najlepszy smak i wielkość. Jest wtedy odpowiednio tłusta i aromatyczna, w sam raz na jesienne chłody, czyli czas, gdy nie ma jagnięciny ani też, cytując szefa kuchni, „ochoty na rybę czy na wieprzowinę”. Za powód patriotyczny dla jedzenia gęsiny w tym czasie musi wystarczyć rola gęsi w polskiej literaturze i malarstwie. – To nie jest jednak promocja tylko i wyłącznie gęsiny – podkreśla Moroz. – Ale również tego, żeby był obiad rodzinny, żebyśmy potrafili się zatrzymać: 11 listopada, dzień wolny od pracy, jest idealny, byśmy usiedli rodzinnie i upiekli sobie gęś, która na dwie czy trzy osoby jest za duża. Gęś nie lubi być odgrzewana, lubi być upieczona i zjedzona, ma więc wszelkie atuty do celebrowania obiadu rodzinnego – dodaje.

***

Jarosław Balon: – Myśmy to przeżywali, a dla dzisiejszego pokolenia niepodległość jest czymś oczywistym. Być może bardziej adekwatne dla nich byłyby dziś pieśni antywojenne.

Andrzej Orzechowski: – Dziś skupiamy się na tym, żeby to Święto Niepodległości było lepszym przyczynkiem do balowania niż na przykład Andrzejki.

Katarzyna Furtak: – Dla dzieci to jest trochę martwe święto, ale wśród tych, które biorą udział w naszej zabawie, z roku na rok wiedza na ten temat rośnie.

Marcin Rybski: – Ciężkie byłoby zupełne odejście od takiego poważnego charakteru tego święta, chcemy tylko namówić do wspólnych działań tych, którzy nie do końca chcą w tym patetycznym nastroju spędzać ten dzień.

Artur Moroz: – Modę lub tradycję na jedzenie gęsiny 11 listopada kreuje się latami.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz od 2002 r. współpracujący z „Tygodnikiem Powszechnym”, autor reportaży, wywiadów, tekstów specjalistycznych o tematyce kulturalnej, społecznej, międzynarodowej, pisze zarówno o Krakowie, Podhalu, jak i Tybecie; szczególne miejsce w jego… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 46/2012