Polska dla wolontariuszy

Zaangażowanie wolontariackie, bardziej niż jako sposób rozwoju własnej osobowości czy "prosta ścieżka do kariery", jest świadectwem pracy prawdziwej, solidnej i nieudawanej.

14.09.2011

Czyta się kilka minut

Obserwacje społecznych zachowań Polaków (zwłaszcza pełnej poświęcenia, solidarnej reakcji na klęski żywiołowe) oraz ich obywatelskiej aktywności mierzonej liczbą zarejestrowanych fundacji i stowarzyszeń potwierdzają wnioski socjologów: w naszym społeczeństwie drzemie olbrzymi, nie do końca jednak wykorzystany i ukierunkowany potencjał niesienia pomocy i poświęcania się dla innych. Jednocześnie daje o sobie znać specyficzna niechęć do uczestniczenia w działaniach "trzeciego sektora" i do udziału w życiu publicznym, których źródeł intuicyjnie doszukujemy się w zmęczeniu polityką oraz w utrzymującej się nieufności do samego państwa.

W latach historycznej opresji specyficznie polską cechą społecznego zaangażowania był antysystemowy charakter podejmowanych wspólnie z innymi działań. Także dziś państwo nie jest dla większości z nas wiarygodnym partnerem, zaś podejrzliwość w stosunku do projektów publicznych jest niejako gwarantowana przez współobywateli. Chwalić dobro wspólne (a więc również: wspólną pracę i wysiłek) wciąż nad Wisłą jakoś nie przystoi.

Deklaracja solidności

Dlaczego, dwadzieścia lat po zmianie demokratycznej wolontariat nie awansował u nas do rangi postawy społecznej i ciągle pozostaje przede wszystkim wyrazem woli pojedynczych ludzi? Społeczna aktywność Polaków, w porównaniu do innych krajów europejskich, jest wciąż bardzo niska. W badaniu European Social Survey z 2008 r. zaledwie 7 proc. rodaków przyznało się do wykonywania jakiejkolwiek pracy wolontarystycznej (to czterokrotnie mniej niż w krajach skandynawskich), a w rankingu społecznego zaangażowania obywateli Polska znalazła się dopiero na 18. miejscu. Czy rzeczywiście wciąż można to tłumaczyć nieprzepracowaną społeczną traumą otrzymaną w spadku po poprzednim systemie? Mamy przecież coraz większe możliwości niesienia pomocy, mieszkamy w kraju, który szybko się rozwija i bogaci, a prowadzona od lat edukacja obywatelska zdążyła już wychować pokolenie wolne od złych skojarzeń. Mimo to tzw. kapitał społeczny - opisywana przez naukowców wypadkowa postaw wobec innych osób i stosunków społecznych - jest w Polsce wciąż zatrważająco niski.

Jadwiga Przewłocka ze Stowarzyszenia Klon/Jawor, autorka raportu "Zaangażowanie społeczne Polaków w roku 2010: wolontariat, filantropia, 1%", przytacza w tym kontekście jeden z przykładów: niskie tzw. uogólnione zaufanie do ludzi. Do stwierdzenia, że gdy przychodzi zaufać innym to "ostrożności nigdy za wiele", można niestety sprowadzić postawę większości naszych rodaków. Na deficyt kapitału społecznego wskazują też wyniki kolejnego przekrojowego raportu z cyklu "Diagnoza społeczna", przygotowanego pod kierunkiem prof. Janusza Czapińskiego w 2009 r. Występuje on zwłaszcza w grupach, których członkowie najrzadziej przyznają się do aktywności wolontariackiej: wśród emerytów i rencistów. Promocji dobrowolnej aktywności społecznej nie sprzyjają również niekorzystne wskaźniki kapitału społecznego na polskiej wsi.

Zaangażowanie wolontariackie, bardziej niż sposobem rozwoju własnej osobowości czy "prostą ścieżką do kariery", jest świadectwem pracy prawdziwej, solidnej i nieudawanej. To nie przypadek, że przed dwiema dekadami społeczna aktywność twórców "trzeciego sektora" była jednym z motorów zmian w Polsce. Ciekawy, obecny w tekście Cezarego Gawrysia pomysł "nowej Solidarności", który mógłby być realizowany poprzez promocję wolontariatu, wymaga jednak zaangażowania polskiej szkoły i jest być może jednym z najważniejszych zadań stojących przed naszym państwem.

Poświęcanie się jest "trendy"

Cytowane przez Przewłocką wyniki badań wskazują, że w ubiegłym roku 16 proc. Polaków bezinteresownie i dobrowolnie poświęciło swój czas lub pracę na rzecz jakichś organizacji lub grup. Można więc uznać, że co szósty Polak był, przynajmniej przez chwilę, wolontariuszem. Pracy w wolontariacie sprzyja wykształcenie: w 2010 r. społecznie pracowała ponad jedna czwarta Polaków z wyższym wykształceniem i tylko jedna siódma z wykształceniem średnim i niższym. Polską cechą zaangażowania w wolontariat jest również to, że praca społeczna jest często wykonywana w okresie trwania nauki w szkole bądź studiów (aż 29 proc. uczniów i studentów). Studenci i uczniowie - jak dowodzi raport - mają czas, najbardziej deficytowy towar, który przeszkadza Polakom w zaangażowaniu się w wolontariat. Najmłodsi wolontariusze częściej niż starsi angażują się w działania związane z ekologią, ochroną środowiska i opieką nad zwierzętami. 43 proc. wolontariuszy na pytanie o motywację do tego typu aktywności odpowiada, że działalność społeczna ich interesuje bądź sprawia im przyjemność. Jedna trzecia wskazuje również na to, że jeśli oni pomogą innym, to inni pomogą kiedyś im samym, a także na fakt, że ważne są wartości, które w ten sposób wcielają w życie. Kobiety, częściej niż mężczyźni, wskazują na towarzyską wartość takiej pracy.

Raport cytuje wyniki badań CBOS ze stycznia 2011 r., z których wynika, że ponad połowa Polaków pracowała kiedyś dobrowolnie i nieodpłatnie na rzecz swojego środowiska, kościoła, osiedla, wsi czy potrzebujących. "Kiedyś" oznacza jednak najczęściej: "dawno": do tak szeroko rozumianej pracy społecznej wykonanej w 2010 r. przyznał się już tylko co piąty Polak. Tak skromna aktywność nie oznacza jednak całkowitej obojętności - te same badania wskazały na fakt, że w 2009 r. niemal połowa naszych rodaków przekazała na cele dobroczynne pieniądze, niewiele mniej przyznało się do darowizn rzeczowych. To niewątpliwie efekt akcji nagłaśnianych przez media, a także kampanii, które na stałe wpisały się w krajobraz nadwiślańskiej dobroczynności: Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy Jerzego Owsiaka oraz działań podejmowanych przez najbardziej znane krajowe instytucje pomocowe, takie jak Caritas czy Polska Akcja Humanitarna. Do hasła "Pomaganie jest trendy" zachęcały w tym roku w specjalnym teledysku gwiazdy polskiej sceny pop - szkopuł w tym, że do tego, iż "trendy" może być również poświęcanie swojego czasu, namówić jest znacznie trudniej. Choć stwierdzenie, że wysłanie dobroczynnego SMS-a, który przynosząc wewnętrzną satysfakcję i zaspokajając większość naszych potrzeb pomagania innym, odwraca uwagę od aktywności wolontariackiej, ociera się o banał, z efektami tego zjawiska na co dzień radzić sobie muszą organizacje pozarządowe werbujące wolontariuszy do swoich działań.

Ze strachu przed podpisem

O wiele ciekawsze jednak od analizy profilu polskiego wolontariusza jest przyjrzenie się powodom braku zaangażowania większości Polaków w wolontariat. Najczęściej wskazywany jest brak czasu. Aktywności nie sprzyja również brak podstawowej wiedzy na temat wolontariatu. Bywa, że kandydaci na wolontariuszy (a więc osoby, które wykonały już pewien minimalny wysiłek) rezygnują po otrzymaniu pierwszych informacji: o tym, że ich zaangażowanie, choć dobrowolne, nie może mieć charakteru przypadkowego, "od czasu do czasu". Niektórych potencjalnych wolontariuszy zniechęca do współpracy sam tylko fakt, że w wielu organizacjach podsuwa się im do podpisania porozumienia o współpracy, w których wyszczególniony jest zakres ich obowiązków, zaangażowanie czasowe oraz rodzaj pomocy i świadczeń udzielanych przez instytucję ich przyjmującą. Takie nieco sformalizowane podejście jest jednak wskaźnikiem, że coraz więcej organizacji polskiego "trzeciego sektora" nie traktuje już wolontariatu jako pewnego rodzaju ulotnej współpracy, a samych wolontariuszy jako ludzi, którzy tylko "przychodzą i odchodzą", lecz zaczyna dostrzegać w nich także sposób na rozszerzenie swoich działań i wzmocnienie swojego znaczenia.

Wolontariusz bowiem - jak czytamy we wstępie do "Praktycznego poradnika współpracy z wolontariuszami" wydanego właśnie przez warszawską Pracownię Badań i Innowacji Społecznych Stocznia - "może być źródłem inspiracji i pomysłów. Swoim zapałem może motywować do działania innych. Wzmacnia też wiarygodność społecznej działalności organizacji. Staje się jej ambasadorem. Nie tylko wówczas, gdy z organizacją współpracuje, ale także długo po tym, gdy swoje działania zakończy".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Marcin Żyła jest dziennikarzem, od stycznia 2016 do października 2023 r. był zastępcą redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”. Od początku europejskiego kryzysu migracyjnego w 2014 r. zajmuje się głównie tematyką związaną z uchodźcami i migrantami. W „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 38/2011