Polak potrafi

„Najlepszy” Łukasza Palkowskiego to następna po „Bogach” tego reżysera polska success story.

13.11.2017

Czyta się kilka minut

Kadr z filmu „Najlepszy” / ROBERT PAŁKA / MÓWI SERWIS
Kadr z filmu „Najlepszy” / ROBERT PAŁKA / MÓWI SERWIS

Podczas gdy jedni wstają z kolan, drudzy rytualnie biją się w piersi, a rodzimy widz szuka potwierdzenia swojej tożsamości w populistyczno-kloacznym kinie Patryka Vegi albo, dla odmiany, w wyrafinowanym brutalizmie Wojciecha Smarzowskiego – pojawia się film, który uderza w masową wyobraźnię z zupełnie inną siłą. Nie chodzi o sponiewieranie widza, ale o przeprowadzenie go przez pole minowe na jasną stronę mocy.

Przy okazji fabularyzowanej biografii Zbigniewa Religi mówiło się, że to „polski film amerykański”, i takie określenie jest tym razem jeszcze bardziej na miejscu. Kino popularne, które przekonująco umiałoby pokazać, że po każdym, nawet najbardziej „ostatecznym” upadku można się podnieść, zbudować siebie od nowa czy nawet sięgnąć gwiazd, nie było dotychczas naszą specjalnością. Palkowski, począwszy od debiutanckiego „Rezerwatu” (2007), stara się walczyć z naszym masochizmem, opowiadając historie, które mają przede wszystkim krzepić. A że nikt nie potrafi robić tego skuteczniej i bardziej spektakularnie od majstrów z Hollywood, polski reżyser chętnie korzysta z ich recept.

W tym przypadku scenariusza dostarczyło życie Jerzego Górskiego – polskiego triathlonisty, który w 1990 r. pobił rekord świata w podwójnym Ironmanie (8 km pływania, 360 km jazdy rowerem, 84 km biegu). Jeśli dodać, że ten sam człowiek zmagał się przez 14 lat z uzależnieniem od twardych narkotyków, spędził dwa lata na leczeniu w Monarze, zaliczając po drodze zakłady karne i szpitale psychiatryczne, trudno o bardziej nieprawdopodobną, a zarazem bardziej „hollywoodzką” historię. Aż dziw bierze, że polskie kino sięgnęło po nią dopiero teraz – kolejny dowód na to, że „produkowanie marzeń”, nawet tych umocowanych w faktach, zawsze będzie u nas lekko podejrzane.

Jeśli ktoś nie lubi konwencji „opowieści o sukcesie” napisanych przez samo życie, seans „Najlepszego” okaże się dla niego nie najlepszym wyborem. Palkowski bowiem w każdej scenie zakrzywia rzeczywistość dla potrzeb kina atrakcyjnego, dynamicznego i pracującego na naszych emocjach. Widać to chociażby w montażu, który uporczywie sięga po nieśmiertelne rockowe szlagiery typu „Born to Be Wild” czy „Break on Through”, by punktować najbardziej awanturniczo-straceńcze epizody z biografii bohatera: włamania do aptek, ucieczki przed milicją, zgony kolejnych przyjaciół i kolejne „zgony” własne. Kiedy w tle pojawia się typowy dom polski, czyli apodyktyczny ojciec i zahukana matka czekająca z rosołem, ów rosół, zgodnie z regułą „amerykańskiego” scenariusza, musi jeszcze kiedyś wypłynąć. Skoro filmowy Jerzy nieustannie zmaga się ze swoimi demonami, film wizualizuje je na ekranie z całą dosłownością, niczym zombie w klasycznym horrorze.

Jakub Gierszał w roli Górskiego nareszcie przestaje być zimnym androidem, daje się przeczołgać i ubrudzić, dając rzadki w polskim kinie przykład aktorstwa wyczynowego, choć to przede wszystkim jego zmieniająca się postura, rozliczne charakteryzacje i fryzury informują o zachodzących w bohaterze przemianach. Wszystko zmierza do jednego: by format filmu biograficzno-sportowego uczynić jak najbardziej pojemnym i uniwersalnym. A że polska widownia takich właśnie filmów potrzebuje, niechaj świadczy chociażby nagroda publiczności na ostatnim festiwalu w Gdyni.

Łatwo wykpić pojawiające się w „Najlepszym” uproszczenia czy stereotypy. Z filmu można np. wywnioskować, że w latach 80. na Dolnym Śląsku pracowała tylko jedna lekarka, bo to ona zjawia się niczym anioł opatrzności w najważniejszych momentach życia bohatera (w tej roli nagrodzona w Gdyni za debiut Kamila Kamińska). Działacze sportowi z tamtych czasów wyglądają jak karykatury enerdowskich piłkarzy, bo przecież widz lubi takie oldskulowe stylówki. Również sceny sportowe, udramatyzowane do granic prawdopodobieństwa, służą trzymaniu widza na muszce i celebrowaniu wraz z nim finałowego sukcesu.

Co ciekawe, sam Jerzy Górski nie dostrzega w tym nadużyć i kibicuje wysiłkom filmowców, co rzadko się zdarza w przypadku biografii ludzi żyjących – zwłaszcza kiedy twórcy nie trzymają się kurczowo faktów. Kto chciałby sprawdzić, jak ma się biograficzna prawda do tzw. prawdy ekranu, może sięgnąć po niedawno wydaną książkę Łukasza Grassa „Najlepszy. Niezwykła historia Jurka Górskiego”. W filmie dostajemy przede wszystkim umiejętnie podkręcony kondensat tej historii. Dlatego formułę „Polak potrafi” należałoby tu odnieść zarówno do bohatera, jak i do samych twórców, którym również udaje się dobiec do swojej mety zwycięsko. Dostajemy filmowy prozac, bez skutków ubocznych i ryzyka uzależnień.©

NAJLEPSZY – reż. Łukasz Palkowski. Prod. Polska 2017. Dystryb. Mówi Serwis. W kinach od 17 listopada.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 47/2017