Pokuty nie będzie

Bartek Prokopowicz, reżyser filmu „Chemia”: Magda była bardziej zżyta z rakiem niż ze mną. Może dla niego się tak stroiła?

12.10.2015

Czyta się kilka minut

Bartek Prokopowicz, Warszawa 2015 r. / Fot. Rafał Siderski dla „TP”
Bartek Prokopowicz, Warszawa 2015 r. / Fot. Rafał Siderski dla „TP”

BŁAŻEJ STRZELCZYK: Kiedy ostatni raz byłeś u spowiedzi?

BARTEK PROKOPOWICZ: Dawno temu.

Dlaczego?
Jestem rozwodnikiem. Człowiekiem poza sakramentami. Z bólem to stwierdzam.

Ale do spowiedzi chodzić możesz. 
Parę razy tak się zdarzyło. Nie dostałem wtedy rozgrzeszenia.

Chcesz się wyspowiadać?
Chyba tak.

Po co?
To może być moment restartu. Zerowania konta. Szansa na rozpoczęcie od nowa.

I możesz usłyszeć, że winy zostały Ci odpuszczone. 
Tak. Miło słyszeć tę frazę.

Masz jakieś nieodpuszczone winy?
Nie. Załatwiam to między sobą a Bogiem.

Grzeszyłeś wobec Magdy?
Tak.

Jak?
Pychą, złością, kłamstwem.

Twoja druga żona – Magda – miała raka piersi. Przeszła mastektomię. Chemię. Urodziła Wam syna. Założyła fundację Rak’n’Roll. I zmarła. Wyreżyserowałeś film „Chemia”, który opowiada o Waszej miłości i walce z chorobą.
Nie kłamiesz. Ale film nie jest wiwisekcją. To uniwersalna opowieść i ma coś z fikcji literackiej.

Bywa kiczowaty. 
I nieboi się tego. Amerykańska prasa ciepło go przyjęła. Różnica między polskim a amerykańskim odbiorem jest taka, że w Stanach piszą: „Prokopowicz świetnie żongluje formami”. W polskiej prasie raczej spotykam się ze stwierdzeniem, że nie potrafię zdecydować się na żadną z form. Natomiast merytorycznie to nie jest ani moja spowiedź, ani budowanie Magdzie pomnika.

Jeśli w ogóle ktoś chce użyć frazy „pomnik Magdy”, to w filmie jest raczej jego burzenie.
Ani burzenie, ani budowanie. Bo po co to komu? Kimże znów ja jestem, żeby za parę milionów publicznych pieniędzy robić coś prywatnego? Film jest dla ludzi. Dedykowałem go moim dzieciom: Honoracie, córce z pierwszego małżeństwa, i Leonowi, synowi Magdy.

Te miłości: w filmie Leny i Benka, i Twoja z Magdą, nie są pluszowe.
Wielu ludzi opowiada po obejrzeniu filmu, że w życiu naprawdę jest właśnie tak jak między filmowymi Leną a Benkiem. Miłość odarta z błyskotek. Ale każdy ma swoją historię i skalę. Ktoś przeżywa śmierć kotka tak samo jak odejście bliskiej osoby. I nic mi do tego. Odczucia, uczucia, ból, emocje – każdy ma swoje.

Jak na wojnie.
Tak.Na wojnie nie schodzi się z linii strzału. Choroba to wojna. Miłość też. Na wojnie nie zostawia się partnerów. Nie ma miejsca na delikatność. W tym się mieści wszystko, co skrajne. Od seksu, bliskości, ciepła, do szarpania się i nienawiści. Od przebaczenia do oskarżenia. Wszystko jest w miłości.

Żeby to wiedzieć, nie potrzebowaliście raka.
Może dlatego trzeba obejrzeć ten film, żebyście sobie w związku powiedzieli: „my nie potrzebujemy wydarzeń progowych. Wióry i tak lecą”. Wczoraj mówiłem o tym na terapii: mamy tyle mocy, że możemy zmieniać swoje życie pstryknięciem palcami. Nie lubisz swojej pracy? Rzuć ją. Wyjedź na Suwalszczyznę i załóż ekofarmę. Olej kredyty! Zobacz, co się wydarzy. Ogarniasz? Rozumiesz to? Chcesz 30 lat spędzić w stresie? Albo mówisz: nie kocham jej, nie kocham go, nie mam siły dłużej żyć w tym kłamstwie. Odchodzę. Powiedziałeś tak kiedyś? Tak można zrobić, ale ludzie tego nie robią.

I dlatego przychodzą choroby terminalne. Przyjdzie taka kurwa, choroba z terminem, i dopiero wtedy się budzisz i mówisz zdziwiony: zachorowałem, jasna cholera, teraz zmieniam swoje życie. Zaczynam biegać, odżywiać się lepiej itd. Przecież można tak zrobić bez tej choroby.

Tylko ja tego nie wiedziałem wcześniej i prosiłem się o baty. Prosiłem o zdarzenia ekstremalne, bo sądziłem, że tylko wtedy można zmieniać życie. Więc dwie rzeczy chcę ci powiedzieć: uważaj, o co prosisz, bo jeszcze to dostaniesz. A po drugie: zacznij już. Teraz. W tej chwili. Uniknij sytuacji ekstremalnych. Bo kiedy choruje jedna osoba, to cały dom zaczyna chorować.

I jak taki dom wygląda?
Inaczej. Co mam ci powiedzieć? Jest inny rozkład dnia i tygodnia. Choroba podporządkowuje sobie chorującego. Wiadomo, że jak mamy chemię we wtorek, to w środę będzie rzyganie. W czwartek zaczniemy się ogarniać. W weekend będzie w miarę OK, ale już w niedzielę nerwy, bo za chwilę kolejna chemia. To jakoś sobie życie musisz ustawić: „Nie, sorry, stary, we wtorek nie mogę się z tobą ustawić, bo ona ma chemię i do środy będzie nieprzytomna”. A tego nie da się mieć w dupie i zostawić ją samą.

A może Magda chciała, żebyś się przestał interesować?
Nie, nie. Przeciwnie. Ona zawłaszczała. „Cały świat buduję na tobie, Bartek” – mówiła. „Nie potrzebujesz córki z pierwszego małżeństwa. Twoi rodzice mi przeszkadzają. Mam mało energii i chcę mieć ją dla siebie”.

Rozstawaliście się.
Onamnie odsuwała. I jak chciała żyć samodzielnie, to zostawałem z niczym. Ze złością.

Co jeszcze Cię bolało?
Brakwdzięczności? Totalny egoizm. Podporządkowanie świata pod siebie. A później miała fundację, program, to nie byłem za bardzo potrzebny. Pytała mnie: „Co ty możesz wiedzieć o cierpieniu. Ja wiem, co to jest cierpienie”.

Była chora, miała do tego prawo.
Tak, tak, chory ma prawo tak się zachowywać. Mogę to wziąć na rozum. I ty to tak bierzesz. Na rozum. Ale co innego jest, gdy ciebie to bezpośrednio dotyka. Ja mogę sobie rozumieć, ale to sprawiało ból. Nie miałem tej świadomości, nie mówiłem sobie: miej dystans. To była wojna. Na wojnie nie ma dystansu. Z jednej strony walczyliśmy na froncie z rakiem. Z drugiej strony walczyliśmy o siebie. Przeciwko sobie. Każde o siebie samego.

Kochała Cię w ogóle?
Nie zautoryzuję ci tego.

Kochała?
Myślę, że mogę wątpić. Choroba zmienia, nie wiem, ile tam było Magdy w Magdzie.

Zdradzała Cię?
Nie sądzę.

Z rakiem Cię zdradzała.
[milczy] No, nigdy o tym nie myślałem w ten sposób. Ale rzeczywiście, teraz mi się to otworzyło, że może ona dla niego się tak stroiła? I zakładała sobie te peruki. Dla niego się mobilizowała i dla niego wstawała z łóżka. Dla niego i przez niego mówiła: „dam radę”. Z nim walczyła. Dbała o swoje ciało – bo on. Żyła ostatnią chwilą – bo on. Nie – bo ja.

Rak był od Ciebie silniejszy.
Na pewno bardziej była z nim zżyta. Emocjonalnie i fizycznie. [milczy] Może dlatego, że on był dość przewidywalny i bardzo szczery. Do bólu. Do bólu. Czuła go głębiej. Rozwalasz mnie...

Zapalimy?
Zapalmy.

Była piękna.
Mnie też się podobała.

Miała kręcone włosy. 
Gdy przyjmowała chemię, to te włosy chowała do pudełek. W ogóle myślę, że w tym pierwszym okresie, gdy nie chciała się leczyć, myślała dużo o tym, że straci swoje ciało. Że się oszpeci.

Straciła też piersi. 
Czy z piersiami, czy bez... Podniecenie jest w innym miejscu.

Gdzie?
Niekoniecznie w fizyczności. Podniecenie jest w jakiejś aurze. W oku. W zapachu. Piersi nie miały znaczenia.

Za jej ciałem tęsknisz?
Nie. Ja nie tęsknię za nią.

Nie tęsknisz za Magdą?
Nie. Czas pewne sprawy pożegnać. Zobacz, jak ja mam teraz tworzyć bezpieczny związek i dać poczucie bezpieczeństwa nowej kobiecie, gdy ona otwiera portale i gazety, i czyta moje opowieści o zmarłej żonie? Wiesz, jest to ciężkie z perspektywy kobiety, z którą teraz żyję.

Lena, bohaterka filmu wzorowana na Magdzie, mówi do swojego partnera, żeby po jej śmierci znalazł sobie nową dziewczynę.
Odchodząc wie, że ojciec zostaje z dzieckiem. Sam. Lena zostaje w części swojej córki – Tosi. Jak ta córka będzie żyła i w jakim będzie dorastała świecie – to wszystko zależy od jej ojca. Zostają sami. Ojciec staje się dla Tosi horyzontem i fundamentem całego świata. Od tego, jak ten ojciec będzie się miał, jak się będzie czuł, czy będzie zły, sfrustrowany, czy będzie przeżywał traumę – od tego zależy świat tej dziewczynki. Lena to wie i mówi do Benka: ogarnij się, odchodzę, dziewczynka potrzebuje kobiecego pierwiastka.

Magda tak mówiła?
One – Magda i Lena – obie mają silne osobowości. Myślę, że tą swoją siłą odebrały nowotworowi godność. Mówiłem czasem Magdzie: „Odpuść, wyluzuj, nie napinaj się tak”. Ona odpowiadała: „Tak, chciałbyś, żebym odpuściła”. Różnica między nimi jest taka, że Magda chyba do końca nie pogodziła się ze śmiercią. Lena – bohaterka filmu – jest odrobinę silniejsza od Magdy, bo była w niej zgoda na śmierć. Dlatego bardziej lubię Lenę. Ona zabrała mu ostatni dech, mówiąc do raka: „Nie, nie, mój drogi, hola, hola, to ja odchodzę. To ja się puszczam. Ja decyduję, że odchodzę”. Ten rak w pewnej chwili nie wiedział, co się dzieje. Mówił do siebie: „przecież to ja miałem ją żreć od środka. Pastwić się nad nią zachłannie”. „Ja też jestem częścią ciebie!” – wrzeszczał ten rak. I przegrał, odniósł porażkę, uświadamiając sobie, że zabił swojego żywiciela.

Siła i bezradność.
Chemioterapia poraża centralny układ nerwowy. Plan życia z rakiem jest prosty. On wyznacza rytm leczenia i cel jest oczywisty: wyzdrowieć. A chory jest w jakimś sensie zwolniony z życia. Ma robić wszystko, żeby z tym rakiem walczyć i wygrać. Chory nie chce złej energii. Nie chce twoich problemów. Czasem mówi „Daj mi, daj mi, daj mi...”. Nie mam Magdzie tego za złe, bo nie trzeba być chorym, żeby być egoistą. To jest normalne. Ludzie tacy bywają. Nie chcę też generalizować i burzyć mitu. Magda dała mi pięknego syna.

Uwolniła Cię ta jej śmierć?
Po śmierci Magdy czytałem i słyszałem różne rzeczy: że ją zostawiłem, że szybko byłem w nowym związku, że kilka dni po pogrzebie chodziłem w krótkich spodenkach itd. Bohaterstwo internetu. Myślisz, że źle przeżywam żałobę? Bo nie wpisuję się we wzorzec kulturowy, który masz w głowie? Jeśli tak myślisz, to nie chowaj się za nickiem „gość448” w internecie, tylko przyjdź i mi o tym powiedz. Posłuchaj mojej historii.

Pożegnaliście się z Magdą?
Żal po stracie? Żałoba? Wiesz, pytanie jest o to, kiedy ta żałoba się w naszym przypadku zaczęła, kiedy zacząłem się z Magdą żegnać. Patrzysz na nią i ze smutkiem, ale i bezradnością myślisz sobie poczciwie: „Mój Boże, śmierć ją zagarnia”. Widzisz, jak ją niszczy, jak zmienia się jej dotyk i jej ciało. Mimo że Magda nie chce się do tego przyznać. Trzyma się życia kurczowo. To jednak odchodzi. Moja rzecz, jak tę żałobę przeżywam.

To była ulga?
Tak, ulga to dobre słowo. Ale kiedyś miałem związane z tym poczucie winy. Wiesz, na początku mówiłem sobie: jak to ulga? Przecież ona odeszła!

A masz poczucie winy?
Stary, gdybym ja potrafił żyć inaczej, gdybym potrafił inaczej się zachowywać, być stabilny, mniej się złościć, kontrolować słowa – to bym to robił. W tym czasie, w takich okolicznościach reagowaliśmy tak, a nie inaczej.

Co u Leona?
Strasznie mądry dzieciak. On ma osiem lat, a ostatnio przyszedł i mi mówi: „Wiesz, tato, dochodzę do wniosku, że ja chyba nie będę przez wszystkich kochany”. O to mam największy żal do Boga, że tak piękną istotę jak Leon włożył między takich ludzi jak my. Chociaż może taka jest wola i nie warto się z tym kłócić?

Leon pyta o mamę?
Pyta.

O co konkretnie?
Gdzie ona jest.

I co mówisz?
Że jest w niebie.

I co on na to?
Że mama siedzi na obłoku.

A Ty co myślisz?
Gdziekolwiek teraz jest, mam nadzieję, że jest jej lepiej niż tu.

Dobrym jesteś ojcem?
Nie wiem, czy dobrym, czy złym. Staram się być prawdziwy. Przeklinam. Mówię, że przepraszam. Pilnuję się. Złoszczę się. Przytulam. Irytuję. Uspokajam. Wzruszam się i płaczę. Staram się powiedzieć swoim dzieciom, córce i synowi, że mają być sobą, że trzeba być prawdziwym, żyć w zgodzie z sobą i poszanowaniu innych.

Pytasz mnie, jaka była ta miłość z Magdą. To dziś bez znaczenia. Jest trzy lata po jej śmierci. Ja zostałem sam z dzieckiem. Chcę teraz ułożyć sobie życie. To nie ma większego znaczenia, jak ta miłość wyglądała. Coś jest za mną. Nie mam poczucia zmarnowanego czasu.

Jak teraz wygląda Wasz dzień?
O 6.45 wstaję i robię Leonowi kakao. Później odwożę go do szkoły. Czasem odbieram go ja, czasami babcia, czasami moja dziewczyna.

Kiedyś rytm dnia wyznaczała chemia.
Teraz Leon jest kotwicą. Albo busolą, która wyznacza ten rytm. Muszę być czynny. Chcę być czynny. Chcę być lepszy. Zmieniać się i pracować nad sobą.

Jesteś szarym ojcem. Nie jesteś bohaterem.
Tak. I więcej grzechów nie pamiętam. ©℗

Bartek Prokopowicz (ur. 1972) dotychczas dał się poznać jako utalentowany operator, m.in. w „Długu” Krzysztofa Krauzego i „Komorniku” Feliksa Falka. ​W „Chemii” – reżyserskim debiucie – opowiedział historię inspirowaną własnymi przeżyciami: małżeństwem z chorą na raka Magdą Prokopowicz, założycielką Fundacji Rak’n’Roll. Znalazł dla tej opowieści formę zuchwałą, wypełnioną wisielczym humorem i kontrolowanym kiczem.
Znając życiowy kontekst „Chemii”, można oglądać film niczym akt autoterapii, podczas której reżyser próbuje narzucić chorobie i umieraniu żony oraz kryzysowi ich małżeństwa nieprzystający na pierwszy rzut oka język. Kreuje na ekranie klimat niczym z bajkowego snu. Sięga po psychodeliczne animacje, po numery musicalowe (wokalistka zespołu Mikromusic komentuje piosenkami nastroje bohaterów), bawi się estetyką rodem z Instagrama. Za tym wszystkim kryje się zapewne ogólniejsze pytanie: w jaki sposób hipsterska, a więc ironiczna i wyluzowana narracja naszych czasów może pomieścić takie problemy jak mastektomię, chemioterapię czy dylematy związane z aborcją?
Prokopowicz należy do twórców, którzy wierzą, że używając wziętego w cudzysłów języka popkultury można dotknąć spraw ostatecznych, a także znaleźć wyraz dla własnego bólu i wyrzutów sumienia. Podejmuje ryzyko, wpisując w koszta negatywne reakcje – poczucie niesmaku, szyderczy śmiech, dezorientację widza. Jedno jest pewne: na tle innych polskich filmów, których bohaterem jest rak (mamy ich ostatnio wysyp), „Chemia” to propozycja najbardziej oryginalna. © Anita Piotrowska

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, autor wywiadów. Dwukrotnie nominowany do nagrody Grand Press w kategorii wywiad (2015 r. i 2016 r.) oraz do Studenckiej Nagrody Dziennikarskiej Mediatory w kategorii "Prowokator" (2015 r.). 

Artykuł pochodzi z numeru TP 42/2015